Solorz: TVP ma zbyt wiele przywilejów

Telewizja publiczna zaniża ceny reklam, a ich emisja powinna zostać ograniczona Ń twierdzi Zygmunt Solorz-Żak, właściciel Polsatu. Nie przeszkodziło to jednak jego zapałowi inwestycyjnemu. Polsat rozważa inwestycję w Elektrim Telekomunikację i zachęca Vivendi do współpracy przy konsolidacji platform cyfrowych.

Telewizja publiczna zaniża ceny reklam, a ich emisja powinna zostać ograniczona Ń twierdzi Zygmunt Solorz-Żak, właściciel Polsatu. Nie przeszkodziło to jednak jego zapałowi inwestycyjnemu. Polsat rozważa inwestycję w Elektrim Telekomunikację i zachęca Vivendi do współpracy przy konsolidacji platform cyfrowych.

"Puls Biznesu": Co na polskim rynku telewizyjnym zmieni nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji?

Zygmunt Solorz-Żak: Nadawcy komercyjni obawiają się uprzywilejowania telewizji publicznej, która dzięki wysokim wpływom z abonamentu może sobie pozwolić na zaniżanie cen reklam. TVP zwiększyła z 30 do 60 proc. wykorzystanie limitu emisji reklam, podczas gdy wpływy pozostały na tym samym poziomie. To dowodzi, jak spadły ceny reklam w TVP. Konkurencja nadawcy publicznego wymusza obniżki cen w stacjach komercyjnych. Obecnie funkcjonujemy na granicy opłacalności. Jeżeli ceny reklam nie pójdą w górę po otwarciu polskiego rynku, polscy nadawcy zostaną z niego wyparci. Ustawa powinna zagwarantować ograniczenie emisji reklam przez TVP. Proponowane ograniczenie o trzy minuty na godzinę w zamian za podniesienie abonamentu to fikcja. TVP i tak nie wykorzystuje przysługującego jej limitu.

Reklama

Czy to właśnie sytuacja na rynku reklamy przesądziła o zawieszeniu rozmów z inwestorem?

- Zadecydowało o tym kilka czynników. Nie chodzi nawet o koncesję, bo to, że zostanie przedłużona, jest oczywiste. Problemem nie jest też czas, bo inwestor nie musi wchodzić do Polsatu już dzisiaj. Może poczekać rok, nawet dwa. Jeśli jednak sytuacja na rynku się nie zmieni, to za rok nie będzie chciał zapłacić nawet tych pieniędzy, które chciał wyłożyć niedawno. Po otwarciu polskiego rynku nie wytrzymamy konkurencji i będziemy musieli oddać stację za półdarmo.

Oferta Agory była na stole?

- Nie będę tego komentował.

Ile proponowała?

- Bez komentarza.

A na ile Pan wycenia swoją stację?

- Wyceny dokonuje rynek.

Ale wartość stacji szacowały firmy doradcze.

- Jedna z nich jeszcze dwa lata temu wspominała o 2 mld USD. Teraz mówi się o 800 mln USD.

Nie żałuje Pan, że wówczas nie dokonał transakcji?

- Z finansowego punktu widzenia na pewno by się opłacało. Pieniądze są miernikiem sukcesu, ale nie jedynym. Jesteśmy zadowoleni z tego, co udało nam się dokonać w Polsacie.

Z osiąganych wyników finansowych też?

- Rok się jeszcze nie skończył. Przed nami dwa najbardziej atrakcyjne dla stacji miesiące.

Czy jest Pan zadowolony z pozycji, jaką na rynku ma TV4, stacja, która współpracuje z Polsatem?

- TV4 udało się przekroczyć barierę 5 proc. udziałów. Ten stan utrzymuje się, a to zachęca do rozwijania stacji.

W jakim kierunku będzie ewoluować?

- Przede wszystkim pojawi się więcej własnych produkcji, których do tej pory praktycznie nie było.

To kosztuje...

- Licencje też sporo kosztują.

Nie myślał Pan o bezpośrednim zaangażowaniu kapitałowym w TV4?

- Nie ma takiej potrzeby.

A czy w obecnej sytuacji miałoby sens wprowadzenie do TV4 inwestora?

- Być może, ale Polsat kupuje programy w pakietach. Wszystkie nie zmieściłyby się u nas, dlatego chętnie dzielimy się nimi z TV4. My nadajemy więcej filmów, oni - seriali. Polsat sprzedaje również czas reklamowy TV4. Taka współpraca obu stronom odpowiada.

TV4 jest rentowna?

- Jeszcze nie.

Rozmawiał Pan z Vivendi o konsolidacji polskich aktywów koncernu. Co wynika z tych rozmów?

- Jestem zainteresowany platformą cyfrową Vivendi. Od początku mówiłem, że w Polsce jest miejsce tylko dla jednej z nich. Jeżeli jednak druga strona nie chce współpracy, nie będziemy nic robić na siłę. Vivendi mówi: na razie mamy ważniejsze problemy. Francusko-amerykański koncern pilnie potrzebuje gotówki, a sprzedaż Nowej Cyfry+ nie przyniesie im gotówki, bo platforma jest zadłużona.

Polsat Cyfrowy jest w lepszej sytuacji?

- Ma obecnie 340 tys. abonentów. Do końca roku będzie ich

400-420 tys. To wystarczy, żeby do niej nie dopłacać. Mamy bardzo niskie koszty. Zainwestowaliśmy w platformę kilkadziesiąt milionów dolarów. To mało w porównaniu z wydatkami, jakie poniósł Canal+.

Interesuje Pana również Aster City.

- Nie złożyliśmy oferty w przetargu, bo Vivendi miało zbyt wygórowane oczekiwania finansowe. Mamy inny cel - współpracę z inwestorem, który kupi tę sieć. W grę wchodziłaby fuzja z naszą siecią Dami. Fundusze i firmy zainteresowane kupnem Aster City wyraziły wstępne zainteresowanie.

Jest Pan zainteresowany Elektrimem Telekomunikacją?

- Połączenie mediów elektronicznych z telekomunikacją daje efekt synergii. Jeżeli w konsorcjum, które chce kupić ET, znajdzie się miejsce dla Polsatu, chętnie do niego przystąpię.

Otrzyma Pan zgodę od członków konsorcjum?

- Przeprowadziliśmy rozmowy z BRE Bankiem oraz Eastbridge. Polsat w określonym zakresie może zaistnieć w konsorcjum. Dla powodzenia tej operacji kluczowa może być obecność w nim samego Elektrimu. Inaczej sprzedaje się 51 proc., a inaczej 100 proc. akcji spółki przynoszącej zyski.

Ile pieniędzy może Pan przeznaczyć na ten cel?

- Możliwości kredytowania tego typu inwestycji w ramach grupy Polsatu są bardzo duże.

Spodziewa się Pan dodatniego wyniku grupy Polsat w 2002 r.?

- Część spółek przynosi jeszcze straty, ale cała grupa powinna mieć dodatni wynik finansowy.

Polsat obchodzi dziesięciolecie istnienia. Jak Pan ocenia jego dzisiejszą pozycję i jak będzie ona wyglądać za kilka lat?

- Polsat kontynuuje prace nad zmianą wizerunku. Wprowadziliśmy kilka nowych formatów, i to zaczyna przynosić skutek. Docieramy do widowni, na której nam zależy - ludzi młodych, dobrze zarabiających, z dużych miast.

Jakie programy - oprócz Baru i Idola - mają przekonać widzów do oglądania Polsatu?

- Przygotowujemy nowe propozycje - część będzie produkowana na licencji, ale będą też programy oparte na naszych pomysłach. Nie zapominamy o podnoszeniu jakości programów publicystycznych i informacyjnych.

Oglądalność Polsatu jest jednak o kilka procent niższa niż rok temu.

- Wynosi około 20 proc. i ma tendencję rosnącą.

Kilka miesięcy temu zapowiadał Pan zakończenie reorganizacji w grupie Polsat. Czy spółki finansowe zostały już oddzielone od struktur medialnych?

- Firmy finansowe należące do Polsatu tworzą grupę Polsat Media. Wyjątkiem jest PTE Polsat, ale wkrótce i ta spółka zostanie włączona do tej grupy.

Jaka przyszłość czeka fundusz emerytalny? Polsat od dłuższego czasu szuka na niego nabywcy. Mówiło się nawet o cenie 1400 zł za jednego uczestnika.

- Pod względem wyników inwestycyjnych PTE Polsat należy do ścisłej czołówki. Liczba członków funduszu wynosi 170 tys. i rośnie liczba aktywnych rachunków. Na razie ma zbyt wysokie koszty stałe w stosunku do liczby członków, żeby przynosić zyski. Za kilka miesięcy liczba uczestników powinna wynieść 200 tys. To pozwoli na osiągnięcie rentowności. Nie można wykluczyć, że fundusz będziemy rozwijać poprzez przejęcia członków innych funduszy.

Czy to oznacza, że pomysł sprzedaży PTE Polsat jest nieaktualny?

- Nie musimy sprzedawać. Straty, jakie przynosi fundusz, nie są duże.

A co z inwestorem dla towarzystwa ubezpieczeniowego Polisa-Życie? Podobno kilka razy Polsat był bliski sprzedania tej spółki.

- Polisa przynosi minimalne straty i stać nas na jej finansowanie. Postawiliśmy na ubezpieczenia grupowe i ta strategia zaczyna przynosić efekty.

A Invest-Bank?

- Przejęliśmy ten bank, gdy był w bardzo trudnej sytuacji finansowej. Zainwestowaliśmy dużo pieniędzy, żeby utrzymać go na rynku. Wprowadziliśmy program ograniczania kosztów, zlikwidowaliśmy część oddziałów i kontynuujemy restrukturyzację. W pierwszej połowie roku Invest-Bank zanotował dodatni wynik finansowy, który wykazuje tendencję rosnącą.

Zrezygnowaliście z poszukiwania inwestora?

- Na razie nie jest to konieczne.

Współudziałowcem Invest-Banku jest Bank Staropolski. Ostatnio pojawiają się pogłoski, że jest Pan odpowiedzialny za jego bankructwo.

- Nigdy nie byłem i nie jestem udziałowcem tego banku. Nie mam nic wspólnego z katastrofą finansową Banku Staropolskiego.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: bank | konsorcjum | TVP | telewizja publiczna | firmy | vivendi | Polsat
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »