Start do kasy samorządu

W wyborach do władz jednostek samorządu terytorialnego decydować się będą nie tylko kariery kandydatów na prezydentów i radnych. Przesądzimy w nich również o tym, kto gospodarować będzie majątkiem publicznym gigantycznej wartości.

W wyborach do władz jednostek samorządu terytorialnego decydować się będą nie tylko kariery kandydatów na prezydentów i radnych. Przesądzimy w nich również o tym, kto gospodarować będzie majątkiem publicznym gigantycznej wartości.

W mieniu państwa, którego składniki materialne oszacowano w 2001 r. na ponad 550 mld zł, nieruchomości, przedsiębiorstwa i inne dobra komunalne mają znaczący udział. Przekraczają one 40 proc. tej kwoty, jeśli uwzględnić tereny zarządzane przez agencje przewidziane do likwidacji i przekazane samorządom.

Niemal 293 tys. kandydatów do władz samorządowych uczestniczy w tym wyścigu kosztem kilkudziesięciu mln zł wydanych z własnych kieszeni i ponad 154 mln zł pochodzących z budżetu państwa. Zwycięzcy będą jednak decydować o ponad 160 tys. posad w administracji samorządowej. Wyborcy powinni pamiętać, iż to z ich podatków utrzymywani będą nie tylko radni czy burmistrzowie, ale również urzędnicy. Wyjątkiem są takie miasta jak np. Wieluń, w którym każdy mieszkaniec musiał wydać tylko 72 zł na płace dla urzędników, czy powiat opolski (31 zł).

Reklama

Samorządy kontrolują coraz większy bieżący strumień dochodów publicznych, tym roku będzie to ok. 82 mld zł, co odpowiada ponad połowie wpływów do budżetu centralnego. Wielkość dochodów własnych samorządu ma wzrosnąć, dziś ograniczają się przeciętnie do 8,6 proc. w powiatach, a do ponad 52 proc. w przypadku gmin; reszta to transfery z centrali. Gminy mają obecnie udział w kilkunastu daninach, m.in. w podatkach od nieruchomości (14,8 proc. ich wpływów), PIT (13,5 proc.), CIT (1,1 proc.). Bez samorządowego placetu nie podejmowane są decyzje o wydatkach rzędu miliardów euro pochodzących z pomocy UE. Od 2004 r. uzgadniany w terenie plan rozwoju kosztować ma już ponad 23 mld euro.

Politycy lokalni, na których zagłosujemy, decydują także o mapie przedsiębiorczości. Odczuwają to inwestorzy zagraniczni. Od początku przemian w Polsce wnieśli do nas ponad 61 mld USD, a z 2,5 tys. ich firm prawie połowa ulokowała się na Górnym Śląsku i wokół Warszawy. Są miasta i gminy omijane przez inwestorów. To m.in. efekt niekompetencji lub pazerności ich władz.

Prawo i Gospodarka
Dowiedz się więcej na temat: kasy | KAS | starty | 'Kasa' | start
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »