Sprzedawała lody, ale nie dała paragonu do ręki. Skarbówka nałożyła na nią 3 tys. zł kary
3 tysiące złotych mandatu otrzymała młoda kobieta sprzedająca lody. Zdaniem urzędu skarbowego w niewłaściwy sposób przekazała klientowi paragon. Na nagraniu z monitoringu widać jednak, że sprzedawczyni po nałożeniu lodów położyła rachunek na ladzie. To jednak nie wystarczyło fiskusowi, który uznał, że powinna wręczyć dowód zakupu do ręki nabywcy. Kobieta się odwołała, ale i to nie poskutkowało. Dopiero interwencja mediów przyniosła zwrot w sprawie.
- Młoda Ukrainka sprzedająca lody otrzymała 3 tys. złotych mandatu za "niewłaściwe wystawienie paragonu".
- Okazuje się, że mandat nałożono niesłusznie, bo z nagrań monitoringu wynika, że sprzedawczyni położyła paragon na ladzie.
- Skarbówka oczekiwała jednak, że paragon zostanie wręczony klientowi do ręki.
- Nie pomogły odwołania, a interweniować musiały media. Po tym wszystkim Krajowa Administracja Skarbowa wysłała do sądu stosowne pismo o uchylenie kary.
Trzy tysiące złotych mandatu otrzymała młoda Ukrainka sprzedająca lody w jednej z lodziarni działającej w centralnej Polsce - podała "Interwencja" Polsatu. Mandat wystawiono prawdopodobnie niesłusznie.
- Przyszedł do mnie klient, ja nabiłam dwie gałki i wydałam mu paragon, położyłam tutaj na ladzie. I poszłam nakładać lody. Po tym przyszły dwie osoby i powiedziały od razu, że mam mandat i mam to zapłacić. Zapytali się, ile mam lat, czy jestem w ogóle pełnoletnia i czy jestem Ukrainką. Ja powiedziałam, że tak - opowiada "Interwencji" Julia Myszalowa, której "wlepiono" karę.
Po tym, jak dwaj pracownicy urzędu - jak relacjonuje menedżerka lokalu, "nachalnie weszli do punktu" - młoda kobieta nie wiedziała, co zrobić i zapłaciła 3 tys. zł. mandatu. Wszystko wskazuje na to, że ukarano ją niesłusznie, a początkowe odwołania nie przyniosły skutku.
Skarbówce nie spodobał się sposób, w jaki kobieta wręczyła paragon klientowi. - Chodziło o to, że ona powinna wręczyć ten paragon do ręki, że nie było tego momentu wręczenia - tłumaczyła w rozmowie z "Interwencją" Marlena Godala, menadżerka sieci lodziarni. Przepisy jednak mówią tylko o tym, że paragon należy "wydać", bez szczegółowego wnikania w to, jak sam proces powinien wyglądać.
Z nagrań monitoringu wynika, że młoda Ukrainka wystawiła paragon i zaczęła nakładać gałki lodów. Po tym do lodziarni wkroczyli dwa mężczyźni z Urzędu Skarbowego i nałożyli na sprzedawczynię 3 tys. zł mandatu.
Paragonu zazwyczaj nikt do ręki nie bierze, a zostawienie go na ladzie jest powszechną praktyką w polskich sklepach czy barach.
Po zapłaceniu mandatu i po tym, jak kobieta dowiedziała się, że prawdopodobnie został na nią nałożony niesłusznie, próbowała odwołać się do Urzędu Celno-Skarbowego. Bezskutecznie. Interweniować musiały media.
Urząd Celno-Skarbowy, do którego właściciele lodziarni złożyli odwołanie od mandatu, nie przyjął go. Urzędnicy tłumaczyli, że pismo powinna sporządzić kobieta, która otrzymała mandat.
- Jako firma staraliśmy się pomóc Julianie, wystosowaliśmy razem takie odwołanie do urzędu skarbowego, jednak odpowiedź była odmowna. Być może dlatego, że ona podpisała ten mandat. Być może nie była świadoma tego, co podpisuje - mówiła menadżerka lodziarni, Marlena Godala.
Sprawa była utrudniona również z innego powodu, przyjęty mandat jest prawomocny. - Gdyby nie przyjęła mandatu, sprawa rozpatrywana byłaby na zasadach ogólnych, pracownica miałaby możliwość odwołania się, ostatecznie sprawa mogłaby trafić do sądu, który, zakładam, dużo rzetelniej by tą sprawą się zajął - skomentował Łukasz Walasik, radca prawny, ekspert prawa podatkowego.
Okazuje się, że po interwencji mediów, anulowanie kary jest jednak możliwe, a cała sprawa ma szasnę skończyć się szczęśliwie. Krajowa Administracja Skarbowa wysłała bowiem do sądu pismo, aby uchylić mandat nałożony na sprzedawczynię.