Samochodowy dramat
Planowane zwolnienia w fabrykach Daewoo to niewielka część tego, co czeka polską branżę motoryzacyjną. W ubiegłym roku straciło w niej pracę 20 tys. osób. W tym roku zapowiadają się jeszcze większe zwolnienia.
Rok 2001 rozpoczął się dla motoryzacyjnej branży niezbyt dobrze. Ze wstępnych obliczeń - jeszcze nie potwierdzonych przez spółkę Samar - wynika, że w styczniu sprzedano ok. 30 tys. nowych samochodów osobowych, aż o 9 tys. mniej niż w analogicznym miesiącu 2000 roku. Po wynikach w styczniu widać, że spadek sprzedaży nie osiągnął jeszcze dna. Może się zdarzyć, że poziomem sprzedaży zbliżymy się do lat 1995-1996 - powiedział Enrico Pavoni, prezes spółki Fiat Polska.
Mniejszy popyt na samochody powoduje, że producenci ograniczają produkcję i zaczynają zwalniać pracowników. Po zatwierdzonej redukcji 900 osób w lubelskiej Daewoo szykują się następne. Pracę w żerańskiej Daewoo-FSO może już niedługo stracić do 1300 osób spośród 5,4 tys. zatrudnionych, o czym poinformował wczoraj Janusz Woźniak, wiceprezes firmy.
Decyzja w tej sprawie podjęta zostanie podczas głosowania na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy spółki (23 lutego). Oficjalnie nic o tym nie wiemy - twierdzą związkowcy z żerańskiej Solidarności. A jeszcze nikt nie mówi o spółkach zależnych, gdzie pracuje kilkanaście tysięcy osób.
O zwolnieniach w fabrykach Fiata nie chciał mówić też prezes Pavoni, choć ich nie wyklucza. Jego zdaniem, wszystko zależy od tego, czy zostanie wyhamowany spadek sprzedaży aut. A na nic takiego się nie zanosi. Daewoo ogranicza w tym roku produkcję samochodów o 5 proc., Fiat o 5-6 proc. Przerwy w produkcji ma zarówno jedna, jak i druga firma. Nikt nie chce produkować na zapas, bo to nie ma sensu.