Swoboda wypowiedzi w interesie
Dziś Trybunał Konstytucyjny ogłosi wyrok w sprawie konstytucyjności przepisu o znieważeniu narodu polskiego. Przy okazji Trybunał określi granice swobody wypowiedzi i rozważy problem pomówienia i zniesławienia.
Krytyka osób publicznych
Publiczne nazwanie szefa rządu najbardziej nikczemnym oportunistą i zarzucenie mu zachowań niemoralnych nie jest karane w prawie europejskim. Takimi inwektywami posłużył się dziennikarz w artykule krytykującym kanclerza Austrii i został uwolniony przez Europejski Trybunał Praw Człowieka z zarzutów oszczerstwa. Co więcej, nazwanie polityka idiotą mieści się także w ramach dopuszczalnej debaty publicznej.
Od kilkunastu już lat ETPCz uznaje, że swoboda dyskusji politycznej jest rdzeniem koncepcji demokratycznego społeczeństwa. Granice dopuszczalnej krytyki są w konsekwencji szersze w stosunku do polityków niż do osób prywatnych. W odróżnieniu od tych ostatnich, politycy muszą być przygotowani i świadomi tego, że ich słowa i działania podlegają szczegółowej analizie przez dziennikarzy i społeczeństwo, a w konsekwencji muszą okazywać większą tolerancję (sygn. akt 51744/99).
Na gruncie polskim mamy przynajmniej dwie znane sprawy Janowskiego i Kwietnia. Pierwsza dotyczyła nazwania strażników miejskich ćwokami i głupkami. Druga zarzutów korupcyjnych wobec kandydata do samorządu lokalnego zawartych w liście otwartym do władz i prasy. Obaj panowie uznani zostali za winnych zniewagi przez sądy polskie, a oczyszczeni przez Trybunał w Strasburgu.
- Jeśli porównamy obecne orzecznictwo strasburskie i te sprzed kilkudziesięciu lat, różnice są zasadnicze - twierdzi prof. Marek Safjan, były prezes TK.
- Pole swobody krytyki osób publicznych zwiększyło się znacznie - dodaje.
Orzeczenie TK z 12 maja
2008 r. zmieniło zasadniczo zakres dozwolonej krytyki. Stwierdzono w nim, że gdy sprawca zniesławienia wypełni standard staranności i rzetelności przy zbieraniu informacji oraz ustalaniu ich prawdziwości, to nie poniesie odpowiedzialności karnej nawet wtedy, gdy podnoszone lub rozgłaszane zarzuty okażą się nieprawdziwe. W uzasadnieniu sędzia Mirosław Wyrzykowski potwierdził opinię Trybunału w Strasburgu, że osoby wykonujące funkcje publiczne ze względu na swoją pozycję i możliwości oddziaływania decyzjami, poglądami i postawami muszą zaakceptować ryzyko wystawienia się na surowszą ocenę opinii publicznej.
Jak można wyznaczyć granice krytyki ? Kiedy wchodzi w grę zwolnienie z odpowiedzialności w przypadku dziennikarzy ? Czy można ukarać lekarza, który skrytykował publicznie kolegę po fachu, jeśli uczynił to w interesie publicznym, a zarzut był prawdziwy? Kiedy granice dopuszczalnej krytyki są szersze ? Czy swoboda dyskusji dopuszcza stawianie nieprawdziwych zarzutów ?
Katarzyna Żaczkiewicz-Zborska - Więcej: Gazeta Prawna 8.09.2008 (175) ? str.18