Sądy zasypane aktami

Setki akt zalegają na półkach sądów okręgowych, które - po lipcowej zmianie przepisów - mają orzekać w zawiłych i trudnych procesach karnych. Winne jest temu ministerstwo sprawiedliwości, które wprowadzając zmiany do ustawy, nie zorientowało się na czas, że sądy okręgowe zostaną zasypane sprawami rozpoczętymi w sądach rejonowych - twierdzi "Dziennik Polski".

Setki akt zalegają na półkach sądów  okręgowych, które - po lipcowej zmianie przepisów - mają orzekać w  zawiłych i trudnych procesach karnych. Winne jest temu  ministerstwo sprawiedliwości, które wprowadzając zmiany do ustawy,  nie zorientowało się na czas, że sądy okręgowe zostaną zasypane  sprawami rozpoczętymi w sądach rejonowych - twierdzi "Dziennik  Polski".

Choć błąd w kolejnej nowelizacji został naprawiony, to jednak sędziowie mają wątpliwości, które przepisy należy dziś stosować. W lipcu tego roku znowelizowany został kodeks postępowania karnego, tak by procesy zorganizowanych grup przestępczych, a także dotyczące afer gospodarczych i korupcyjnych toczyły się nie w sądach rejonowych, lecz w okręgowych. Chodziło o podniesienie poziomu orzecznictwa.

Pomysł był dobry, jednak nie obyło się bez błędu. W nowelizacji nie zapisano bowiem, że procesy rozpoczęte w sądach rejonowych powinny być w nich kontynuowane. Nowelizacja spowodowała więc wiele komplikacji i opóźnień. Już od marca sądy rejonowe nie wyznaczały rozpraw, wiedząc, że za kilka miesięcy sprawy zostaną przekazane do sądów okręgowych. Te z kolei nie rozpoczęły procesów, gdyż w tym czasie było już wiadomo, że nowe przepisy zawierają błędy - pisze gazeta.

Reklama

Kilka dni temu weszła w życie nowelizacja korygująca pomyłkę resortu sprawiedliwości. Według niej sądy okręgowe są właściwymi dla tych spraw, w których akty oskarżenia sporządzono po 12 lipca. Zamieszanie jednak się nie skończyło. Do sądów okręgowych nadal wpływają bowiem sprawy przekazane na podstawie wcześniejszej nowelizacji.

Na półkach wydziału karnego krakowskiego Sądu Okręgowego zalega dziś już kilkaset tomów ponad 50 spraw. Są wśród nich akta sprawy europosła Janusza Lewandowskiego, oskarżonego o nadużycia przy prywatyzacji Techmy i Krakchemii. Postępowanie ciągnie się od kilku lat. Inne osoby odpowiadające w tym procesie zostały już prawomocnie uniewinnione. Sprawa europosła wróciła jednak do ponownego rozpoznania. I gdy sąd rejonowy był w połowie kolejnego procesu, okazało się, że akta trzeba przekazać sądowi okręgowemu. Podobnych spraw do tego przypadku - w krakowskim sądzie okręgowym - jest ponad 30.

Niektórzy sędziowie mają wątpliwości, czy w oparciu o znowelizowane w wrześniu przepisy akta powinny być zwrócone sądom rejonowym, czy też pozostać w sądach okręgowych. "Z uwagi na zasadę, że prawo nie działa wstecz, zastanawiamy się nad tym, czy nowelizacja z września może być podstawą do przekazywania spraw sądom rejonowym" - powiedział "DP" sędzia Andrzej Almert, rzecznik krakowskiego Sądu Okręgowego.

Gdyby jednak okazało się, że sprawy pozostaną w sądach okręgowych, to pojawiłby się kolejny problem. W wydziale karnym krakowskiego sądu okręgowego orzeka dziś 10 sędziów. Gdyby w takim składzie osobowym musieli zmagać się z setkami zawiłych spraw, to na wyrok trzeba byłoby czekać wiele lat - uważa "Dziennik Polski".

PAP/Dziennik Polski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »