Spóźnione PKP

Nowy rozkład jazdy pociągów, obowiązujący od kilkunastu dni, można nazwać wielką pomyłką. Ponad jedna czwarta pociągów przyjeżdża z opóźnieniem, zwłaszcza na południu Polski.

Nowy rozkład jazdy pociągów, obowiązujący od kilkunastu dni, można nazwać wielką pomyłką. Ponad jedna czwarta pociągów przyjeżdża z opóźnieniem, zwłaszcza na południu Polski.

Powód? Osoby układające rozkład założyły, że do chwili jego wprowadzenia zakończą się wszystkie poważniejsze remonty na najważniejszych trasach. Tak się jednak nie stało i maszyniści muszą zwalniać na przebudowywanych odcinkach. Centrala PKP w Warszawie zapowiada, że rozkładów nie zmieni, co najwyżej skoryguje godziny planowanych przyjazdów kilku składów. Pasażerowie mogą jednak liczyć na zwrot kosztów dopłaty do miejscówki w wypadku opóźnionych pociągów Inter i EuroCity.

Nie ma co jednak narzekać na opóźnienia - już za kilka dni pociągi mogą zupełnie przestać kursować z powodu strajku. Tak przynajmniej zapowiada Jan Zaborowski, szef porozumienia kolejarskich związków zawodowych Forum. Zaborowski twierdzi, że nawet jeżeli do strajku przystąpiłoby zaledwie stu kolejarzy, to poczynając od nocy z środy na czwartek uda się sparaliżować ruch kolejowy niemal w całym kraju. Być może jednak uda się tego uniknąć - na dziś zaplanowano rozmowy związkowców z władzami PKP i rządem.

Reklama
RMF FM
Dowiedz się więcej na temat: PKP | rozkład jazdy PKP | pociągi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »