Sprzęt kupiony że środków UE złe wykorzystywany

NIK podkreśla, że liczba faktycznie udzielonych świadczeń w skontrolowanych placówkach, była niekiedy dużo niższa od przewidywań zapisanych we wnioskach o dofinansowanie. Kontrolerzy mają zastrzeżenia do stosowanych procedur zakupowych. Sprawiają one, że w jednych miejscowościach specjalistycznego sprzętu brakuje, a w innych jest go zbyt dużo.

Okazało się też, że w wielu placówkach medycznych unijne projekty przygotowano niedbale. Brakowało na przykład wykwalifikowanej kadry uprawnionej do obsługi urządzeń oraz odpowiednio przystosowanych gabinetów i laboratoriów.

W rezultacie nowoczesne i specjalistyczne urządzenia przez wiele miesięcy stały niewykorzystane, a zamiast oczekiwanej poprawy doszło nawet do pogorszenia sytuacji finansowej niektórych szpitali, ponieważ musiały ponosić koszty między innymi amortyzacji sprzętu.

W sześciu zakładach, NIK zakwestionował pobieranie opłat za badania diagnostyczne, mimo że aparatura dofinansowana ze środków unijnych mogła być wykorzystywana wyłącznie do udzielania świadczeń w ramach kontraktu z NFZ. Kontrola potwierdziła też, że samorządy nie dokonały na swoim terenie rzetelnych analiz potrzeb zdrowotnych ani nie posiadały aktualnych danych dotyczących rozmieszczenia aparatury medycznej.

_ _ _ _ _

Ministerstwo zdrowia chce powstrzymać wypływ pieniędzy na leczenie za granicą. Dyrektywa transgraniczna, która ma wejść w życie od 25 października i ułatwić leczenie Polaków w krajach Wspólnoty, budzi obawy resortu zdrowia.

Wiceminister Sławomir Neumann potwierdził IAR, że trwają prace nad listą usług medycznych, które nadal będą finansowane tylko za zgodą Funduszu. "Musimy chronić naszego płatnika, jakim jest NFZ, żeby nie było dużego wypływu środków za granicę, tylko szły na leczenie w Polsce' - dodał Neumann. Zdaniem wiceministra dyrektywa transgraniczna wprowadza duże zamieszanie w wielu krajach, nie tylko w Polsce.

Dyrektywa o opiece transgranicznej zakłada, że będzie można leczyć się w dowolnym kraju Wspólnoty, a Fundusz zwróci pieniądze w takiej wysokości, w jakiej dany zabieg kosztuje w Polsce. Jeżeli terapia będzie droższa, różnicę pacjent dopłaci z własnej kieszeni.

_ _ _ _

Wpływy ze składek zdrowotnych są o prawie 400 milionów złotych niższe, niż planowano. Wiceminister zdrowia Sławomir Neumann zapewniał jednak w radiowej Trójce, że działanie służby zdrowia nie jest zagrożone, gdyż Narodowy Fundusz Zdrowia ma duże rezerwy.

Neumann przyznał, że dyrektywa unijna, pozwalająca na leczenie za granicą, może być dużym obciążeniem dla NFZ-tu. Resort zdrowia przygotowuje więc rozporządzenie określające, które procedury medyczne Fundusz będzie refundował. Zdaniem Neumanna, prace nad rozporządzeniem potrwają dłuższy czas.

Mówiąc o wykrytym niedawno procederze podawania antybiotyków zwierzętom hodowlanym wiceminister wyraził opinię, że nie ma potrzeby powoływania nowej agencji, kontrolującej żywność. Trzeba się natomiast zastanowić, jak monitorować cały proces jej produkcji.

Sławomir Neumann, który jest też posłem Platformy Obywatelskiej, powiedział, że jest przeciwko dopuszczeniu uboju rytualnego. Klub PO jest podzielony w tej sprawie. Sejmowe głosowanie, planowane na dzisiaj, przełożono na lipiec. Neumann powiedział, że rozumie swoich kolegów, którzy są za legalizacją uboju rytualnego, ale ważniejsze są racje humanitarne. Dodał, że choć jest wiceministrem, to jako poseł chce głosować zgodnie ze swoim przekonaniem. Neumann nie wykluczył, że sejmowa komisja ponownie zajmie się projektem ustawy w tej sprawie.

Sławomir Neumann przyznał, że PO musi się uderzyć w piersi po błędach, popełnionych przez byłego prezydenta Elbląga. Wybory nowego prezydenta odbędą się pojutrze. Neumann dodał, że tego rodzaju wybory są zawsze trudniejsze dla partii rządzącej.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Zagłosuj w internetowym referendum w sprawie OFE