Szczytowe fiasko UE
Brytyjsko-francuski spór o tzw. rabat we wpłatach Wielkiej Brytanii do budżetu Unii Europejskiej i o dotacje dla rolników, a także żądania Holendrów uniemożliwiły unijnym przywódcom zebranym w piątek na szczycie w Brukseli przyjęcie planu budżetowego dla Unii na lata 2007-2013.
Przewodniczący obradom premier Luksemburga Jean-Claude Juncker dał na koniec wyraźnie do zrozumienia, że obarcza winą przede wszystkim Wielką Brytanię i wyraził opinię, że chodziło nie tylko o pieniądze, lecz o koncepcję Europy - Brytyjczycy wolą, jego zdaniem, ograniczyć integrację do wspólnego rynku i nie życzą sobie unii politycznej.
Polska poczeka
Tak czy inaczej Polska musi więc poczekać na potwierdzenie swoich oczekiwań, że będzie mogła liczyć na korzyści sięgające co najmniej 60 mld euro na czysto w ciągu siedmiu lat. Dałoby jej to pozycję największego beneficjenta unijnego budżetu. Nie pomogła propozycja premiera Marka Belki i idących w jego ślady przywódców innych nowych państw UE, którzy w ostatniej chwili wyrazili gotowość poświęcenia ułamka "swojej" puli.
Po 14 godzinach targów premier Wielkiej Brytanii Tony Blair odrzucił ostatni luksemburski projekt porozumienia przewidujący zamrożenie upustu brytyjskiej składki na poziomie 5,5 mld euro rocznie do 2013 roku. Według ekspertów, bez takiej decyzji Brytyjczycy mogliby odzyskiwać rokrocznie coraz więcej aż do ponad 8 mld w 2013 roku.
Blair zapewniał, że jest skłonny pójść na ustępstwa, ale pod warunkiem, że partnerzy zobowiążą się w bliskiej przyszłości do reformy wspólnej polityki rolnej prowadzącej do redukcji unijnych wydatków na rolnictwo. W proponowanym planie budżetowym UE na lata 2007-2013 wydatki rolne miały stanowić ponad 40% z blisko 870 mld euro.
Co z reformą?
O reformie polityki rolnej przed 2014 rokiem nie chciał słyszeć prezydent Francji Jacques Chirac, który z trudem wywalczył w 2002 roku zamrożenie wydatków rolnych do 2013 roku. W piątek zgodził się jedynie, by z ustalonej w 2002 roku puli wydatków rolnych finansować od 2007 roku także dotacje dla rolnictwa Bułgarii i Rumunii.
Premier M. Belka odmówił potwierdzenia, że to Blair był głównym sprawcą fiaska szczytu w sprawach budżetowych. Zdaniem M. Belki, brak porozumienia wynika z "egoizmów, które wystąpiły w najbogatszych krajach Unii". Wspomniał o "kilku krajach" starej Unii, nie wymieniając ich z nazwy. Zastrzegł, że nie zalicza do nich Francji, która "akurat zgodziła się" na luksemburski kompromis. Tony Blair wskazywał na Francję, natomiast dyplomaci innych krajów wymieniali Wielką Brytanię, Holandię, Szwecję, Hiszpanię i Finlandię.
Równie niekonkretnie jak w sprawie budżetu zakończyła się dyskusja przywódców o dalszych losach unijnej konstytucji. Z braku pomysłów, jak wyjść z impasu po referendach we Francji i Holandii, postanowiono poświęcić najbliższe 12 miesięcy na "wspólną refleksję" i "szeroką debatę" w państwach członkowskich. PAP
Krzysztof Mrówka