Samorząd próbuje uniezależnić sie PKP

Wielkopolska chętnie uniezależniłaby się od PKP, ale w tym roku to mało realne. Prywatny przewoźnik z Zachodu może zacząć dopiero w 2007 r.

Wielkopolska chętnie uniezależniłaby się od PKP, ale w tym roku to mało realne. Prywatny przewoźnik z Zachodu może zacząć dopiero w 2007 r.

Project Consult Internationale (PCI), firma doradcza z Łodzi, proponuje Wielkopolsce zawarcie kontraktu na przewóz pasażerów z zachodnioeuropejskim przewoźnikiem kolejowym, którego interesy reprezentuje.

- Na razie nie mogę ujawnić nazwy klienta, bo rozmowy z samorządem dopiero się zaczęły. Przewoźnik działa w ośmiu krajach Europy, jego roczne obroty sięgają 2 mld EUR. Na początek jest zainteresowany obsługą około 200 km nie zelektryfikowanych linii. Z naszych ustaleń wynika, że to około 70 pociągów - mówi Michael Kremmer, zarządzający PCI w Polsce.

Reklama

Oferta zza Odry

Przewoźnik twierdzi, że może wozić taniej niż PKP.

Władze województwa wielkopolskiego są zainteresowane zagraniczną ofertą, zwłaszcza że dwie krajowe firmy, które też wstępnie zaoferowały swoje usługi, chcą wozić pasażerów na warunkach, które nie pasują samorządowi.

- Przewoźnicy chcieliby jeździć tylko na kilku wybranych trasach i korzystać z naszych szynobusów. To nam nie bardzo odpowiada, bo szynobusy potrzebne są do obsługi innych tras. Liczyliśmy na własny tabor przewoźnika - mówi Stanisław Taciak z Urzędu Marszałkowskiego Wielkopolski.

Michael Kremmer zapewnia, że zachodni inwestor ma środki na zakup taboru, a niewykluczone, że jego produkcję zleciłby jednej z polskich fabryk. Problem jednak w tym, że mógłby wystartować z przewozami dopiero w 2007 r. Gdyby chciał od 2006 r., już w tym półroczu musiałby "zamówić tory" u zarządcy infrastruktury kolejowej i w rozkładzie jazdy na kolejny rok. Na razie nie ma jednak ani licencji na przewozy w Polsce, ani taboru, którego produkcja też trwa do kilkunastu miesięcy.

- Nie możemy złożyć zamówień, nie mając pewności, że samorząd zamówi u nas usługę - wyjaśnia Michael Kremmer.

Trudne rozmowy

Wielkopolska najwyraźniej nie może się porozumieć z PKP Przewozy Regionalne, spółką, która nadal obsługuje niemal cały krajowy rynek. Obie strony deklarują chęć utworzenia wspólnego podmiotu, ale od miesięcy nie mogą uzgodnić warunków. Kością niezgody (nie licząc protestów kolejarskich związkowców) są jak zwykle pieniądze.

- PKP poinformowały o podwojeniu stawek przewozowych. Nie stać nas na to - mówi Stanisław Taciak.

- To nieprawda. Zapowiedzieliśmy wzrost stawek dopiero w 2006 r. i jeszcze nie wiemy dokładnie, o ile. Na razie to Wielkopolska zadeklarowała, że zapłaci zaledwie 38,1 mln zł za 61,5 proc. połączeń, ale nie zapłaciła nawet za to - odpowiada Łukasz Kurpiewski, rzecznik PKP PR.

Katarzyna Kozińska

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: PKP | Wielkopolska | przewoźnik | samorząd
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »