Rząd tworzy kolejną budżetową patologię

Posiedzenie Sejmu, na którym posłowie mieli otrzymać projekt ustawy budżetowej na rok 2003, zostało przełożone z terminu 2-4 października na następny tydzień.

Posiedzenie Sejmu, na którym posłowie mieli otrzymać projekt ustawy budżetowej na rok 2003, zostało przełożone z terminu 2-4 października na następny tydzień.

Jest to poważny sygnał, że konstruowanie budżetu idzie rządowi jak po grudzie, a konstytucyjny termin wniesienia projektu (30 września) zostanie potraktowany... no, powiedzmy elastycznie. Poza złośliwą opozycją, kilkoma dniami ewentualnego poślizgu nikt się nie przejmie.

W ogóle wychodzi na to, iż nasza naiwna Konstytucja nadała ustawie budżetowej przesadnie wysoką rangę. Przecież samo istnienie budżetu jako kategorii makroekonomicznej okazuje się nie na rękę władzy - zarówno dysponentom poszczególnych części budżetowych, jak i rządowi w całości. Tylko tak można wytłumaczyć wniesienie projektu ustawy o budowie i eksploatacji dróg krajowych, znanej pod nazwą ustawy o winietach.

Reklama

To fakt, że pieniądze z podatku wliczonego w cenę paliwa, trafiające do województw i powiatów jako tzw. część drogowa subwencji ogólnej - w tym roku jest to kwota ponad 2,5 mld zł - wydawane są na wszystko, tylko nie na drogi. Starostowie bez skrępowania potwierdzają uprawianie tego procederu, jako że inaczej musieliby swoje powiaty po prostu zamknąć. Wyegzekwowanie wydawania subwencji drogowej zgodnie z jej przeznaczeniem jest niemożliwe, ponieważ jednostki samorządu terytorialnego w rewanżu zaczęłyby egzekwować pieniądze na wykonywanie ich ustawowych zadań. Jeśli te rozrachunki sektora publicznego się wyzeruje - wychodzi czarno na białym, że opłata winietowa jest najczystszym podatkiem.

Najciemniejszą stroną owego podatku jest sama jego konstrukcja. Oto kolejny gigantyczny strumień pieniędzy ściąganych od społeczeństwa ma popłynąć koło budżetu! Żadna to pociecha, iż szlaki są już przetarte przez fundusze celowe, abonament radiowo-telewizyjny i inne podatkowe hybrydy. Projekt ustawy o winietach zawiera rozwiązanie jeszcze bardziej szkodliwe, niż utworzenie kolejnego funduszu celowego - mianowicie powołanie spółki skarbu państwa pod nazwą Zarząd Dróg Krajowych.

Przy ogólnej mizerii budżetu państwa, wszelkie fundusze wyodrębnione ze wspólnej kasy jawią się oazami dobrobytu - dla ich zarządów. Ideałem staje się ustalenie ustawą jakiejś sztywnej kwoty lub wskaźnik, które nie podlegają już żadnej ingerencji w czasie prac nad budżetem. Autorom koncepcji winiet tak się to podoba, że w swoim tupecie tracą wszelką miarę. Janusz Lisak, szef klubu UP stwierdził wręcz, iż KAŻDY pieniądz idący poprzez budżet państwa (w domyśle - na drogi) będzie wydany niezgodnie z jego celem.

Wypada zapytać - jakiż to wróg ludu rozkrada budżet i kto mu to umożliwia? Czyżby po roku rządzenia ekipa SLD-UP-PSL nie dowierzała już SAMA SOBIE?

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: rząd | ustawy | posiedzenie Sejmu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »