Słowo szefa rozkazem?

Wyroki skazujące pracowników firm wyłudzających pieniądze w tzw. systemie argentyńskim i wniosek prokuratury o umorzenie sprawy Bożeny Łopackiej, fałszującej na polecenie przełożonych ewidencję czasu pracy pracowników sklepu Biedronki - to dwa różne finały spraw, w których pracownicy wykonywali polecenia pracodawcy, będące w rzeczywistości przestępstwami. Coraz częściej pracownicy stoją przed wyborem: praca albo czyste sumienie i czysta karta w rejestrze skazanych.

Jedną z podstawowych cech stosunku pracy odróżniających go od cywilnoprawnych umów zlecenia czy umów o dzieło jest podporządkowanie pracownika pracodawcy. Zgodnie z treścią art. 100 par. 1 kodeksu pracy pracownik jest obowiązany wykonywać pracę sumiennie i starannie oraz stosować się do poleceń przełożonych, które dotyczą pracy, jeżeli nie są one sprzeczne z przepisami prawa pracy i umową o pracę. Przepisy prawa pracy nie zawierają mechanizmu pozwalającego na weryfikację wydanego przez przełożonego polecenia, w przypadku gdy pracownik podejrzewa, że może być ono niezgodne z prawem lub gdy jego wykonanie może doprowadzić do złamania obowiązujących przepisów. Trudno jest skonstruować mechanizm prawny pozwalający na zachowanie zasady podporządkowania i jednocześnie chroniący pracownika przed negatywnymi skutkami odmowy wykonania polecenia niebędącego w zgodzie z obowiązującym prawem. Oznacza to, że konsekwencje niewykonania polecenia pracodawcy lub przełożonego, który działa w jego imieniu, mogą być dla pracownika poważne.

Reklama

Niewykonanie polecenia pracodawcy może być potraktowane jako ciężkie naruszenie podstawowych obowiązków pracowniczych. Konsekwencją takiego zachowania może więc być nałożenie przez szefa jednej z kar porządkowych, tj. nagany, upomnienia, ale także może uzasadniać rozwiązanie umowy bez wypowiedzenia, czyli tzw. dyscyplinarkę. Oczywiście, pracownik może zakwestionować kroki podjęte przez pracodawcę i domagać się przed sądem pracy odszkodowania lub przywrócenia do pracy. W takim postępowaniu sąd niewątpliwie będzie sprawdzał i oceniał zasadność postępowania pracodawcy.

- Postawienie pracownikowi zarzutu odmowy wykonania polecenia wydanego przez pracodawcę wymaga ustalenia, jaka była treść tego polecenia, czy dotyczyło ono wykonywanej pracy i w jakich okolicznościach zostało wydane - wyrok Sądu Najwyższego z 1 października 1997 r., sygn. akt I PKN 317/97, OSNP 1998/14/428.

Jednak w przepisach ustawy z dnia 16 września 1982 r. o pracownikach urzędów państwowych taki mechanizm weryfikacji "podejrzanych" poleceń został zamieszczony w art. 18 tej ustawy. Mówi on, że jeżeli polecenie służbowe w przekonaniu urzędnika państwowego jest niezgodne z prawem, godzi w interes społeczny lub zawiera znamiona pomyłki, urzędnik ten powinien przedstawić swoje zastrzeżenia przełożonemu. Jeżeli przełożony, mimo zastrzeżeń, w dalszym ciągu podtrzymuje swoje polecenie, powinien wydać pracownikowi pisemne potwierdzenie. Jeśli w toku dalszego postępowania okaże się, że zastrzeżenia urzędnika były uzasadnione, odpowiedzialność za wykonanie zakwestionowanego polecenia poniesie tylko przełożony, który je wydał.

Pracownik nie niewolnik

Oczywiście pracownik nie jest bezwolnym i bezmyślnym narzędziem w rękach pracodawcy. Pracodawca nie może pracownikowi wydawać dowolnych poleceń, jakie przyjdą mu do głowy, np. robienie mu zakupów. Sąd Najwyższy w wyroku z 16 września 1990 r. orzekł, że pracownik jest zobowiązany stosować się do poleceń przełożonych, które dotyczą pracy. Nie narusza tego obowiązku pracownik, który odmawia zdjęcia krzyża wiszącego w zakładzie służby zdrowia (sygn. akt I PRN 38/90 OSNC 1991/10-12/126). W innym wyroku Sąd Najwyższy stwierdził, że nakazanie pracownikowi, jako członkowi grupy inicjatywnej tworzącego się związku zawodowego, stawienia się u dyrektora w celu wzięcia udziału w jego spotkaniu z tą grupą, wykracza poza ramy polecenia "dotyczącego pracy" (wyrok z 6 września 1990 r., sygn. akt I PRN 38/90, OSP 1991 z. 4, poz. 90).

Zgoda na łamanie prawa

Zachowania odnośnie realizacji przez zatrudnionych poleceń naruszających prawo są determinowane wieloma czynnikami. Przykładem może być sprawa Bożeny Łopackiej, byłej pracownicy jednego ze sklepów sieci Biedronka, która swoje działania (fałszowanie ewidencji czasu pracy) uzasadniała obawą przed utratą pracy, dużym bezrobociem w regionie. Prokuratura w Elblągu postanowiła zwrócić się do sądu z wnioskiem o warunkowe umorzenie postępowania, uzasadniając swoje postępowanie niską społeczną szkodliwością zarzucanych czynów, dotychczasową niekaralnością. Zatem pracownik nie zawsze, naruszając prawo przy wykonywaniu polecenia pracodawcy, ponosi odpowiedzialność karną.

Trudna sytuacja na rynku pracy powoduje, że pracownicy są w stanie zapłacić wysoką cenę za pracę. Często świadomie godzą się na wykonywanie pracy w warunkach szkodliwych bez odpowiednich zabezpieczeń, a także taką pracę organizują podwładnym, którymi kierują na polecenie właścicieli firm. Nie wszyscy wiedzą, jak się w takiej sytuacji zachować i jak odpowiedzieć sobie na pytanie "mieć czy być".

Tomasz Zalewski

Maciej Kujawski, prokurator, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie
Oczywiście, że nie każdy pracownik, który w wyniku wykonania polecenia przełożonego złamie przepisy kodeksu karnego, musi ponieść karę. Na etapie postępowania przygotowawczego prokuratura dokładnie sprawdza wszystkie okoliczności, jakie towarzyszyły sprawie. Często jest tak, że pracownik nie ma pojęcia o bezprawności swojego działania. Kilka lat temu eksplodował zbiornik z gazem do ogrzewania budynku. Okazało się, że inwestycja ta była budowana bez wymaganych pozwoleń, uzgodnień itp. Odpowiedzialność w tej sprawie poniósł przedsiębiorca, a nie ludzie, którzy bezpośrednio pracowali przy tej inwestycji. Nie mieli oni podstaw przypuszczać, że zbiornik był budowany z rażącym naruszeniem przepisów. Oczywiście sprawdzamy też, czy działanie pracowników, którzy przy wykonywaniu obowiązków złamali prawo, miało charakter zawiniony i świadomy. Pracownik, który otrzymał polecenie niezgodne z prawem lub gdy jego wykonanie może w konsekwencji doprowadzić do złamania przepisów, nie musi o tym zawiadamiać prokuratury czy innych odpowiednich organów. Jest to jeden z tzw. obowiązków obywatelskich, ale jest on egzekwowany przy najcięższych przestępstwach, np. zbrodni zabójstwa. Zatem pracownik, który wie o tym, że pracodawca ukrywa majątek firmy przed wierzycielami lub komornikiem i nie powiadomi nikogo o tym fakcie, nie poniesie z tego tytułu odpowiedzialności.

Alina Giżejowska, radca prawny w Kancelarii Prawnej Sobczyk & Współpracownicy w Krakowie
Kwestia dokonywania oceny przez pracownika legalności poleceń wydawanych przez pracodawcę jest kłopotliwa. Nie zawsze bowiem pracownik ma możliwość dokonania właściwej oceny polecenia wydanego przez szefa. Nie oznacza to jednak, że pracownik jest zwolniony z myślenia i zmuszony do bezkrytycznego wykonywania poleceń pracodawcy. Wypowiadał się na ten temat Sąd Najwyższy, który w wyroku z 9 września 1997 r. orzekł, że bezkrytyczne wykonywanie przez pracownika bezprawnych poleceń przełożonego może uzasadniać wypowiedzenie umowy o pracę (sygn. akt I PKN 244/97, OSNP 1998/12/358). Jeżeli pracownik jest przekonany, że wydane polecenie narusza prawo, powinien w sposób jasny i wyraźny odmówić jego wykonania. Najlepiej jest sporządzić krótkie pisemne oświadczenie, w którym uzasadni swoje postępowanie. Można też zwrócić się do pracodawcy z wnioskiem o wydanie polecenia w formie pisemnej, ale ten nie musi go realizować. Trzeba pamiętać, że odmowa wykonania polecenia może być podstawą rozwiązania umowy o pracę. Jeżeli pracownik jest przekonany o słuszności swojej postawy, powinien skierować sprawę do sądu pracy.

Gazeta Prawna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »