Setki projektów przy żałosnym budżecie

Do września PAIIZ ściągnął tylu inwestorów, ile przez cały ubiegły rok. Mogłoby być lepiej, gdyby nie politycy. 179 projektów inwestycyjnych obsługiwała pod koniec września Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych (PAIIZ). To 65 więcej niż na koniec 2006 r. W trzy kwartały PAIIZ zamknęła tyle projektów, ile w całym 2006 r.

Usługi i motoryzacja

Najwięcej inwestycji jest związanych z centrami usług. - Najwięcej firm chce otwierać taką działalność w Krakowie, Poznaniu, Gdańsku, Wrocławiu i Warszawie, ale pokazujemy im także Toruń, Bydgoszcz czy Szczecin - mówi Wojciech Szelągowski, wiceprezes PAIIZ. Drugi pod względem liczby projektów sektor to motoryzacja. - To głównie producenci komponentów. Nie mamy tu, niestety, projektu na przykład Mitsubishi za 1 mld EUR. Jednak Polska już jest ważnym zapleczem poddostawców sektora motoryzacyjnego - twierdzi wiceprezes agencji.

Reklama

W PAIIZ pracy jest tyle, że agencja szuka pracowników do departamentu inwestycji. - Chodzi o project managerów, którzy będą współpracować z inwestorami. Oferujemy bardzo międzynarodowe środowisko pracy i wiele wyzwań - zapewnia Wojciech Szelągowski.

Teoria spisku

Dane z PAIIZ, która przyciąga do Polski 10 proc. bezpośrednich inwestycji zagranicznych, napawają optymizmem. Może uda się powtórzyć albo nawet pobić ubiegłoroczny rekord 15 mld EUR? Złe sygnały i ostrzeżenia napływają ze wszystkich stron. Przedstawiciele PAIIZ uspokajają: nie zależy nam na tanich i niewykwalifikowanych miejscach pracy, chcemy ściągać inwestycje w centra usług, badawczo-rozwojowe i takie, które spowodują, że niełatwo będzie się z Polski przenieść.

- Nie zgadzam się na używanie słowa zagrożenie, to po prostu naturalna ewolucja gospodarcza. Hiszpania miała nieprzerwany wzrost gospodarczy przez 15 lat, Irlandia "napełniała" gospodarkę przez 20, a w Polsce jak zwykle wszyscy są niezadowoleni i po kilku latach wzrostu przewidują katastrofę - mówi Sebastian Mikosz, były wiceprezes PAIIZ, teraz ekspert Deloitte.

Polityk, a nie wie

Nie można jednak spocząć na laurach. - Jestem oburzony, że od kilkunastu lat państwo nie jest w stanie nic dla PAIIZ zrobić. Mam pretensję do posłów, że nie przygotowali ustawy o agencji. Na CBA jest pół miliarda złotych, na IPN kilkaset milionów, a PAIIZ dostaje 13,5 mln - uważa Sebastian Mikosz. Politycy nie zdają sobie sprawy z tego, jak ważne są inwestycje. Chętnie wkopują kamienie węgielne, przecinają wstęgi i fotografują się z prezesami wielkich koncernów, nie zważając na to, co z tego wyniknie.

- Przeanalizowałem exposé pięciu ostatnich premierów i ani jeden wprost nie powiedział, że aby utrzymać tempo wzrostu gospodarczego trzeba przyciągać inwestycje. Nie przeceniam jednak roli PAIIZ, bo to wysepka na oceanie potrzeb - mówi Andrzej Malinowski, prezydent Konfederacji Pracodawców Polskich.

Małgorzata Grzegorczyk

Puls Biznesu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »