Składka zdrowotna po nowemu. Rząd rozważa trzy warianty
W rządzie trwają dyskusje na temat ostatecznego kształtu składki zdrowotnej dla przedsiębiorców, a rozstrzygnięcie tej kwestii ma zapaść na podstawie uzgodnień między resortami finansów i zdrowia - informuje czwartkowy "Dziennik Gazeta Prawna". Pracownicy ministerstw analizują trzy koncepcje zmian, które miałyby ułatwić życie przedsiębiorcom.
Zmiany w naliczaniu składki zdrowotnej dla przedsiębiorców to obecnie problem nie tylko natury gospodarczej i podatkowej, ale też ważna kwestia z punktu widzenia jedności Koalicji 15 października. Reforma składki zdrowotnej jest bardzo mocno forsowana przez Trzecią Drogę, czyli alians Polski 2050 Szymona Hołowni i Polskiego Stronnictwa Ludowego pod przewodnictwem Władysława-Kosiniaka Kamysza. Ale KO - z którego wywodzi się odpowiedzialny za budżet minister finansów Andrzej Domański - jest średnio przychylne radykalnym zmianom, które mogłyby skutkować uszczupleniem wpływów do państwowej kasy.
Niemniej rząd ma świadomość, że z obecnym systemem naliczania składki zdrowotnej dla przedsiębiorców coś trzeba zrobić - od 2022 r., kiedy w życie weszła podatkowa reforma Polskiego Ładu, stawka składki wynosi 9 proc. od dochodu osiągniętego przez podatnika (nie ma też możliwości odliczenia jej od podatku) i przez wielu przedsiębiorców oraz ekspertów określana jest mianem "ukrytego podatku". Dodatkowo reforma rządu PiS poskutkowała kontrowersyjnymi przepisami, takimi jak np. konieczność odprowadzenia składki zdrowotnej od sprzedaży jakiegoś firmowego aktywa, np. samochodu.
Premier Donald Tusk jeszcze podczas kampanii obiecywał przedsiębiorcom, że zmiany w systemie nastąpią. Rzeczywistość pokazała jednak, że powrót do status quo sprzed Polskiego Ładu - kiedy to składka była opłacana w formie ryczałtu i podlegała odliczeniu od podatku - uszczupliłby wpływy do NFZ o 10 mld zł. A ochrona zdrowia w Polsce i tak jest mocno niedofinansowana.
Niemniej, jak donosi "DGP", prace w resortach zdrowia i finansów nad reformą składki zdrowotnej cały czas trwają. Analizowane są trzy warianty zmian, z których dwa to propozycje zgłoszone przez organizacje reprezentujące pracodawców.
Pierwsza propozycja - jak zauważa "DGP", najpełniejsza pod względem zmian systemowych - to koncepcja Federacji Przedsiębiorców Polskich (FPP), zakładająca naliczanie składek od 55 proc. dochodu dla przedsiębiorców rozliczających się na skali i liniowo oraz od 35 proc. dla tych rozliczających się ryczałtem. Zarazem zostałby wprowadzony maksymalny i minimalny poziom składki.
- Nasza propozycja zmierza do zmniejszenia obciążeń dla przedsiębiorców, którzy osiągają niższy dochód, natomiast w przypadku przedsiębiorców o wyższych dochodach może nastąpić niewielkie zwiększenie ich zobowiązań, ale przy przesunięciu części z nich na rzecz tzw. ekwiwalentnych, czyli takich, które mogą przełożyć się na wyższe świadczenia w przyszłości, np. emeryturę - tak propozycję tę komentuje jej autor, główny ekonomista FPP Łukasz Kozłowski.
Drugą propozycję przedstawił Związek Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP). Jej założenie jest takie, by firmy korzystające obecnie z tzw. małego ZUS płaciły liniową składkę 2,75 proc. od przychodu, a wszyscy pozostali - ryczałtową składkę w wysokości 11 proc. płacy minimalnej (dziś to kwota 466 zł). Tak proponowany kierunek zmian uzasadnia w rozmowie z DGP prezes ZPP Cezary Kaźmierczak: - Nam zależy najbardziej na mikrofirmach w małych miastach i miasteczkach, którym grożą masowe upadłości.
Wreszcie, na stole jest propozycja z pozoru najprostsza - odwrót od zasad Polskiego Ładu i przywrócenie systemu, w którym składka zdrowotna była obliczana jako 9 proc. od 75 proc. przeciętego wynagrodzenia i w większej części można było odliczyć ją od podatku. Ale, jak zauważa "DGP", "powrót do tego systemu jest nierealny, bo kosztowałoby to finanse publiczne ponad 10 mld zł - o tyle byłyby mniejsze wpływy do NFZ".
Podobny przekaz płynie od anonimowego rozmówcy gazety z kręgów rządowych. - Nie ma mowy o jakichś radykalnych zmianach, bo wydatki na zdrowie mają rosnąć, chyba że wszelkie ubytki zrekompensuje budżet - mówi źródło.
Z informacji "DGP" wynika, że resort przygląda się zwłaszcza propozycji FPP - koncepcja ZPP wiąże się bowiem z kosztem porównywalnym do cofnięcia zmian Polskiego Ładu. Równolegle rozważane są także:
- zmiana podstawy wymiaru składki przez wyłączenie z niej środków trwałych - wyeliminowałoby to "niesławne" przypadki, w których firma sprzedaje np. samochód i od tej transakcji naliczana jest składka;
- wprowadzenie składki ryczałtowej z kilkoma progami uzależnionymi od dochodu.
Jak jednak zaznacza dziennik, oba warianty nastręczają kłopotów. "Wyłączenie środków trwałych oznacza, że inna będzie podstawa do obliczania PIT, a inna do składki, z kolei ryczałt oznacza, że przedsiębiorcy o najwyższych dochodach uzyskają bardzo duże korzyści."