Szkody wojenne bez ochrony asekuratorów
Wojna to ryzyko wyłączane przez zakłady ubezpieczeń, a kraje, które w niej uczestniczą, są przeważnie wykluczone z zakresu ochrony polis. Tak jest też w przypadku wojny w Ukrainie, gdzie większość ubezpieczeń nie zadziała.
Według danych Banku Światowego, do 22 kwietnia straty materialne poniesione dotąd przez Ukrainę z powodu uszkodzenia budynków i infrastruktury w trakcie rosyjskiej inwazji sięgnęły około 60 mld dol. Wiadomo jednak, że na tym nie koniec - rosną one w miarę, jak trwa wojna. Sami Ukraińcy w połowie kwietnia szacowali straty na 600 mld dol., ale w to wchodzą nie tylko bezpośrednie straty materialne, ale też spadek PKB, przymusowe zaprzestanie prowadzonych inwestycji itd. Włodzimierz Hutnikiewicz z Mentora szacował, że 95 proc. poszkodowanych firm i osób nie będzie mogła liczyć na odszkodowania.
W przypadku wojny trudno jest świadczyć ochronę ubezpieczeniową w miejscach objętych działaniami, więc jest regułą, że asekuratorzy ją wyłączają. Przyczyny są dość oczywiste. Z jednej strony trudno sobie wyobrazić, że ubezpieczyciel zapewni ochronę dostaw, zorganizuje leczenie czy naprawę pojazdu, albo zabezpieczy należności w czasie trwania działań wojennych, gdyż może to być niemożliwe. Z drugiej - skutkiem wojny mogą być ogromne szkody na dużym obszarze, czego konsekwencją byłyby gigantyczne wypłaty odszkodowań, na co ubezpieczycieli nie byłoby stać, a wypłaty doprowadziłyby asekuratorów do bankructw.
Ubezpieczenie ryzyka wojennego wprawdzie jest możliwe, ale jest ono bardzo kosztowne. Są jednak polisy, które działają mimo wojny, np. w niektórych przypadkach chronione jest mienie w transporcie, działają ubezpieczenia lotnicze czy morskie.
Zaangażowanie ubezpieczycieli - bądź jego brak - może jednak dotyczyć także innych obszarów. O ile w Ukrainie toczą się działania wojenne, to sprzedawanie ubezpieczeń w Rosji wiąże się z zagrożeniem reputacji, co skłoniło niektórych ubezpieczycieli do wycofania się z tego rynku. Są też podmioty, które idą dalej i nie chcą oferować ochrony nawet ukraińskim, rosyjskim i białoruskim operacjom firm zachodnich. Z drugiej strony jednak zaangażowanie globalnych ubezpieczycieli w Rosji i Ukrainie nie jest duże, gdyż tamtejszy rynek zdominowany jest przez podmioty lokalne.
Rynku ubezpieczeniowego dotyczą też sankcje wobec Rosji i Białorusi. Od czerwca elementem sankcji planowanych przez Unię Europejską ma być zakaz świadczenia usług, także ubezpieczeniowych, związanych z transportem rosyjskiej ropy i produktów na całym świecie. Ograniczenia mają objąć świadczenie - bezpośrednio lub pośrednio - pomocy technicznej, usług pośrednictwa, finansowania lub pomocy finansowej lub jakichkolwiek innych usług związanych z transportem, w tym poprzez transfery między statkami, do państw trzecich ropy naftowej i produktów naftowych, które pochodzą z Rosji lub zostały z niej wyeksportowane. Ubezpieczenia są sprawdzonym narzędziem wykorzystywanym do ograniczenia eksportu ropy. Było ono stosowane wobec Iranu i okazało się skuteczne. Tak może być też tym razem.
Mimo wyłączeń z powodu wojny, asekuratorzy ponieśli już konkretne straty. Straty na rynku ubezpieczeń specjalistycznych spowodowane atakiem Rosji na Ukrainę już kilka tygodni temu były szacowane na 16-35 mld dol. według agencji ratingowej S&P Global. Kwota ta obejmuje możliwe straty w ubezpieczeniach lotniczych opiewające na łączną sumę 6-15 mld dol. Inne segmenty ubezpieczeń specjalistycznych, które prawdopodobnie zostaną dotknięte skutkami wojny, obejmują cyberbezpieczeństwo, ryzyko polityczne oraz ubezpieczenia morskie.
Dla ubezpieczycieli przedmiotem obaw są też potencjalne ataki cybernetyczne ze strony Rosji. Reuters podawał, że jeśli Rosja przeprowadzi duży atak cybernetyczny, który rozprzestrzeni się na kilka krajów, to może on doprowadzić do roszczeń o łącznej wartości 20 mld dol. lub więcej. Teoretycznie zakres ochrony w tych polisach nie obejmuje wojny ani ataków ze strony tak zwanych "aktorów sponsorowanych przez państwo", często wyłączony jest też cyberterroryzm, ale w praktyce ustalenie, że sprawcą ataku jest państwo, może być bardzo trudne. Nawet udowodnienie, że użyte do ataków narzędzia i oprogramowanie pochodziły z obszarów objętych wojną, sankcjami lub zostały użyte z pobudek politycznych czy terrorystycznych przeważnie jest niemożliwe, a w razie braku takich dowodów ubezpieczyciele ponoszą odpowiedzialność za szkody.
W raporcie z początku marca firma CyberCube podała, że cyberataki dotknęły ukraińską infrastrukturę krytyczną, usługi rządowe, banki i telekomunikację, ale też rosyjskie instytucje rządowe i przedsiębiorstwa. W Polsce też wzrosło zagrożenie cyberatakami po ataku Rosji na Ukrainę.
Z interesów z Rosją wycofało się lub ograniczyło działalność wiele firm ubezpieczeniowych i reasekuracyjnych, m.in. Axa, Generali, Swiss Re czy Munich Re. Asekuratorzy wycofują się zarówno z działalności ubezpieczeniowej, jak i inwestycyjnej. Zurich Insurance usunął "Z" z logo w mediach społecznościowych, by nie kojarzyć się mylnie ze wspieraniem Rosji w wojnie z Ukrainą. Z Rosji wyszły też duże firmy brokerskie jak Marsh, Aon czy Willis Towers Watson. Nawet Chiny ograniczyły zaangażowanie w Rosji i Ukrainie, głównie w celu ograniczenia ryzyka, a w mniejszym stopniu z powodu sankcji, przeciwko którym państwo to się opowiadało.
Osoby i podmioty działające na Białorusi i w Rosji nie mają czego szukać na polskim rynku ubezpieczeniowym. Komisja Nadzoru Finansowego podjęła uchwałę w sprawie okoliczności istotnych dla oceny rękojmi z zakresu rynku finansowego w związku z agresją Rosji wobec Ukrainy. KNF podkreśliła, że agresja militarna wobec Ukrainy połączona z atakowaniem ludności cywilnej, mogącym nosić znamiona zbrodni wojennych, a nawet zbrodni przeciwko ludzkości, nakazuje uznać Federację Rosyjską i Republikę Białorusi za państwa działające w sprzeczności z podstawowymi regułami praworządności, prawami człowieka, wartościami demokratycznymi i zasadami prawa międzynarodowego.
W dokumencie przyjętym 15 kwietnia br. nadzór oświadczył, że "wszelkie powiązania podmiotu licencjonowanego, jego znaczących udziałowców oraz osób nim zarządzających z Federacją Rosyjską lub Republiką Białorusi w postaci pochodzenia (obywatelstwa) z tych państw, koncentrowania w tych państwach swojej aktywności społecznej, zawodowej czy biznesowej lub bliskich powiązań osobistych lub biznesowych z podmiotami koncentrującymi tam swoją aktywność, Komisja Nadzoru Finansowego traktuje i traktować będzie jako istotną wątpliwość co do tego, że działalność podmiotu licencjonowanego będzie prowadzona w sposób prawidłowy - praworządny, uczciwy, transparentny, ostrożny i stabilny". Zdaniem nadzoru istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że w postępowaniach licencyjnych lub autoryzacyjnych, wymóg prawidłowego prowadzenia działalności może być w obecnych uwarunkowaniach uznawany za niespełniony.
Regina Skibińska
Dziennikarka specjalizująca się w tematyce ubezpieczeniowej
***