Szkło z PRL wraca do łask, w domu możesz mieć perełki. Kolekcjonerzy są skłonni zapłacić tysiące

Przez lata było uważane za ozdobę w złym guście i często trafiało do śmieci. Dzisiaj szkło z czasów PRL uchodzi za cenne. Najchętniej poszukiwanych okazów pozostało niewiele, dlatego kolekcjonerzy są gotowi dużo za nie zapłacić. Ceny najbardziej poszukiwanych przedmiotów sięgają nawet 10 tysięcy złotych.

Perełkami z okresu PRL, za które można dzisiaj dostać tysiące złotych, są projekty zmarłego niedawno Jana Sylwestra Drosta. Artysta pracował i projektował dla Huty Szkła Gospodarczego "Ząbkowice" w Dąbrowy Górniczej. Specjalizował się w tzw. szkle prasowanym, które przez lata uważane było za drugą kategorię, mniej wartościową od słynnych kryształów. 

Projekty Drosta były nagradzane w Polsce i na całym świecie. Dziś są ozdobą nie tylko sklepów z PRL-owskim designem, ale też aukcji dzieł sztuki. 

Kosmos na talerzu

Jednym z najbardziej poszukiwanych przez kolekcjonerów projektów jego autorstwa jest zestaw Diatret. Ceny wywoławcze mis i wazonów o żywych kolorach i geometrycznych kształtach zwykle nie spadają poniżej 2 tys. zł i podczas licytacji są kilkakrotnie przebijane. 

Reklama

Jeszcze większą popularnością cieszą się inspirowane kosmosem wyroby z serii Asteroid - misy, talerze czy wazony z charakterystycznymi, kulistymi zdobieniami. Ich ceny sięgają obecnie nawet 10 tysięcy złotych. 

Podobnie jak zestawu Radiant z 1977 r. Za ten projekt Drost otrzymał w 1977 roku pierwszą nagrodę w Katowicach na Ogólnopolskiej Wystawie Szkła Artystycznego i Użytkowego. Misy, wazony czy talerze produkowane były w krótkich seriach, często po kilkuset sztuk. Przyczyną nie był brak materiału czy niski popyt tylko nietypowe kształty, przez które nie wszystkie wyroby docierały cało do sklepów. Dlatego przetrwało ich niewiele i dzisiaj są poszukiwane nie tylko w Polsce. 

Kryształy i porcelana

Do wnętrz coraz częściej wracają nielubiane przez lata kryształy. Powodzeniem cieszą się m.in. wyroby z huty szkła "Julia" w Piechowicach - jednego z najbardziej rozpoznawalnych i cenionych producentów tego typu szkła w czasach PRL-u. Podobnie jak projekty Jana Sylwestra Drosta, wyroby "Julii" są również poszukiwane przez kolekcjonerów, a ceny niektórych z nich osiągają kilku tysięcy złotych. 

Powodzeniem cieszą się m.in. kryształowe wazony, zwłaszcza kolorowe. Kolekcjonerzy poszukują też kryształowych świeczników i szklanek. Chętnie kupowane są nie tylko wyrobu "Julii", ale też pochodzące z Huty Szkła Kryształowego "Beata" w Miejskiej Górce czy "Dorota" w Drawsku Pomorskim.

Kolekcjonerzy chętnie kupują też porcelanę z minionej epoki. Prawdziwym rarytasem są m.in. projekty Lubomira Tomaszewskiego - twórcy wyrobów z porcelany ale też rzeźbiarza i artysty. Jego serwis kawowy "Dorota" produkowany w Zakładach Porcelany "Ćmielów", zdobył w 1963 roku złoty medal na I Międzynarodowej Wystawie Form Przemysłowych w Paryżu. 

"To jeden z najbardziej rozpoznawalnych serwisów jakie zostały stworzone w połowie ubiegłego wieku" - dowiadujemy się na stronie internetowej Ćmielowa. Jedna filiżanka kosztuje od 500 do 620 zł, a za cały, liczący 15 elementów serwis z białej porcelany - 7400 zł. Za kolorowy trzeba zapłacić co najmniej tysiąc złotych więcej. 

Licytacje tych przedmiotów z PRL-u odbywają się nie tylko w domach aukcyjnych, ale też w sieci. Najdroższe kryształy z tego okresu przekraczają nawet 12,5 tys. zł. Niewiele tańsze są okazy porcelany czy szkła użytkowego. Eksperci wskazują, że minęły już czasy, kiedy na przedmioty z poprzedniej epoki było nałożone "piętno socjalizmu". Teraz ci, którzy je kupują, widzą w nich wyłącznie dzieła sztuki.  

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »