Ten sam produkt w jednej Biedronce taniej, w innej drożej. Tak sieć tłumaczy różne ceny
Biedronka nie wszędzie sprzedaje ten sam towar w takich samych cenach. Uwagę klientów zwrócił fakt, że za ten sam produkt w jednym sklepie trzeba zapłacić więcej, niż za to samo w innej Biedronce. Z tłumaczenia Biedronki wynika, że nie jest to błąd, ale standardowe działanie. Sieć wydała komunikat, w którym wyjaśniła, skąd biorą się różnice.
Biedronka to sieć sklepów, która w swoim haśle reklamowym zapewnia klientów, że ma niskie ceny. W dobie inflacji klienci szczególnie zwracają uwagę na ten fakt, bowiem dziś każdą złotówkę oglądamy kilka razy nim ją wydamy. Tym większe zdziwienie klientów wywołał fakt, że w jednym sklepie Biedronki ten sam produkt jest sprzedawany drożej, a w innym taniej.
O tym, że istnieją "tańsze" i "droższe" sklepy sieci Biedronka klienci mogli przekonać się już sami. Praktyka wystawiania tego samego towaru w innych cenach na półkach w dwóch różnych sklepach sieci nie jest niczym nadzwyczajnym.
Sprawa wzbudziła jednak emocje po publikacji artykułu na lokalnym portalu informacyjnym jaw.pl z Jaworzna (woj. śląskie). W materiale przytoczono doniesienia klientów, którzy zwrócili uwagę na różnice w cenach tego samego produktu w obrębie jednego miasta. W różnych sklepach sieci Biedronka cena tej samej rukoli i śmietany różniła się od siebie nawet o 1/3.
Portal jaw.pl doniósł, że w jednym sklepie sieci Biedronka w Jaworznie 200 g śmietany marki Zott sprzedawano po 4,14 zł, ale już w innej placówce w obrębie tego samego miasta cena dokładnie tej samej śmietany wynosiła 3,89 zł. 25 groszy różnicy to jednak niewiele w porównaniu z różnicą, jaką odnotowano w wypadku rukoli.
Cena opakowania zieleniny w jednej placówce w Jaworznie wyniosła 5,49 zł, a w innej Biedronce w tym samym mieście za rukolę trzeba było zapłacić 3,99 zł. Różnica 1,50 zł oznacza, że za rukolę w "droższej" Biedronce w Jaworznie trzeba było zapłacić ponad 1/3 więcej względem tańszego produktu.
W sprawie zwrócono się o komentarz do samej sieci. Jak to bowiem jest, że w ramach jednego miasta znaleźć można "tańsze" i "droższe" sklepy pod tym samym szyldem? Zgodnie z wytłumaczeniem, "Biedronka co do zasady prowadzi jednolitą politykę cenową na terenie całego kraju", ale sieć dopuszcza różnice w cenach. Skąd one wynikają? Zgodnie z wytłumaczeniem, różnice podyktowane są konkurencją na lokalnych rynkach.
- Jako firma dbająca o konkurencyjność na lokalnych rynkach, dopuszczamy możliwość wprowadzenia dodatkowych obniżek na poszczególne produkty, jeśli jest to korzystne dla naszych klientów. Tego typu decyzje są podejmowane w oparciu o lokalne uwarunkowania, poziom konkurencji oraz potrzeby naszych klientów, i z zasady obowiązują przez określony czas - tłumaczy Biedronka w komunikacie.
Nie powinniśmy być zdziwieni różnicami w cenach tych samych produktów Biedronki w dwóch lub kilku różnych sklepach. Bardzo wiele zależy od lokalizacji danego sklepu - w jednym miejscu konkurencja jest większa, w innym mniejsza, jeden sklep może liczyć na większą bliskość centrum dystrybucyjnego, inny na mniejszą. Różnice w końcu mogą też wynikać z tego, czy dana Biedronka jest zlokalizowana w dużym mieście, czy w niewielkim miasteczku.
Warto zwrócić uwagę, że w ramach jednej sieci nie muszą różnić się ceny tego samego produktu, ale także wypłaty pracowników sieciówki. Jak wskazuje zresztą sama Biedronka, od lipca będzie płacić początkującym kasjerom od 4050 zł brutto do 4400 zł brutto. Różnice w pensjach też wynikają z lokalizacji sklepu.
Przemysław Terlecki