Szansa dla chemii w przetwórstwie tworzyw

Branża chemiczna zaaprobowała strategię dla przemysłu chemicznego na lata 2001-2010, przygotowaną przez Ministerstwo Gospodarki. Projekt kładzie nacisk na rozwój przetwórstwa tworzyw sztucznych i bazy surowcowej. Nakłady na ten cel mają pochłonąć 7-9 mld zł. Problem polega na tym, że MSP, nie czekając nad zakończeniem prac nad strategią, rozpoczął prywatyzację firm sektora.

Branża chemiczna stanęła przed koniecznością wyboru kierunku dalszego rozwoju. Szczególnie perspektywicznym segmentem rynku chemicznego jest przetwórstwo tworzyw sztucznych. Dla polskiej branży chemicznej może to być ogromny bodziec stymulujący rozwój. W kraju bowiem zużywa się jedynie 20 kilogramów tworzyw sztucznych na głowę mieszkańca, podczas gdy w Europie Zachodniej około 80 kilogramów.

Branża mówi: tak

Taką szansę dla przemysłu chemicznego zauważyło Ministerstwo Gospodarki, które we współpracy z Ministerstwem Skarbu Państwa przygotowało strategią rozwoju przemysłu chemicznego. Pozytywnie wypowiedziała się o niej Polska Izba Przemysłu Chemicznego - Związek Pracodawców. Nakłady na realizację projektu mają wynieść 7-9 mld zł.

- Lukę na rynku polskim rynku tworzyw sztucznych trzeba jak najszybciej zagospodarować wykorzystując potencjał polskich firm. W przeciwnym wypadku wypełnią ją swoim produktami zagraniczne koncerny. Trzeba jednak stworzyć ku temu odpowiednie warunki - podkreśla Ryszard Ścigała, przewodniczący PIPCh-ZP.

Brak woli MSP

Analitycy branży wskazują jednak na to, że dla MSP problemy branży chemicznej są mało istotne w konfrontacji z dziurą budżetową. Resort rozpoczął więc prywatyzację firm sektora, nie czekając na zakończenie przez MG prac nad strategią dla niego. Są tego skutki.

- Obecny stan przekształceń własnościowych w tym sektorze oceniany jest bardzo krytycznie i do niczego dobrego nie prowadzi - podkreśla chcący zachować anonimowość ekspert z branży chemicznej.

Koronnym przykładem ma być nieudana próba umieszczenia na giełdzie Zakładów Azotowych Puławy. Tymczasem niedoszły debiutant z GPW plasuje się w czołówce firm z branży. Przeciągają się też przekształcenia ZA Kędzierzyn i ZA Tarnów. Potencjalni inwestorzy, którzy negocjują z MSP, są bardzo oszczędni w deklaracjach.

- To dowód fiaska koncepcji prywatyzacji każdego z zakładów chemii ciężkiej oddzielnie. Potwierdza się natomiast słuszność pierwotnej koncepcji konsolidacji sektora - mówi Ryszard Ścigała.

Orlen to mało

Problemem polskiej branży chemicznej jest deficyt surowców petrochemicznych. PKN Orlen - ich główne źródło - to za mało na potrzeby polskiej chemii. Tym bardziej że Orlen ograniczył wydatki na rozwój sektora petrochemicznego o prawie 50 proc. Branża chemiczna importuje więc część potrzebnych jej surowców. Doprowadziło to do deficytu w handlu zagranicznym chemikaliami wynoszącego 5,5 mld zł.

- Konieczna jest intensyfikacja produkcji petrochemicznej. Należy ponadto stworzyć silne związki kapitałowe między sektorem przetwórstwa ropy naftowej a producentami wykorzystującymi jego produkty, takie jak etylen propylen, butadien, benzen - podkreśla Ryszard Ścigała.

Mają więc powstać spółki joint venture, holdingi skupiające produktowe jednostki biznesowe wokół centrów surowcowych. Restrukturyzację ma sfinansować kapitał krajowy oraz zagraniczny, pochodzący m. in. z funduszy pomocowych. W projekcie strategii wspomina się również o gwarancjach i poręczeniach Skarbu Państwa, ale "w uzasadnionym zakresie".

Do tak uporządkowanej struktury, której centrum ma stanowić PKN Orlen, będą mogli wchodzić inwestorzy. Jednym z nich ma być właśnie... PKN Orlen.