Specjalne strefy tylko ze specjalizacją

Prawdziwą furorę wśród inwestorów robią Specjalne Strefy Ekonomiczne. Najlepsze z nich to strefy , które się wyspecjalizowały stawiając na określone branże.

Śląsk górą. Strefy katowicka i wałbrzyska wypadły najlepiej w najnowszym raporcie firmy doradczej KPMG oceniającym działalność SSE w 2005 r. W porównaniu z raportem za 2004 r. opublikowanym niedawno w "Gazecie Prawnej", strefa wałbrzyska pozostała liderem, a katowicka dołączyła z trzeciego miejsca. Lepiej od średniej, wypadły też strefa łódzka, legnicka, pomorska i mielecka. W badaniu porównano 16 czynników, w tym nakłady inwestycyjne, liczbę inwestorów, zezwoleń i wyniki finansowe.

- Sam ranking za lata 2004 i 2005 nie zmienia się znacząco. Tu liderzy pozostają liderami. A są to te strefy, które mają na siebie pomysł, czyli katowicka ze specjalnością motoryzacyjną, łódzka z branżą AGD i wałbrzyska, która z powodzeniem łączy te dwie branże. Tworzenie klastrów ma również sens dlatego, że łatwiej jest znaleźć specjalistów z danej branży, bo szkoły odpowiadają na potrzeby przedsiębiorców i kształcą fachowców - mówi Mirosław Proppé, dyrektor w firmie doradczej KPMG odpowiedzialny za projekt.

Reklama

Zaskakująco dobrze

Niektóre strefy zawdzięczają dobry wynik czynnikom zewnętrznym. - Wysoką pozycję legnickiej strefy spowodowały dość duże nakłady inwestycyjne oraz relatywnie dużo miejsc pracy i zezwoleń. Warto jednak podkreślić, że strefie pomaga obecność KGHM. Sama strefa nie musi tak aktywnie zabiegać o inwestorów, których ściąga ta jedna duża firma - ocenia doradca z KPMG. Niekiedy dobry wynik to efekt niskiej bazy. - Tak może być w przypadku Pomorskiej SSE. Strefa zanotowała w latach 1999-2005 wzrost wydanych zezwoleń o 920 proc., bo na koniec 1999 r. miała 4, a sześć lat później 42 tłumaczy Mirosław Proppé.

Specyfika Krakowa

Nieco zaskakująca jest niska pozycja krakowskiej strefy. - Choć zanotowała ona wzrosty w nakładach inwestycyjnych i miejscach pracy, to jednak były one mniejsze niż gdzie indziej. Wiąże się to niewątpliwie ze specyfiką tej strefy: jest tu więcej centrów badawczych, które są mniej kapitałochłonne niż fabryki. Należy jednak pamiętać, że w dłuższej perspektywie centrum Motoroli czy IBM trudniej przenieść do innego kraju niż fabrykę. W centrum badawczym kapitałem są ludzie. Fabrykę w około 10 lat można zamknąć, spisując na straty halę, a przenosząc maszyny i produkcję do tańszego kraju. To krakowska strefa może zapewnić długoterminową przewagę konkurencyjną Polski, bo za chwilę kilka dużych inwestycji produkcyjnych dzięki niższym kosztom pracy odbiorą nam Rumunia i Bułgaria, a bezkonkurencyjne pod tym względem od lat pozostają Chiny czy Indie - podkreśla Mirosław Proppé. Bywało jednak i tak, że krakowska strefa traciła inwestorów przez opieszałość urzędników. - Do 2000 r. trafiło do katowickiej strefy kilku klientów, którzy nie mogli załatwić spraw w urzędach. Po pół roku starań zwracali się do nas. Strefa działała tak samo, ale urzędy nie - mówi Piotr Wojaczek, prezes Katowickiej SSE.

Recepta od ręki

Zdaniem doradcy z KPMG, recepta na sukces to specjalizacja stref. - Myślę, że zarządzający strefami powinni pomyśleć, w czym mogą być najlepsi. Na przykład dla branży IT nieważne są dobre drogi, tylko telekomunikacja. Zwolnienia podatkowe to za mało, bo przecież oferują to wszystkie strefy. A jest o co walczyć. Wygląda na to, że zanosi się na dobre czasy dla inwestycji, globalne firmy będą jeździć po świecie i szukać lokalizacji zapowiada Mirosław Proppé. Tymczasem liderzy mają nowe pomysły. Prezes Wałbrzyskiej strefy Mirosław Greber chciałby przygotowywać po kilkadziesiąt hektarów, które później dzieliłby dla średnich inwestorów - to metoda, która sprawdziła się np. w podstrefie w Żarowie czy Jelczu-Laskowicach. Prezes Katowickiej SSE ma zupełnie nowe plany. - Z urzędem marszałkowskim, samorządami i gminami wzięliśmy się za trudny temat: tereny po upadłych zakładach. Brownfield jest kosztowniejszy w przygotowaniu terenu niż greenfield, ale mamy na Śląsku kilka tysięcy kilometrów kwadratowych terenów poprzemysłowych. Można by wybrać z nich 1,5 tys. kilometrów, część obiektów wyburzyć, część infrastruktury poprawić. Nie mogłem tego robić wcześniej, bo miałem 800 tys. zł w kasie, nie miałem odpowiedniego doświadczenia, a strefa marki. Wystarczy, żeby znalazł się pierwszy klient, a wszystko ruszy - mówi Piotr Wojaczek.

Pytania do:

Dlaczego Słupska SSE wypadła tak blado?

Mirosław Kamiński, prezes Słupskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej W słupskiej strefie nie ma dużych inwestorów, w pierwszych latach wchodziły tu głównie firmy z polskim kapitałem. Firmy, które się u nas ulokowały, realizują mniej kapitałochłonne projekty, np. w produkcję stolarki okiennej. Trudno porównywać się z południem Polski czy np. obecnym projektem Bridgestonea w Stargardzie Szczecińskim. Nie mamy tu też inwestycji "z nadania". Przychodzą do nas wyłącznie inwestorzy, których sami zdobędziemy, zachęceni np. niewielką odległością do Skandynawii. Ale liczę, że będzie lepiej, choć raczej nie skoczymy w rankingu. Właśnie przejęliśmy ponad 30 ha od Agencji Nieruchomości Rolnych, która stała się w ten sposób naszym udziałowcem. Te grunty leżą przy 140 ha przeznaczonych na działalność przemysłową. Chcemy wypromować ten teren pod duże inwestycje, a wtedy poprawimy parametry.

Dlaczego Katowicka SSE wypadła tak dobrze?

Piotr Wojaczek, prezes Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej Jeżeli strefy katowicka i wałbrzyska są najlepsze, to dowód, że broni się Śląsk ze swoją kulturą przemysłową przeżywający obecnie renesans, bo inwestorzy już nie boją się, że jest tu brudno i szaro. Ale wciąż ze względu m.in. na brak szkół (ja mam fabryki, a klienci mieszkają w Krakowie) uważam, że mój sukces jest połowiczny. Z ponad 20 tys. osób zatrudnionych w strefie chciałbym dojść do 50 tys., co w perspektywie kilku lat jest możliwe. Sprawdza się też stara zasada, że najlepsze są tereny wzdłuż autostrad. Sukces był możliwy dzięki gminom śląskim (współpracujemy już z prawie 20, rozmawiamy z kolejnymi 15), które są o wiele bardziej skłonne do wyrzeczeń koniecznych, by sprostać wymaganiom inwestorów. Ważne jest też to, że dla naszego zespołu inwestor był zawsze najważniejszy, a to przedsiębiorcy sobie cenią.

Małgorzata Grzegorczyk

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: najlepsze | Śląsk | firmy | strefa | specjalne strefy ekonomiczne | strefy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »