Święto pod znakiem pytań o przyszłość
Tegoroczna Barbórka - przypadające 4 grudnia święto górników - obchodzona będzie w sytuacji, jakiej w górnictwie nie było od lat. Główne problemy branży to dziś nie straty czy długi, ale spadek wydobycia węgla i brak pieniędzy na inwestycje.
Gdy 10 lat temu wdrażano największy z dotychczasowych program restrukturyzacji górnictwa, na rynku było za dużo węgla, w kopalniach pracowało zbyt wielu górników, a zbędny węgiel wysyłany był za granicę poniżej kosztów produkcji. Rosły straty i długi. Lekarstwem było zamykanie kopalń i redukcja zatrudnienia.
Od tego czasu zmieniło się wszystko. Z jednego z największych eksporterów Polska zmienia się w tym roku w importera węgla netto. Oznacza to, że do kraju napłynie więcej węgla z zagranicy, niż wyeksportują polskie kopalnie, choć przy obecnych cenach eksport jest dla nich opłacalny. Na rynku brakuje węgla, bo kopalnie nie są w stanie wydobyć potrzebnej ilości. Żeby zwiększyć moce, muszą zainwestować olbrzymie pieniądze.
Wydobycie węgla znów jest w Polsce opłacalne. Wszystkie spółki węglowe zamierzają inwestować w nowe poziomy i pola wydobywcze, jednak tylko najbogatsza Jastrzębska Spółka Węglowa (JSW) ma na to wystarczające środki, choć i ona myśli o finansowaniu zewnętrznym. Pozostałe spółki muszą zabiegać o kapitał. Jedną z dróg może być częściowa prywatyzacja.
Mimo niepewności co do finansowania inwestycji, na Śląsku panuje przekonanie o tym, że górnictwo będzie się rozwijać. Branża znów stała się atrakcyjnym pracodawcą. Po raz pierwszy spółki węglowe zatrudniły w tym roku więcej osób, niż odchodzi na emerytury. Do końca września zatrudnienie wzrosło o ponad 3,3 tys. osób.
BARBÓRKA
Na Górnym Śląsku Barbórkę świętować będzie ponad 119,7 tys. górników z 29 kopalń węgla kamiennego (ponad 92,7 tys. z nich pracuje pod ziemią), ich rodziny, a także kilka razy więcej pracowników firm kooperujących z górnictwem.
Obchody Barbórki, która w górnictwie jest dniem wolnym od pracy, mają od lat podobny charakter. Mieszkańców starych osiedli budzą rano górnicze orkiestry (tak jest nadal m.in. w Rudzie Śląskiej i Katowicach-Nikiszowcu), w kościołach lub cechowniach kopalń odprawiane są msze św. za górników, spotykają się górniczy emeryci, podczas akademii w domach kultury wręczane są odznaczenia i nominacje branżowe. Górnicy bawią się na słynących z tradycyjnego ceremoniału biesiadach - "karczmach" - piwnych, kobiety na "babskich combrach".
Atmosferę Barbórki czuje się na Śląsku niemal przez miesiąc. Ponieważ własne obchody organizują niemal wszystkie branżowe instytucje i firmy zaplecza górniczego, akademie i barbórkowe spotkania odbywają się już od połowy listopada, aż do okresu przedświątecznego.
Na Barbórkę górnicy otrzymują też dodatkowe świadczenie wartości jednej pensji; niektóre firmy wypłacają to świadczenie już wcześniej lub sukcesywnie w ciągu roku.
Tradycyjnie z okazji Barbórki na Śląsk przyjeżdżają politycy. Także w tym roku w śląskich kopalniach spodziewany jest m.in. premier Donald Tusk i jego zastępca, odpowiedzialny za gospodarkę wicepremier Waldemar Pawlak. Zapowiadana jest również wizyta prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Oficjalnych programów wizyt jeszcze nie ma. Wiadomo jednak, że politycy mają odwiedzić m.in. kopalnie "Halemba" i "Pniówek".
Stałym elementem barbórkowej tradycji są msze św. w intencji górników. Jedną z nich odprawił w minioną niedzielę w Rudzie Śl. metropolita katowicki, abp Damian Zimoń. W homilii hierarcha wskazał m.in., że Polska nadal "węglem stoi", potrzeba jednak dalszej restrukturyzacji górnictwa, nacisku na bezpieczeństwo pracy, zaś związki zawodowe powinny unikać populizmu.
WĘGIEL
Po ubiegłorocznym załamaniu wydobycia węgla, które było mniejsze o prawie 7 mln ton niż w roku 2006 r., w tym roku spółki węglowe zapowiadały stabilizację wydobycia. Jednak zapóźnienia sprzed kilku lat w przygotowaniu nowych frontów wydobywczych oraz wypadki losowe w kopalniach sprawiły, że nie udało się zahamować dalszego spadku.
Z danych Ministerstwa Gospodarki, gdzie od jesieni za górnictwo odpowiada nowy wiceminister Joanna Strzelec-Łobodzińska, wynika, że w ciągu trzech kwartałów tego roku wydobycie węgla wyniosło ponad 62,7 mln ton i było o ponad 3,1 mln ton mniejsze niż w tym samym czasie ub. roku. Węgla energetycznego było mniej o 3,9 proc., a koksowego - o 9,4 proc.
Sprzedaż węgla zbliżyła się do 62,8 mln ton i była - co ciekawe - nieznacznie wyższa od wydobycia z powodu sprzedaży części zapasów, zgromadzonych na zwałach. To oznacza, że wobec głodu na rynku kopalnie "na pniu" sprzedają nawet najgorsze gatunki węgla. Zakłady wydobywcze pracują pełną parą, często także w soboty i niedziele; za dobrowolną pracę w te dni górnikom płaci się podwójnie.
Spadek odczuła zarówno energetyka, która musiała w większym stopniu importować brakujący węgiel, jak i odbiorcy indywidualni. Aby zapisać się i kupić w kopalni tzw. ekogroszki - ekologiczne gatunki węgla do ogrzewania domów, odbiorcy muszą czekać nawet kilka tygodni. Producenci węgla przyznają, że nie są w stanie znacząco zwiększyć produkcji, aby zaspokoić rosnący w sezonie grzewczym popyt. Namawiają do kupowania węgla u dilerów, gdzie jest on znacznie droższy. Radzą też, by z zakupem nie czekać na ostatni moment.
Przedstawiciele Kompanii Węglowej (KW) przestrzegają, że ekogroszków więcej nie będzie, dlatego nowi klienci powinni raczej instalować w domach kotły uniwersalne, gdzie można spalać także inne gatunki węgla, przede wszystkim miały. Problem z zakupem węgla dotyczy nie tylko ekogroszków, ale i innych gatunków, przede wszystkim tzw. węgla grubego, o wysokiej kaloryczności. W kopalniach Kompanii, gdzie obowiązują zapisy, nie ma kolejek, ale terminy załadunku są odległe. Przed innymi kopalniami w kolejkach czeka się nawet kilka dni.
Lukę na rynku wypełnia rosnący import. W tym roku - po raz pierwszy od dziesięcioleci - do Polski napłynie z zagranicy więcej węgla niż wyeksportują polskie kopalnie. Polska stanie się tym samym importerem węgla netto. Szacuje się, że po ośmiu miesiącach tego roku import węgla przekroczył już 6,2 mln ton, wobec 5,9 mln ton w całym ub. roku. Prognoza na cały 2008 rok mówi o 8-10 mln ton importu.
Węglokoks, największy polski eksporter węgla, wysyłający za granicę ponad 95 proc. przeznaczanego na zagraniczne rynki surowca. 2008 rok firma zamknie eksportem rzędu 7 mln ton, wobec ponad 10,2 mln ton w ubiegłym. W końcu lat 90. Węglokoks wysyłał za granicę ponad 20 mln ton węgla rocznie. Jeszcze wiosną firma szacowała, że w tym roku uda się wysłać za granicę ok. 10 mln ton. Jednak w drugiej połowie roku, w związku z kłopotami wydobywczymi, spółki węglowe zaczęły wycofywać węgiel z eksportu, aby skierować go na rynek krajowy.
Tylko Kompania Węglowa zrezygnowała z eksportu 2,5 mln ton węgla, który w eksporcie mogłaby sprzedać korzystniej niż w kraju. Musiała jednak realizować krajowe kontrakty. Tegoroczne zmniejszenie wydobycia węgla w tej spółce do ok. 44 mln ton to przede wszystkim efekt niespodziewanych zdarzeń w kopalniach, które wymusiły dalsze ograniczenia wydobycia, ale i braku przygotowanych wcześniej frontów wydobywczych.
INWESTYCJE
Aby zwiększyć potencjał wydobywczy spółki węglowe muszą inwestować. Z danych zebranych przez naukowców z Głównego Instytutu Górnictwa wynika, że do 2020 roku górnictwo zamierza zainwestować w sumie blisko 28 mld zł, z czego ok. 14 mld zł będzie przeznaczone na budownictwo inwestycyjne, a 13,6 mld zł na zakup gotowych dóbr inwestycyjnych. Dalsze ok. 400 mln zł to rezerwy w Jastrzębskiej Spółce Węglowej, która w sumie będzie inwestować ponad 8,3 mld zł, m.in. w udostępnienie nowych pól wydobywczych. Kompania Węglowa zakłada ponad 9 mld zł inwestycji, a Katowicki Holding Węglowy ponad 7 mld zł.
Przedstawiciele największej, skupiającej 16 kopalń spółki - Kompanii Węglowej - przyznają, że aby zrealizować plan inwestycyjny do 2015 r. firmie brakuje ok. 1,5-2 mld zł. Spółka liczy, że lukę częściowo pokryją środki budżetowe na tzw. inwestycje początkowe w górnictwie, tj. otwierające dostęp do złóż, ważnych z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego.
Przepisy UE pozwalają finansować inwestycje początkowe z budżetu państwa, jednak dotąd - mimo starań Ministerstwa Gospodarki - nie było na to środków. Ostatnie zapowiedzi mówią o tym, że w 2010 roku w budżecie mogłyby znaleźć się potrzebne pieniądze. Resort gospodarki rozważa pozyskanie ich np. w Banku Światowym, który w przeszłości wspomagał już restrukturyzację polskiego górnictwa, głównie w sferze socjalnej.
W przypadku Kompanii Węglowej na inwestycje początkowe potrzeba ok. 550-600 mln zł w ciągu trzech lat. Wówczas luka finansowa wyniosłaby ok. 1,5 mld zł, które firma musi pozyskać z zewnątrz. W efekcie w 2015 roku jej zdolności wydobywcze mają wzrosnąć z obecnych 44 mln ton do ponad 49 mln ton rocznie. Jeszcze cztery lata temu moce przekraczały 52 mln ton.
Aby pozyskać środki Kompania Węglowa, której szefem został w połowie tego roku Mirosław Kugiel, szuka sposobów na zwiększenie przychodów, proponując energetyce niemal 50-proc. podwyżkę cen węgla energetycznego na przyszły rok. Energetycy za uzasadnioną uważają podwyżkę o ponad 20 proc. Negocjacje cenowe trwają. Ich efekty będą istotne m.in. dla wysokości przyszłorocznych podwyżek cen prądu, bo węgiel to 50 proc. kosztów u wytwórców energii, choć tylko 18 proc. "na gniazdku" u odbiorcy.
Największy rozmach mają inwestycje planowane w Jastrzębskiej Spółce Węglowej, produkującej głównie węgiel koksujący. Po pięciu latach przygotowań - 1 grudnia - firma otrzymała koncesję Ministerstwa Środowiska na eksploatację złoża "Bzie-Dębina 2 - Zachód". W budowę infrastruktury i uruchomienie wydobycia węgla z tego złoża do 2018 roku spółka zainwestuje ponad 1,1 mld zł. Docelowo związane z tą inwestycją nakłady będą nawet trzykrotnie wyższe. To pierwszy tak duży projekt w górnictwie od ponad 20 lat, który przedłuży żywotność JSW o kilkadziesiąt lat.
Do 2042 r. łączne nakłady na tę największą inwestycję JSW mają wynieść ok. 2,6 mld zł, a w przypadku rozszerzenia koncesji na drugą część złoża "Bzie-Dębina" nawet 3,3 mld zł. JSW chciałaby jak najszybciej uzyskać koncesję na eksploatację drugiej części tego złoża, a także złoża "Pawłowice 1", które spółka zamierza udostępnić kosztem blisko 1 mld zł, w drodze rozbudowy kopalni "Pniówek".
PRYWATYZACJA
Sposobem na pozyskanie środków na inwestycje ma być częściowa prywatyzacja spółek węglowych. Oprócz przygotowywanej do debiutu giełdowego kopalni "Bogdanka" na Lubelszczyźnie zakładano, że najdalej na początku 2009 roku na parkiecie pojawi się także Katowicki Holding Węglowy (KHW). Jednak w związku z załamaniem na giełdzie zarząd firmy przygotował plan awaryjny i wiele wskazuje na to, że - choć oficjalnie nikt planów nie odwołał - spółka na razie nie wejdzie na giełdę.
Przedstawiciele KHW zapewniają, że firma kontynuuje przygotowania do giełdy i nawet wtedy, gdy wdroży plan alternatywny, związany z emisją obligacji zamiennych na akcje, docelowo, np. za 2-3 lata ma znaleźć się na parkiecie. Emisja obligacji z możliwością zamiany na akcje oznacza bowiem zobowiązanie, że po określonym czasie firma wejdzie na giełdę. Według nieoficjalnych informacji środowiska górniczego, z takich obligacji, objętych np. przez koncerny energetyczne, holding chciałby pozyskać ok. 900 mln zł, a docelowo z giełdy 2-3 mld zł.
Podobnie jak inne spółki węglowe, KHW realizuje co roku wielomilionowe inwestycje (w tym roku ok. 780 mln zł) i zamierza utrzymać dotychczasowe tempo inwestycji. Holding chciał już wcześniej wyemitować zwykłe obligacje na inwestycje, ale udało się to w niewielkim zakresie.
O wejściu na giełdę myśli również Jastrzębska Spółka Węglowa, jednak za optymalny termin jej zarząd uważa rok 2011, w zależności od sytuacji na giełdzie. Obarczona zaszłościami sprzed wielu lat Kompania Węglowa również jako cel wskazuje debiut na giełdzie, nie precyzując jednak żadnego terminu.
Nie doszła natomiast do skutku zapowiadana na 2008 rok sprzedaż prywatnemu inwestorowi należącej do KW kopalni "Silesia". Choć formalnie miała to być sprzedaż "zorganizowanej części majątku", w praktyce byłaby to pierwsza prywatyzacja w górnictwie. Kopalnię za 250 mln zł miała kupić szkocka grupa Gibson, ale nie wywiązała się z warunków przetargu, który w lipcu został unieważniony. Niedoszły inwestor zaskarżył tę decyzję do sądu.
Przyszłością niewielkiej "Silesii", wymagającej olbrzymich inwestycji, zajął się specjalny zespół, który rekomendował zarządowi Kompanii - co wiadomo nieoficjalnie - ponowne szukanie inwestora strategicznego dla tego zakładu. Wcześniej jako jedyną alternatywę wymieniano tzw. uśpienie kopalni, czyli zamknięcie jej, ale z możliwością późniejszego powrotu do złóż.
BEZPIECZEŃSTWO
Podobnie jak w poprzednich latach do największych problemów górnictwa należą sprawy związane z bezpieczeństwem. Co roku średnia głębokość eksploatacji węgla w polskich kopalniach rośnie o 8-10 metrów. Im głębiej, tym bardziej potęgują się podziemne zagrożenia, głównie zagrożenie wybuchem metanu oraz pożarowe. Również w tym roku w kopalniach doszło do kilku tragicznych zdarzeń.
Z danych Wyższego Urzędu Górniczego, na którego czele jesienią stanął nowy prezes Piotr Litwa, mimo rosnących wydatków na bezpieczeństwo i spadku wydobycia węgla, rośnie liczba wypadków w górnictwie. W tym roku w kopalniach węgla zginęło już więcej górników niż w całym 2007 r. roku. Więcej było też wypadków, w których górnicy zostali ciężko ranni.
W tym roku w kopalniach węgla kamiennego zginęło 22 górników, a 20 odniosło ciężkie obrażenia. W całym ubiegłym roku śmiertelnych ofiar było 16, a ciężko rannych zostało 18 górników. Dane te obejmują zarówno górników zatrudnionych bezpośrednio w kopalniach, jak i w firmach usługowych.
Z danych WUG wynika, że w większości przypadków przyczyną wypadków są ludzkie błędy. Najczęściej do nieszczęśliwych zdarzeń dochodzi podczas transportu oraz obsługi maszyn i urządzeń. Często wypadki to efekt niewystarczającego wyszkolenia załogi oraz tolerowania niebezpiecznych zachowań.
W całym polskim górnictwie zginęło w tym roku 28 osób, a 24 zostały ciężko ranne (w całym 2008 r. odpowiednio 24 i 26). Dodatkowo dwa śmiertelne wypadki zanotowano w zakładach wydobywających kopaliny pospolite (piasek, kruszywa itp.); rannych zostało tam pięć osób.
Do największego w tym roku wypadku w górnictwie doszło na początku czerwca w kopalni "Borynia" w Jastrzębiu Zdroju, gdzie wybuch metanu zabił sześciu górników - czterej zginęli na miejscu, dwaj zmarli w szpitalach. 17 górników zostało rannych. Przyczyny wypadku wciąż wyjaśnia specjalna komisja.
Łącznie do końca października we wszystkich zakładach górniczych w Polsce doszło do 2790 różnych wypadków, z czego 2122 w kopalniach węgla kamiennego (w 427 z nich poszkodowani zostali pracownicy firm usługowych). Przy wydobywaniu kopalin pospolitych doszło do 28 wypadków.
ZWIĄZKI
Mijający rok, w przeciwieństwie do poprzednich, nie był czasem górniczych protestów. Po osiągniętym na początku stycznia, pod groźbą strajku generalnego, porozumieniu płacowym w Kompanii Węglowej, również w pozostałych spółkach podpisano porozumienia płacowe, zgodnie z którymi płace górników wzrosły w tym roku o kilkanaście procent.
W końcu roku wróciła jednak groźba strajku, jednak nie w kopalniach, a w zakładach przeróbki mechanicznej i wzbogacania węgla. Związkowcy ze związku "Przeróbka" chcą utrzymania obecnego wieku emerytalnego dla pracowników przeróbki, wynoszącego 50 lat dla kobiet i 55 lat dla mężczyzn. Zgodnie z uchwaloną już przez Sejm ustawą o emeryturach pomostowych, pracownicy przeróbki musieliby pracować pięć lat dłużej.
Liderzy "Przeróbki" ogłosili protest i chcą zaapelować do pracowników, by nie zapisywali się do pracy na weekend 6-7 grudnia. 10 grudnia miałoby odbyć się referendum strajkowe, a między 15 a 19 grudnia stopniowo spowolniona zostałaby praca zakładów przeróbczych - do wstrzymania wysyłki węgla. Po strajku ostrzegawczym 29 grudnia, 5 stycznia rozpocząć miałby się bezterminowy strajk generalny. Inne górnicze związki popierają stanowisko "Przeróbki" w sprawie emerytur, ale decyzję o ewentualnym strajku generalnym pozostawiają swoim centralom.
Górnicza "Solidarność" zaangażowała się natomiast w protesty przeciwko niekorzystnym dla Polski regulacjom unijnego pakietu klimatyczno-energetycznego, organizując m.in. manifestację w Brukseli. Związek alarmował, że wprowadzenie nowych przepisów może oznaczać katastrofę dla polskiego górnictwa i opartej w 95 proc. na węglu energetyki. Związkowcy poparli kwestionujące projekt pakietu stanowisko rządu w tej sprawie.
Zgromadzeni w Katowicach związkowcy branż energetycznej, górniczej i chemicznej z kilku krajów Europy planują wspólnie manifestować w Brukseli, jeżeli uznają, że ostateczna wersja unijnego pakietu klimatyczno-energetycznego jest niekorzystna dla tych sektorów. Wspólna pikieta w Brukseli miałaby odbyć się podczas unijnego Szczytu 15 grudnia, kiedy mają zapadać decyzje o kształcie pakietu.
Zarówno związkowcy, jak i przedstawiciele spółek węglowych i nauki górniczej są zgodni, że przyszłe unijne regulacje będą niezwykle istotne dla przyszłości górnictwa i energetyki. Kluczowe stają się badania nad czystymi technologiami węglowymi, pozwalającymi spalać węgiel przy minimalnej lub zerowej emisji dwutlenku węgla. W Polsce mogą powstać dwie z 12 unijnych elektrowni demonstracyjnych tego typu. Śląskie instytuty naukowe zgłosiły też projekt stworzenia w regionie badawczego Centrum Czystych Technologii Węglowych za 45 mln euro.
Aby jednak górnictwo mogło się rozwijać, musi ustabilizować finanse i pozyskać środki na inwestycje. Te, które samo jest w stanie wypracować, nie pokrywają wszystkich potrzeb. Do końca września sektor węglowy zanotował ponad 1,845 mld zł zysku na sprzedaży węgla, co przełożyło się na 563 mln zł zysku netto. Największy udział w tym zysku ma produkująca głównie węgiel koksowy Jastrzębska Spółka Węglowa, która chce zamknąć rok zyskiem rzędu 500 mln zł. Wynik sektora węglowego netto był o 477,3 mln zł wyższy niż w tym samym czasie ubiegłego roku.