Rząd przetrwa i coś tam na pewno wykombinuje

Rozpisana przez wicepremiera Jerzego Hausnera narodowa debata nad jego "Programem uporządkowania i ograniczenia wydatków publicznych" weszła w trzeci tydzień.

Wyodrębnione zgodnie z jej systematyką poddebaty - obywatelska (w internecie), ekspercka, medialna i polityczna - rozwijają się twórczo. Ba, dołączają nawet nurty nie przewidziane w jej teoretycznym modelu - mianowicie głos ulicy. W tej chwili do haseł dowolnej demonstracji w Polsce, na przykład górniczej czy kolejarskiej, obowiązkowo dopisuje się "i precz z planem Hausnera"...

Zdecydowane zwycięstwo wicepremiera w sejmowym głosowaniu nad wnioskiem LPR o wotum nieufności (tylko 90 głosów za, 280 przeciw, 50 wstrzymujących się) w żadnym wypadku nie zwiększyło szans najbardziej kontrowersyjnych punktów jego planu, czyli ustaw tnących wydatki socjalne. Kadencja toczy się już z górki, w związku z czym poszczególne partie przypominają sobie o populistycznym elektoracie. Akademickim wręcz przykładem jest dualizm Prawa i Sprawiedliwości, które toleruje samą osobę wicepremiera, natomiast odrzuca jego koncepcje. Na miejscu opozycji nie wiązałbym jednak żadnych nadziei z ogólnikową deklaracją Leszka Millera, iż w razie sprzeciwu samego SLD wobec planu ograniczenia wydatków publicznych premier... no, zastanowi się co dalej. Z całą pewnością NIE BĘDZIE TO DYMISJA.

Reklama
Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: rząd | Tam | NAD
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »