Słowacja: Dziura na 3,2 mld euro
Dziura budżetowa Słowacji na koniec tego roku wyniesie 3,2 mld euro. Podobna sytuacja była w tym kraju na przełomie stuleci, gdy rząd ratował banki przed upadkiem.
Teraz ratuje inne przedsiębiorstwa i te pożyczki powiększają deficyt, który na koniec roku może wynieść krytyczne 5 proc.
Pesymiści z otoczenia koalicji rządzącej u naszych południowych sąsiadów oceniają dziurę nawet na 4,3 mld euro. Bierze się ona z kryzysu gospodarczego i niższych niż planowano wpływów, m.in. z podatków od przedsiębiorstw i obywateli. Słowacja cierpi na to samo, co Czechy - następuje spadek zamówień na Zachodzie Europy, w konsekwencji zniżkuje eksport i wypłaty dla pracowników. Owocuje to mniejszymi o setki mln euro wpływami z podatków. Jeszcze gorzej będzie gdy spółki w efekcie krachu zaczną upadać i pracownicy znajdą się na bruku. Wpływ na finanse publiczne mają także zakupy Słowaków w sąsiednich krajach, w tym Polsce. Euro w rękach naszych sąsiadów z większym efektem wydaje się wszędzie tylko nie w słowackich sklepach. Słowacja już z tego tytułu może stracić 1,7 mld euro. Niewykluczone, że rząd wprowadzi w przyszłości wyższe podatki co w parze z narastającym deficytem budżetowym będzie fatalnym sygnałem dla zagranicznych inwestorów. Jeśli nie przyjdą nowi nie będzie nowych miejsc pracy. Słowacja planowała do 2011 r. równowagę budżetową - teraz to już nierealne. W ciągu dwóch lat dług publiczny wzrośnie z 30 do 40 proc. PKB (bariera według Unii to 60 proc.).
Krzysztof Mrówka INTERIA.PL