Tarcza antykryzysowa w dobie koronawirusa w Polsce: Za chwilę efekt domina w biznesie
- Nie zapominajmy, że rząd będzie wydawać w ramach tarczy antykryzysowej pieniądze podatników. Dlatego powinien posłuchać głosu przedsiębiorców - mówi Interii Leszek Kędzierawski, szef firmy LiPeGa Logistics & Spedition, Strifeus z Chełma oraz Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Lubelskie.
Aleksandra Fandrejewska: Pana firma specjalizuje się w usługach transportowo-logistycznych i księgowych. W obu branżach kryzys już jest odczuwalny?
Leszek Kędzierawski: W transporcie tak, natomiast w prowadzeniu księgowości zadziała efekt domina i również za chwilę będzie odczuwalny kryzys w związku z zawieszeniem działalności gospodarczej lub gdy firmy zaczną bankrutować.
Czy wczorajsza wersja rządowej tarczy antykryzysowej jest bardziej efektywna dla firm niż ta sprzed kilku dni?
- Z tego co usłyszałem wynika, że rząd chce zminimalizować biurokrację. To dobrze, bowiem kolejne obowiązki administracyjne w wypełnianiu dokumentów wydłużyłyby tylko proces uzyskania tej pomocy, gdzie dodatkowo mielibyśmy do czynienia z uznaniowością urzędnika, który decydowałby o przyznaniu lub nie pomocy dla danego przedsiębiorcy. Nie możemy zapominać, iż nawet w zakresie proponowanej pomocy rząd dystrybuuje środki pochodzące z pieniędzy podatników, gdyż przecież nie ma własnych pieniędzy. Jednak i taka pomoc w obliczu epidemii jest jak najbardziej potrzebna, aby utrzymać płynność finansową firm i uchronić miejsca pracy, oraz nie dopuścić do lawinowej ich upadłości
Trzy-cztery działania, które pana zdaniem są niezbędne by choć trochę zniwelować gospodarcze skutki epidemii?
- Całkowite zwolnienie z opłacania składek i podatków - oprócz VAT, który jest neutralnym podatkiem dla firm - na czas trwania epidemii. Rząd zapowiada, że zwolni na trzy miesiące z opłacania składek ZUS za pracowników, ale tylko najmniejsze firmy, spełniające kryteria mikroprzedsiębiorcy. Jednak zwolnienie powinno dotyczyć wszystkich, w tym małe i średnie firmy, gdyż również one walczą o przetrwanie i powinny zostać zwolnione z obowiązku opłacania składek ZUS za pracowników i to nie tylko przez 3 miesiące, ale przez cały okres trwania epidemii. Konieczne jest również wydłużenie terminu rozliczeń rocznych, w tym PIT i CIT oraz złożenia sprawozdań finansowych, a także wstrzymanie biegu terminów zawartych we wszystkich sprawach administracyjnych, podatkowych i sądowych. Firmy nie są w stanie obecnie normalnie funkcjonować, a tym bardziej ich dotrzymać w sytuacji, gdy nie mają nawet możliwości zapoznania się ze zgromadzonym materiałem dowodowym, gdyż zarówno urzędy jaki sądy są zamknięte. W obecnych warunkach może się też zdarzyć, że nie wszyscy podatnicy złożą w terminie obowiązkowe deklaracje, dlatego ważne jest - i to kolejny element programu, na który warto zwrócić uwagę - by nie byli za to karani.
Politycy lewicy, związki zawodowe, uważają, że w tarczy w sposób niewystarczający chronieni są pracownicy. Świadczenia przeznaczone na ochronę miejsc pracy są zaprojektowane w za niskich kwotach, zgadza się pan z tą opinią?
- Rząd powinien zaproponować elastyczne rozwiązania takie, które uwzględniałyby specyfikę danej pracy w poszczególnych firmach. Pracownicy powinni dostawać wynagrodzenie za pracę, a nie tylko za oczekiwanie na pracę. Jeśli jeszcze nadal stać nasze państwo na wypłacanie świadczenia socjalnych 500+, itp. to powinno też partycypować w świadczeniach dla pracowników za czas, w którym nie świadczą oni pracy, przebywając w domach.
Pana zdaniem firmy będą zwalniały, czy obniżały wynagrodzenia, zmniejszały czas pracy i ewentualnie proponowały bezpłatne urlopy?
- To nie są łatwe decyzje dla przedsiębiorców. Czują się oni odpowiedzialni za firmy, ale równocześnie za swoich pracowników. Starają się znaleźć rozwiązania, w których pracownicy nie stracą zajęcia. Zwalnianie zwykle jest ostatecznością. Dlatego tak ważne jest, by program antykryzysowy jak najszybciej i realnie zaczął działać.
Rozmawiała Aleksandra Fandrejewska