Trudny biznes przy węglu

Spółki świadczące wyspecjalizowane usługi dla kopalń borykają się z wieloma problemami, w tym z odpływem ludzi. Na okołogórniczym rynku zostaną tylko najsilniejsi, inwestujący w ludzi i sprzęt. W firmach zewnętrznych świadczących usługi dla górnictwa z niepokojem spoglądają w przyszłość.

Spółki świadczące wyspecjalizowane usługi dla kopalń borykają się z wieloma problemami, w tym z odpływem ludzi. Na okołogórniczym rynku zostaną tylko najsilniejsi, inwestujący w ludzi i sprzęt.
W firmach zewnętrznych świadczących usługi dla górnictwa z niepokojem spoglądają w przyszłość.

Obawiają się, że nie zdołają się wywiązać na czas z kontraktów na wykonanie specjalistycznych robót w kopalniach. Problemem jest między innymi odpływ ludzi, którzy uciekają do spółek węglowych.

- Dostrzegamy zmiany na rynku firm zewnętrznych świadczących usługi dla kopalń - mówi Jarosław Zagórowski, prezes zarządu Jastrzębskiej Spółki Węglowej. - Z wielu tych firm odchodzą ludzie do spółek węglowych. Sądzę, że na rynku pozostaną najmocniejsze firmy. Będą one musiały bardziej dbać o swe załogi oraz inwestować w sprzęt. Oczywiście, wzrosną przez to ceny robót, ale bezpieczeństwo pracowników jest najważniejsze.

Reklama

Z Zagórowskim zgadza się Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki. Jego zdaniem, firmy prywatne, które szanowały swe załogi i oferowały dobre warunki pracy, nie odnotują większego odpływu pracowników. Natomiast te, które płaciły marne pieniądze i nie dbały o ludzi, będą mieć duże kłopoty.

- To naturalne zjawisko - przekonuje Markowski. - Z chwilą, kiedy pojawiła się koniunktura na węgiel, pojawiła się też koniunktura na miejsca pracy w kopalniach. Ludzie wolą pracę na kopalni niż u prywaciarza.

Obecnie dokonuje się proces odwrotny niż dziesięć lat temu. Wtedy ci, którzy nie mogli znaleźć pracy w kopalniach, szli do firm prywatnych. Teraz wybierają pracę w kopalniach, gdzie jest większa stabilizacja i lepsze zarobki.

- Trwa porządkowanie rynku - mówi Zbigniew Bułka, zastępca prezesa, dyrektor do spraw rekrutacji pracowników Konsorcjum Przedsiębiorstw Robót Górniczych i Budowy Szybów SA. - Inwestujemy w rozwój. W 2008 roku na maszyny i urządzenia przeznaczymy ok. 10 mln zł. Inwestujemy też w pracowników, finansujemy im kursy, szkolenia. Naszą ambicją jest świadczenie kompleksowych usług dla kopalń za pomocą własnej załogi i własnych urządzeń.

Obecnie dla firm okołogórniczych największym skarbem są ludzie. Z wielu z nich odchodzą zarówno pracownicy dołowi, jak i sztygarzy. A wiadomo, odejście sztygara unieruchamia całą zmianę. Daje tu również o sobie znać problem kształcenia zawodowego, braku szkół górniczych.

- Przez całe lata wmawiano ludziom pracującym w sektorze węglowym, że są niepotrzebni, właściwie można powiedzieć, że zohydzono zawód górnika - podkreśla prof. Marek Szczepański, szef Instytutu Socjologii Uniwersytetu Śląskiego. - I teraz mamy tego konsekwencje. Spółki okołogórnicze, by utrzymać pracowników, będą musiały poprawiać warunki pracy i inwestować w maszyny i urządzenia.

Stowarzyszenie Budownictwa Górniczego stale słyszy o problemach firm pracujących na rzecz kopalń. Otrzymało ono ofertę z firmy pośredniczącej w pozyskiwaniu pracowników wykwalifikowanych. Pojawiła się szansa ściągnięcia górników z doświadczeniem pracy w kopalniach w Wietnamie. Ministerstwo Pracy Wietnamu jest nawet w stanie pokryć trzymiesięczny koszt kursu języka polskiego. Chodzi o kilkadziesiąt osób, które wiosną 2009 roku mogłyby się pojawić w Polsce.

Był też wcześniej pomysł ściągnięcia górników z Ukrainy, ale chcieliby oni zarabiać w Polsce ponad trzy tysiące złotych na rękę. Przy dodatkowych kosztach zakwaterowania i wyżywienia staje się to dla polskich spółek okołogórniczych nieopłacalne. W przypadku Wietnamczyków koszty pracownicze byłyby bowiem kilkadziesiąt procent niższe.

Jednak sprawa ze sprowadzeniem cudzoziemców nie jest prosta również z innego powodu.

- Napływ ludzi, którzy nie są nigdzie zrzeszeni i godzą się pracować za mniejsze pieniądze, budziłby niepokój związkowego establishmentu - prognozuje Andrzej Śmieszkoł, prezes zarządu Stowarzyszenia Budownictwa Górniczego.

Według Sebastiana Chachołka, rzecznika Stowarzyszenia Budownictwa Górniczego, na rynku firm świadczących usługi dla górnictwa będzie dochodziło do fuzji i aliansów strategicznych. Potem, jak zawsze, zadecydują mechanizmy wolnego rynku: mocni zostaną, najsłabsi upadną.

- Widać choćby po przetargach, że duży może więcej - ocenia Chachołek. - Czasem duża firma oferuje usługi po cenach dumpingowych. Małe spółki tego nie wytrzymują.

Jedno jest pewne - spółki węglowe, ze względu na koszty, nadal będą się posiłkować firmami zewnętrznymi. Istotą nowoczesnego przemysłu jest specjalizacja. Roboty inwestycyjne w górnictwie muszą wykonywać specjaliści.

- Kiedy budowana była kopalnia Budryk, był taki moment, że na dziewięć tysięcy osób zaledwie tysiąc stanowiła załoga Budryka - przypomina Jerzy Markowski. Jego zdaniem, korzystając jedynie z własnych ludzi kopalni Budryk nie dałoby się wybudować. Do tego potrzebni byli specjaliści z zewnątrz.

- Atutem firm zewnętrznych jest to, że ich wydajność jest wyższa niż w przypadku załóg kopalnianych, oraz to, że coraz częściej dysponują one własnym sprzętem - mówi Piotr Bojarski, zastępca prezesa ds. technicznych Phoenix Business, spółki zależnej Katowickiego Holdingu Węglowego. - Aby zatrzymać w tych firmach ludzi, ich szefostwa muszą podnosić pensje, by były one porównywalne z tymi w spółkach węglowych. Nie da się ukryć, że pewien drenaż kadrowy spółek zewnętrznych został zrobiony przez spółki węglowe.

Czasem padają pytania, dlaczego spółki węglowe same nie utworzą u siebie oddziałów, które wykonywałyby roboty specjalistyczne na kopalniach, takie jak drążenie szybów czy prace zbrojeniowe. Otóż byłoby to dla spółek węglowych nazbyt kosztowne. Spółki węglowe wprawdzie inwestują we własne "wewnętrzne przedsiębiorstwa robót górniczych" (np. Katowicki Holding Węglowy we wspomniany Phoenix Business, a Jastrzębska Spółka Węglowa w Jastrzębskie Zakłady Remontowe), ale mają one być cennym uzupełnieniem, a nie alternatywą dla specjalistycznych firm zewnętrznych.

- Dla kopalń lepiej jest zatrudniać przy specjalistycznych pracach firmy zewnętrzne, bo to wychodzi taniej - mówi Piotr Porębski, szef Związku Zawodowego Górników w Polsce w Konsorcjum Przedsiębiorstw Robót Górniczych i Budowy Szybów. - Sporo ludzi odeszło ze spółek okołogórniczych do kopalń i nadal odchodzą. Jeżeli nie zatrzyma się odpływu ludzi, to będzie to niekorzystne i dla firm zewnętrznych, i dla kopalń.

Piotr Porębski wskazuje, że jeśli fachowcy odejdą, to firmy zewnętrzne nie będą w stanie wykonać robót na czas. Z kolei to może się przełożyć na problemy kopalń z wydobyciem. Pewne jest to, że na rynku firm świadczących usługi dla kopalń zostaną najsilniejsi. Wiele małych firm zostanie przejętych przez duże podmioty, a wiele wypadnie z rynku.

Jerzy Dudała

Dowiedz się więcej na temat: Biznes | górnictwa | budownictwa | ludzi | firmy | węgiel | sprzęt
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »