Sejm się zbroi. 150 tys. zł wydadzą tylko na paralizatory, ale lista jest dłuższa
Wielkie pieniądze dla Straży Marszałkowskiej. Kancelaria Sejmu zaplanowała na przyszły rok spore wydatki, które mają zwiększyć poziom bezpieczeństwa w polskim parlamencie. Tylko na same paralizatory wydanych ma zostać 150 tys. zł. Środki z budżetu przeznaczone mają zostać również na podwyżki dla strażników, czy broń i szkolenia funkcjonariuszy. Ambitne plany pochłoną łącznie niemal 1,2 mln zł.
Pieniądze popłyną w stronę Straży Marszałkowskiej szerokim strumieniem. Dziennikarze "Faktu" przeanalizowali projekt budżetu Kancelarii Sejmu. Zakup sprzętu i uzbrojenia dla strażników dbających o bezpieczeństwo w Sejmie i Senacie ma pochłonąć niemal 1,2 mln zł. Na co wydane zostaną publiczne pieniądze?
Pieniądze, jakie przeznaczone mają zostać w przyszłym budżecie na broń i inny sprzęt mający przysłużyć się do zwiększenia poziomu ochrony w Sejmie, nie są małe. 1,2 mln zł pochłonąć ma zakup uzbrojenia i sprzętu dla Straży Marszałkowskiej. Jacek Cichocki, szef Kancelarii Sejmu, podczas prezentowania na sali plenarnej projektu wskazywał, że pieniądze wydane zostaną na "szeroką modernizację" oraz "wzmocnienie formacji".
Dokument, jaki został już oficjalnie złożony, ujawnia szczegóły tych planów. Jak ustalił "Fakt", tylko zakup paralizatorów ma pochłonąć 150 tys. zł. Na liście wydatków, jakie pokryć ma przyszłoroczny budżet, pojawiają się jednak również: amunicja szkoleniowa, broń, czy środki przymusu bezpośredniego.
Do posłów zwrócił się również Michał Sadoń. Komendant Straży Marszałkowskiej wyjaśniał zasadność wysokich wydatków przewidzianych na rzecz formacji strzegącej w parlamencie bezpieczeństwa.
150 tys. zł na paralizatory to jedynie kropla w porównaniu do 27 mln zł, które przeznaczone mają zostać na przyszłoroczne podwyżki dla strażników. Funkcjonariusze Straży Marszałkowskiej będą zarabiać o 5 proc. więcej. Wynika to z zaplanowanego wzrostu wynagrodzeń w sektorze budżetowym.
Zaskoczeniem może być jednak wiadomość, iż przy Sejmie powstanie nowy budynek. Kontynuowany jest pomysł stworzenia specjalnego miejsca, gdzie przesyłki trafiające do parlamentu będą prześwietlane. W inwestycji, która ma pochłonąć 6,5 mln zł, pojawić się ma również rozwiązanie technologiczne pozwalające na kontrole biochemiczne. Okazuje się, że nie jest to bezzasadny pomysł, a plan oparty na dotychczasowych problemach i zagrożeniach.
"W ostatniej kadencji do Kancelarii Sejmu i Senatu wpłynęło ponad 530 tys. przesyłek, w tym 850 podejrzanych przesyłek, a 489 zostało poddanych utylizacji względu na bezpieczeństwo osób, które przesyłkę mogły otrzymać. To wskazuje na to, że zagrożenie cały czas jest prawdziwe" - wyjaśniał Michał Sadoń.