Specjalne traktowanie PLL LOT
Czy narodowy przewoźnik powinien korzystać z niższych opłat lotniskowych? Resort skarbu twierdzi, że tak. PPL - że niekoniecznie. Problem opłat lotniskowych powraca jak bumerang. Tym razem jednak nie chodzi o podawanie ich w cenie biletu, ale o obniżenie stawek dla narodowego przewoźnika.
Resort skarbu nie rezygnuje z walki o niższe opłaty dla PLL LOT, w których posiada ponad 68 proc. akcji.
- Nadal zamierzam negocjować z przedstawicielami Portów Lotniczych obniżenie stawek. Z takich preferencji korzystają narodowi przewoźnicy także w innych krajach. Dlaczego my nie mielibyśmy pomóc naszemu. Sprawa dotyczy zwłaszcza opłat w tranzycie - mówi Ireneusz Dąbrowski, wiceminister skarbu.
Minister nie precyzuje wielkości obniżki.
Niemoralna propozycja
Sprawa wydaje się jednak nieco bardziej skomplikowana.
- Nie możemy zróżnicować opłat. W tej kwestii obowiązują nas pewne zasady, które zabraniają dyskryminowania przewoźników. Opłaty muszą być takie same zarówno dla dużego narodowego przewoźnika, jak i dla małej taniej linii lotniczej - mówi Paweł Łatacz, naczelny dyrektor Przedsiębiorstwa Państwowego Porty Lotnicze (PPL).
Tego samego zdania jest Urząd Lotnictwa Cywilnego (ULC).
- PPL nie może stosować preferencyjnych stawek dla jednego z przewoźników, bo zabrania mu tego unijne prawo o zakazie dyskryminacji - dodaje Katarzyna Krasnodębska z ULC.
Podobnego zdania jest konkurencja LOT.
- Obniżenie stawek tylko dla wybranej linii byłoby nie tylko niesprawiedliwe, ale także niemoralne. Dlaczego oprócz podatników także konkurenci mieliby płacić za nierentowne linie - pyta Eryk Kłopotowski ze SkyEurope.
Jego zdaniem, podstawowym problemem jest to, że PPL stosuje zbyt wysokie opłaty lotniskowe.
- Porty powinny zmienić strukturę przychodów. Na całym świecie odciąża się przewoźników, a zwiększa powierzchnie komercyjne, z których czerpane są zyski - mówi Eryk Kłopotowski.
Tranzytowy problem
Paweł Łatacz podkreśla, że LOT korzysta z polityki korzyści stosowanych wobec przewoźników w związku z otwieraniem nowych połączeń czy zwiększeniem liczby operacji (nawet do 50 proc.). Takie przywileje są możliwe oczywiście pod warunkiem że przewoźnik nie zalega z opłatami. Dyrektor PPL uważa, że problem sprowadza się do opłat od pasażera lecącego tranzytem przez Warszawę, np. z Gdańska do Nowego Jorku. W takim przypadku poniesie on opłatę pasażerską za wylot z Gdańska i z Warszawy. Rozwiązaniem byłoby wprowadzenie opłaty tranzytowej niższej od opłaty pasażerskiej na lotnisku, na którym klient przesiada się z jednego samolotu do drugiego. Problem polega na tym, że w krajowym ustawodawstwie nie ma pojęcia "opłat tranzytowych" , więc taka pozycja nie może pojawić się w cenniku.
- Jeżeli LOT jest zainteresowany takim rozwiązaniem, powinien wystąpić z wnioskiem do Urzędu Lotnictwa Cywilnego - mówi Paweł Łatacz. Jego zdaniem, takiego rozwiązania nie da się jednak przygotować z dnia na dzień.
Niezależnie od tego problemu PPL przygotowuje nowe rozwiązania dotyczące opłat lotniskowych. Obecnie wynoszą one: na terminalu głównym 60 zł, na Etiudzie 30 zł, a na terminalach krajowych 24 zł.
Mira Wszelaka