Ten kryzys wpłynie na całą dekadę

O Tarczy Finansowej, prognozach na wyjście z kryzysu i roli Unii Europejskiej w nowej rzeczywistości z Pawłem Borysem, prezesem Polskiego Funduszu Rozwoju rozmawiają Stanisław Koczot i Maciej Wośko.

Panie prezesie, kryzys, także obecny, wywołany epidemią koronawirusa, ujawnia silnie znaczenie państwa w gospodarce, ale pokazuje też jego słabe ogniwa. Kryzys może być okazją do poprawy funkcjonowania państwa, bo pokazuje, co działa dobrze, a co źle. Jak Pan sądzi, jakie mocne strony państwa ujawnił kryzys, a co okazało się niewystarczająco silne?

Paweł Borys, prezes PFR: - Zgoda, że zwłaszcza w trakcie kryzysów pojawia się powszechne oczekiwanie społeczne, w tym wśród przedsiębiorców, żeby państwo szybko interweniowało. W normalnych czasach rola państwa w gospodarce powinna być aktywna w zakresie tworzenia dobrych warunków rozwoju np. poprzez regulacje, system podatkowy, zapewnienie infrastruktury, czy bodźce do innowacji. Ale jednocześnie nie powinna być zbyt duża, żeby nie wypychać, a odwrotnie rozwijać sektor prywatny, który jest najlepszy w efektywnej alokacji zasobów i tworzeniu konkurencyjnego sektora przedsiębiorstw. Natomiast, jak przychodzi recesja, to nawet liberałowie, nawołują do interwencji poprzez zwiększenie wydatków i deficytu budżetowego, politykę pieniężną, czy walutową. Moim zdaniem w obliczu obecnego, największego od 100 lat kryzysu, rząd i polskie państwo stanęło na wysokości zadania. Szybko wdrożony został bezprecedensowy pod względem skali pakiet antykryzysowy - tzw. tarczy antykryzysowej - ochrony miejsc pracy i przedsiębiorstw. W krótkim czasie do gospodarki trafiło już 80 mld zł, a towarzyszy temu skoordynowana i bardzo ekspansywna polityka pieniężna oraz stymulująca polityka walutowa, poprzez osłabienie złotego. W efekcie gospodarka możliwie bezpiecznie przejdzie przez kryzys wywołany koronawirusem, a jak pokazują prognozy KE, być może poradzimy sobie gospodarczo najlepiej w Europie. Jeżeli wskazywać, co działa niewystarczająco, to cały czas poziom cyfryzacji usług publicznych oraz brak niektórych automatycznych antykryzysowych rozwiązań prawnych, zwłaszcza w zakresie ochrony rynku pracy. Praktycznie wszystkie antykryzysowe instrumenty prawne były tworzone specustawą.

Reklama

Jakie wnioski na przyszłość można wyciągnąć z obecnego kryzysu? Jakie cechy w dobie próby ujawniły się w społeczeństwie, w gospodarce, które z nich uważa Pan za dające nadzieję na przetrwanie w podobnych - oby się nigdy więcej nie zdarzyły! - sytuacjach? Co Pana najbardziej zaskoczyło, zarówno w sensie pozytywnym, ale i negatywnym?

- W sensie społecznym, wydaje mi się, że przede wszystkim nastroje są dużo bardziej rozchwiane niż zwykle. Co z jednej strony zrozumiałe, ale jednocześnie niebezpieczne. Na tej kanwie pojawiało się wiele fake news, które były bardzo groźną dezinformacją nieważne, jak były absurdalne jak np. że wojsko zbliża się do Warszawy, która będzie zamknięta. Tutaj bez wątpienia olbrzymia odpowiedzialność mediów tradycyjnych, aby nie podchwytywać, ale prostować to, co tworzą media społecznościowe. Pozytywnie w gospodarce odbieram obecnie wiele pozytywnej energii do działania, odbudowy i wygrania z kryzysem w sektorze przedsiębiorstw. Widać też, że przeważa też chęć do nie zwalniania pracowników, zwłaszcza korzystając z dofinansowania państwa. To znaczy po pierwsze, że nie mamy tak "drapieżnego" kapitalizmu, który skutkowałby w czasie recesji tak jak w kilku krajach 2-3 krotnym wzrostem bezrobocia. Miałem bardzo dużo rozmów z przedsiębiorcami. Na początku były to trudne spotkania na wideokonferencjach. Dominował strach o przyszłość, przedstawiane tragedie firm budowanych latami i obecnie na granicy upadłości oraz olbrzymie oczekiwanie wsparcia. Obecnie, kiedy gospodarka została "odmrożona" i przedsiębiorstwa otrzymały pomoc, widać więcej optymizmu i woli walki. Chciałbym wierzyć, że ten kryzys będzie początkiem nowej relacji państwo-przedsiębiorca opartej na zaufaniu, uczciwej grze i przekonaniu, że w trudnych chwilach można na siebie liczyć. Tej relacji powinna towarzyszyć solidarność, zwłaszcza w trudnych czasach, pomiędzy pracodawcą a pracownikiem i między firmami w zakresie rzetelności płatniczej. Państwo, przedsiębiorcy i pracownicy powinni zawsze grać do jednej bramki! Wtedy solidarnie zwyciężymy każdy kryzys.

Polski rząd, dzięki doświadczeniu PFR bardzo szybko stworzył program antykryzysowy, potrafi też dostosować go do zmieniającej się sytuacji. Jak jego realizacja przebiegała, i nadal przebiega, w praktyce? Czy pośrednie szczeble administracji - urzędy, cały system urzędniczy - poradził sobie z jego wykonaniem? W realizacji Tarczy liczył się czas przetransponowania odpowiednich środków do firm, a także do obywateli. Jak ocenia pan współpracę w dostarczeniu rozwiązań z Tarczy Finansowej z systemem bankowym?

- Koszula bliska ciału! Uważam, że bardzo dobrze się stało, że w ramach tzw. Planu Morawieckiego zreformowane zostały polskie instytucje rozwojowe i stworzona Grupa Polskiego Funduszu Rozwoju. Dzięki temu mogliśmy szybko i sprawnie działać udzielając subwencji dla przedsiębiorstw z PFR, poprzez gwarancje BGK, czy ubezpieczenia eksportowe w KUKE. Rzeczywiście, zadanie od premiera dotarcia z pomocą finansową do setek tysięcy firm w krótkim okresie w ramach Tarczy Finansowej było dla PFR dużym wyzwaniem. Mało krajów sobie z takim wyzwaniem poradziło. Wykorzystaliśmy nowoczesne technologie i w ekstremalnie krótkim czasie stworzyliśmy bardzo sprawny system wypłat subwencji wsparty sztuczną inteligencją. System zintegrowany jest z KIR, bazami ZUS i KAS, a wnioski można łatwo i bezpiecznie składać za pośrednictwem bankowości elektronicznej banku, w którym firma ma rachunek. Wykorzystaliśmy silne strony polskiej gospodarki - wysokie kompetencje informatyczne oraz nowoczesny i bezpieczny system bankowy. Banki odegrały tutaj bardzo pozytywną rolę, ponieważ bardzo szybko wdrożyły wnioski w swoich systemach i za obsługę programu nie pobierają ani od PFR, ani od klientów żadnych opłat. Środki trafiają na konta przedsiębiorstw w ciągu 24-48 godzin od złożenia wniosku. Ten innowacyjny system umożliwił wypłatę w ciągu sześciu tygodni wsparcia finansowego o wartości 48 mld zł dla 270 tysięcy małych i średnich firm, chroniąc 2,5 mln miejsc pracy. Można dzisiaj powiedzieć, że zdążyliśmy na czas zapobiec masowym upadłościom firm i zwolnień w sektorze mikro, małych i średnich firm.

Pomoc finansowana z pieniędzy państwa, realizowana w ramach Tarczy, wymaga zgody Komisji Europejskiej. Tymczasem zdarzają się przypadki, że jest ona udzielana z bardzo dużym opóźnieniem. Tak było z elementem tarczy finansowej PFR dla dużych firm, która na decyzję KE czekała aż 1,5 miesiąca. Jakie są przyczyny tak dużych opóźnień, i to w sytuacji, gdy finansowanie jest w wielu przypadkach niezbędne do ratowania bieżącego funkcjonowania przedsiębiorstw i ochrony miejsc pracy? Czy to wyraz złej woli Komisji Europejskiej, jej opieszałości, czy biurokratycznego przerostu jej struktur?

- Rzeczywiście długotrwały proces uzyskiwania zgód na wsparcie dla dużych firm jest dla mnie niezrozumiały. Mamy tak poważną sytuację gospodarczą, że to powinny być dni, ewentualnie 2-3 tygodnie, ale nie dwa miesiące. Przecieraliśmy tutaj szlak, ponieważ żaden kraj nie wyszedł z tak szerokim programem pomocowym, obejmującym pożyczki płynnościowe, rekompensaty za straty dla firm dotkniętym zamknięciem z powodu wirusa, czy instrumenty kapitałowe i to dla praktycznie wszystkich branż. KE słusznie dba, żeby nie było "darmowego lunchu" i zaburzenia konkurencji w UE, ale rzeczywiście my chcielibyśmy znacznie szybciej uruchomić finansowanie dla dużych firm, które są bardzo ważne, bo zatrudniają 3,5 mln pracowników i mają setki tysięcy mniejszych kontrahentów.

Gospodarcze skutki kryzysu odczuje cała Unia. Jakie, według Pana, powinny być główne założenia unijnego planu ratowania gospodarki, zwanego "nowym Planem Marshalla"? Czy powinny być to bezzwrotne granty, udzielane państwom, czy - tak jak do tej pory - głównie pożyczki? Plan Marshalla opierał się głównie na grantach, nie prowadził do nadmiernego zadłużania państw (w obecnej sytuacji i tak już bardzo zadłużonych), i odniósł spektakularny sukces. Czy ten schemat można powtórzyć również obecnie?

- Ten kryzys wpłynie na całe lata 20-te. W tych kilku miesiącach decyduje się, czy w danym kraju nastąpi trudny do zatrzymania proces upadłości firm i masowego bezrobocia, który ukształtuje życie społeczne i gospodarcze na wiele lat, czy nie. Hiszpania po kryzysie w 2009 r. w 2020 r. miała bezrobocie bliskie 15 procent i mówi się tam o straconym pokoleniu młodzieży, któremu ciężko znaleźć dobrą pracę i mieć perspektywy. To grozi każdemu krajowi w czasie tak potężnej recesji jak ta wywołana epidemią COVID-19. Tak duże napięcia społeczne mają wpływ na politykę i relacje w ramach UE, nawet grożąc rozpadem strefy euro. Stąd bardzo zdecydowana zmiana podejścia Niemiec z nastawienia na plany oszczędnościowe, na zgodę na silne zwiększenie wydatków na poziomie tego kraju i w całej UE. Nowy budżet UE jest dla Polski korzystny i w połączeniu z znaczącymi działaniami antykryzysowymi w poszczególnych krajach, będzie stymulował powrót na ścieżkę wzrostu gospodarczego w 2021 i 2022 roku.

Czy kryzys nie powinien skłonić Unii do zmian w swojej globalnej polityce gospodarczej? Skoro kryzys pokazał, jak bardzo niebezpieczne może być przenoszenie produkcji do bardzo odległych krajów, czy nie należy wrócić z nią do Europy? Jakie miejsce w takiej zmianie kierunków przypadłoby Polsce?

- Uważam, że dotychczasowy model globalizacji się wyczerpał, głównie z powodu nierównego dostępu do rynku Chin poprzez działania protekcjonistyczne tego kraju, oraz kurs kolizyjny w zakresie nowych technologii pomiędzy USA i Chinami, gdzie powstaje teraz nowy "Mur Berliński". Kraje UE powinny przenieść więcej centrów usług i fabryk do Europy zwłaszcza w sektorach wysokich technologii. Również Europa powinna przemyśleć jak zbilansować wymianę handlową z Chinami. Dla Polski może to być szansa w przyszłych latach.

Jakie są szanse, według pana, na zwiększenie zaangażowania kapitału amerykańskiego w naszym regionie Europy, a dokładniej - w grupie państw Trójmorza? Czy nie obawia się Pan, że unijne regulacje, ograniczające obecnie przejęcia firm w UE, mogą być skierowane przeciwko kapitałowi amerykańskiemu, i jednocześnie - promować kapitał niemiecki? Czy nasz region Europy nie powinien jednak bardziej otworzyć się na fundusze z USA, zwłaszcza w obecnej sytuacji, gdy mogą być one szansą nie tylko na odbudowę gospodarek, ale i na budowanie mocniejszych i trwalszych więzi transatlantyckich?

- Niepokojące są nie najlepsze relacje UE-USA i UE-Wielka Brytania. To może być historyczny błąd, jeżeli w obliczu kryzysu, zamiast wyjść ofensywnie może z nowymi umowami wolnego handlu i bliższej współpracy gospodarczej oraz bezpieczeństwa, te relacje pójdą w odwrotnym kierunku. Polska jest ważnym krajem promującym dobre relacje transatlantyckie oraz współpracę w regionie. To może być też czynnik przyciągnięcia do Polski inwestycji amerykańskich.

Na zakończenie pytanie o wzrost znaczenia patriotyzmu konsumenckiego w czasie, gdy polskie przedsiębiorstwa walczą o przetrwanie. Czy Pana zdaniem realne jest zbudowanie w Polsce naturalnego odruchu konsumenckiego wyszukiwania produktów, których zakup będzie wspierał polskie przedsiębiorstwa? Czy też wciąż pokutuje w nas - konsumentach - chęć posiadania "lepszego" zagranicznego produktu, korzystania z usług globalnych, popularnych marek międzynarodowych? Czy "narodowość" produktów ma znaczenie?

- Oczywiście, że to bardzo ważne. Jeżeli zamiast zagranicą spędzimy lato w Polsce, lub będziemy kupować polskie produkty, to będzie to na tym etapie najlepszy z możliwych "działań antykryzysowych"! Obecnie firmy zmagają się z mniejszym popytem, a zwiększona konsumpcja krajowych produktów i usług jest bardzo ważna, żeby te przedsiębiorstwa odbudowały sprzedaż i ustabilizowały swoją sytuację finansową. Dwoma rękami podpisuje się pod promocją polskich produktów.

Rozmawiali Stanisław Koczot i Maciej Wośko

Gazeta Bankowa
Dowiedz się więcej na temat: koronakryzys | Paweł Borys
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »