Tajemnica ożywienia tkwi w szczegółach przepisów
Przyjęty wczoraj przez Radę Ministrów pakiet projektów ustaw, przekładający na język przepisów strategię gospodarczą "Przedsiębiorczość - Rozwój - Praca", oczekiwany był przez środowiska biznesowe z wyjątkową niecierpliwością.
Przedsiębiorcy ogólnie akceptowali strategiczną myśl rządu, ale byli mocno zawiedzeni, że oczywiste pytania o jej rozwinięcie na poziomie operacyjnym (czyli ustawowym) oraz taktycznym (w rozporządzeniach wykonawczych) tak długo wisiały w próżni.
Wczorajsze informacje o legislacyjnych propozycjach rządu również ograniczyły się - siłą rzeczy - do haseł. Dopiero dzisiaj premier i kluczowi ministrowie na specjalnej konferencji przedstawią szczegółową informację o przyjętych rozwiązaniach. Uczestnikami tego spotkania będą organizacje biznesowe oraz przedsiębiorcy, którzy wcześniej zgłaszali uwagi do projektowanych zmian w ustawach. Praktyka uczy, że także narada tego typu nosi zbyt wielki stopień ogólności. Dopiero na podstawie konkretnych druków sejmowych, w których szczegółach schowane będą diabły - lub może anioły - będzie można ocenić możliwości powodzenia rządowej strategii i ożywienia polskiej gospodarki.
W związku z przyjmowaniem przez rząd pakietu projektów ustaw prorozwojowych, uwaga zarówno mediów, jak i świata biznesu skoncentrowała się na Ministerstwie Gospodarki i jego szefie, Jacku Piechocie. To z nim przeprowadzane są wywiady, to jego zapraszają organizacje przedsiębiorców. Tak się jednak składa, iż zdecydowana większość projektów wyszła z Ministerstwa Finansów (i kilka z Ministerstwa Infrastruktury). Proporcja ta potwierdza zasadność rozwiązania, w którym wicepremierem kierującym Komitetem Rady Ministrów (czyli KERM i KSRM w jednym) jest minister finansów - niezależnie od wszelkich uwarunkowań personalnych i okoliczności towarzyszących powstawania rządu SLD-UP-PSL.
Nadrzędność pieniądza nad każdym innym czynnikiem ewentualnego wzrostu gospodarczego ma jeszcze inne oblicze - rząd niczym automat powtarza, że powodzenie jego strategii uzależnione jest od kolejnych (pierwsza oczekiwana - już w przyszłym tygodniu) obniżek stóp procentowych. Aż wypada zapytać (abstrakcyjnie, rzecz jasna) - co będzie, jeśli stopy osiągną wymarzony przez wielu poziom ZERO, a wzrost gospodarczy mimo to nie nastąpi?