Stopy jak w UE? Czemu nie!
Kandydat PiS na ministra finansów chce stóp procentowych jak w strefie euro. Sojuszników ma w "gołębiach" z RPP. Czy to wystarczy? Cezary Mech, kandydat na ministra finansów w nowym rządzie, twierdzi, że nie ma powodów, by stopy procentowe w Polsce były na wyższym poziomie, niż w strefie euro.
Zdaniem ekonomistów, zbliżone poglądy nie są obce przynajmniej kilku wśród członków Rady Polityki Pieniężnej, zaliczanych do obozu "gołębi". Dziś przyjdzie im się znów zetrzeć z "jastrzębiami", dowodzonymi przez Leszka Balcerowicza, czyli członkami RPP bardzo ostrożnie podchodzącymi do obniżek stóp. Decydujące będzie jednak to, jak zachowają się Stanisław Owsiak i Andrzej Wojtyna, postrzegani przez analityków jako ci, których poglądy na politykę pieniężną sytuują się w centrum.
Ciąć i to już
- RPP powinna obniżyć stopy procentowe i to w sposób znaczący, ponieważ stopy w Polsce nie powinny być wyższe niż w Unii Europejskiej - uważa Cezary Mech.
Dlaczego? Jego zdaniem, przemawia za tym m.in. to, że poziom inflacji w Polsce (1,6 proc. w sierpniu) jest bardzo niski, jeśli porównać go ze wskaźnikiem cen w Unii (2,2 proc.). Podstawowa stopa NBP w Polsce wynosi 4,5 proc., w Eurolandzie - 2 proc.
- Jeśli stopy procentowe są zbyt wysokie, to tysiące projektów inwestycyjnych nie jest przez przedsiębiorców podejmowane, bo bardziej opłaca się angażować w instrumenty bezpieczne, niż w bardziej ryzykowne miejsca pracy - argumentuje autor programu gospodarczego PiS.
Ryzyko eksperymentu
Ekonomiści nie negują spojrzenia Cezarego Mecha, choć zaznaczają, że tak radykalne kroki byłyby ryzykowne. - W obliczu braku zagrożenia dla inflacji stopy powinny być obniżane - nie ma wątpliwości Michał Dybuła, ekonomista BNP Paribas.
Podobnego zdania jest Mateusz Szczurek, ekonomista ING. - Spojrzenie eksperta PiS nie jest tak do końca absurdalne. Nie można wykluczyć, że słabsze tempo inwestycji w gospodarce jest pochodną obecnej ceny pieniądza. Trudno jednak przewidzieć, jakie byłyby skutki takiego ruchu stóp procentowych - mówi ekonomista ING.
Obaj specjaliści zwracają jednak uwagę, że nie można bezpośrednio porównywać z gospodarek Polski i Eurolandu. - Potencjalne tempo wzrostu gospodarczego jest u nas wyższe, co wiąże się z większym zagrożeniem powrotu zjawisk inflacyjnych. Stąd m.in. bierze się różnica w wysokości stóp - mówi Michał Dybuła.
Kto zwycięży?
Nie zmienia to faktu, że "jastrzębie" będą musiały użyć mocnych argumentów, by przekonać centrum do swych racji. W lipcu za obniżką stóp procentowych głosowało szczęściu członków rady. Czworo było przeciw. Głosy identycznie ułożyły się także w czerwcu, kiedy rozważano zmianę nastawienia z łagodnego na neutralne.
- Podchodziłbym jednak ostrożnie do trwałości tego typu koalicji. Przez dwa miesiące wiele mogło się zmienić - uważa Michał Dybuła.
Kamil Zatoński