Ślubowanie nie dla wszystkich

W tym roku po raz pierwszy aż 33,7 proc. osób, które w postępowaniu kwalifikacyjnym uzyskały ponad 120 punktów, nie złożyło ślubowania na urzędnika mianowanego, ponieważ nie zmieściło się w limicie. Czy to jest normalne w kraju, w którym wszyscy narzekają na brak profesjonalnej administracji? Czy już co roku pozostanie kilkudziesięciu rozczarowanych urzędników?

W tym roku po raz pierwszy aż 33,7 proc. osób, które w postępowaniu kwalifikacyjnym uzyskały ponad 120 punktów, nie złożyło ślubowania na urzędnika mianowanego, ponieważ nie zmieściło się w limicie. Czy to jest normalne w kraju, w którym wszyscy narzekają na brak profesjonalnej administracji? Czy już co roku pozostanie kilkudziesięciu rozczarowanych urzędników?

Tak - uważa Jan Pastwa, szef służby cywilnej. Ustawodawca od samego początku założył, że będą osoby "pokrzywdzone". A w przyszłości, kiedy liczba urzędników służby cywilnej wzrośnie i limit będzie określany realnymi potrzebami, niezależnie od możliwości budżetowych uzyskanie mianowania stanie się jeszcze trudniejsze. Zgodnie z ustawą o służbie cywilnej, zdanie egzaminu, powszechnie uważanego za trudny, nie gwarantuje uzyskania mianowania. Nie wystarczy bowiem zdobyć minimalną liczbę punktów, ustaloną w drodze rozporządzenia.

Trzeba jeszcze uzyskać w rankingu pozycję mieszczącą się w limicie mianowań, który co roku ustalany jest w ustawie budżetowej. W 2004 roku przewidziano fundusze na pensje dla 600 nowych urzędników. Jednak limit miejsc dla osób, które przeszły pozytywnie postępowanie, ustala się po uwzględnieniu mianowań absolwentów Krajowej Szkoły Administracji Publicznej. Każdego roku KSAP kończy średnio 50 studentów. Dlatego w tym roku mianowanie otrzymało tylko 550 urzędników, mimo że 120 pkt zdobyło 830 kandydatów.

W efekcie 280 osób, które uzyskały podczas trzyczęściowego egzaminu mniej niż 128,97 pkt, będzie musiało jeszcze raz przystąpić do postępowania kwalifikacyjnego. Ustawa stanowi bowiem, że mianowanie dostaje pracownik, który ukończył w danym roku postępowanie kwalifikacyjne z odpowiednią liczbą punktów i miejscem uprawniającym do mianowania lub ukończył KSAP. - Ustawa jest nielogiczna, a także niespójna z ideą służby cywilnej - uważa dwunastu pracowników Ministerstwa Gospodarki i Pracy, którzy zdali egzamin, ale mianowania nie otrzymali. W liście skierowanym do szefa służby cywilnej pytają, dlaczego osoby, które spełniły ustawowe kryteria i zdały egzamin, zostały całkowicie wykluczone z gry.

- Ten mechanizm nie został wymyślony dziś - odpowiada Jan Pastwa. Istnieje w ustawie od samego początku. Być może jednak powinno się przewidzieć możliwość automatycznego mianowania w roku następnym. - Gdyby wszyscy, którzy uzyskali 120 pkt, ale znaleźli się pod kreską, dostali mianowanie z puli przyszłorocznego limitu, to po pierwsze, problem się powtórzy, a po drugie, za dwa, trzy lata nie trzeba będzie przeprowadzać egzaminu - wyjaśnia Jerzy Widzyk, członek Rady Służby Cywilnej. Może należy pomyśleć o podwyższeniu, ustalanej w drodze rozporządzenia, minimalnej liczby punktów? - To byłaby manipulacja - uważa Jan Pastwa.

Pojawiłoby się ryzyko, że poprzeczka będzie ustawiona zbyt wysoko i limit nie zostanie wykorzystany. Z kolei, zdaniem Marcina K., kolejnego pokrzywdzonego, ustawa o s.c. nierówno traktuje uczestników postępowania i absolwentów KSAP, a tym samym narusza konstytucyjną gwarancję równości wobec prawa. Absolwenci KSAP mają prawo do składania wniosku o mianowanie nie tylko w roku ukończenia szkoły.

- Pytanie o nierówność było już stawiane przy uchwalaniu ustawy - wyjaśnia szef służby cywilnej. Wówczas jednak przewidzieliśmy dwie ścieżki uzyskania statusu urzędnika służby cywilnej: poprzez postępowanie kwalifikacyjne lub pomyślne ukończenie KSAP i podjęcie pracy w s.c. Dlatego w mojej ocenie nie ma nierówności.

- Zdarza się, że absolwent KSAP nie otrzymuje propozycji pracy bezpośrednio po ukończeniu szkoły i wówczas nie może starać się o mianowanie w danym roku - dodaje prof. Maria Gintowt-Jankowicz, dyrektor KSAP. Dlatego absolwenci mojej szkoły mogą starać się o mianowanie w kolejnych latach. A wszystkim, którym się to nie podoba, proponuję spróbować zdać egzamin wstęny do KSAP. - Jedyne, co możemy zrobić, to zwiększyć limit mianowań - uważa Marek Belka. W roku 2005 wyniesie on 1500, a w 2006 - 2000. Mam nadzieję, że to wystarczy.

Reklama

Urszula Góra

OPINIA - prof. Mirosław Stec, przewodniczący Rady Służby Cywilnej:

Podobnie jak na uniwersytecie, zawsze są tacy, którzy gdzieś się nie dostali, bo albo nie zdali egzaminu, albo zabrakło miejsc. Zgadzam się jednak, że w tym roku za dużo osób nie uzyskało mianowania. Niestety, wszyscy, którzy przejdą postępowanie, nie mogą mieć gwarancji, że złożą ślubowanie, ponieważ uniemożliwiłoby to zaplanowanie wydatków na administrację. Automatyczne przyznanie mianowania wszystkim poszkodowanym w roku następnym również nie rozwiąże problemu - wciąż będą niezadowoleni. Jedynym możliwym wyjściem jest zwiększenie limitu mianowań tak, by niezadowolonych było jak najmniej. Natomiast KSAP-owcy muszą mieć możliwość uzyskiwania mianowania również w późniejszych latach, ponieważ mają oni obowiązek podjęcia pracy w administracji, a ich przygotowanie jest dużo lepsze.

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: egzamin | szkoły | postępowanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »