TVP przestanie ścigać się z TVN i Polsatem?
Mniej awantur i tabloidu w programach informacyjnych, więcej misji i więcej treści służących edukacji społeczeństwa, do tego stopniowe wycofywanie się z rywalizacji na ilość formatów z TVN-em i Polsatem kosztem jakości tych formatów - taka ma być Telewizja Polska kierowana przez Janusza Daszczyńskiego. Brzmi pięknie, bo widzowie mają już chyba dość programów typu "Gwiazdy tańczą na lodzie" czy "Rolnik szuka żony". Chcą czegoś w rodzaju brytyjskiego BBC albo niemieckich ARD i ZDF. Nowemu prezesowi TVP nie będzie jednak łatwo. Dlaczego?
Rewolucję w programach informacyjnych i publicystycznych mogą utrudnić ludzie, którzy przy nich pracują. Widać to na przykład w TVP Info, gdzie wiele osób to dawne twarze TVN24 albo Superstacji.
Z pierwszego kanału dołączyli ostatnio chociażby Michał Cholewiński oraz Igor Sokołowski. Z tabloidową Superstacją związani byli w przeszłości m.in. Małgorzata Serafin, Konrad Wąż, Jan Piotrowski, czy Marta Radziach. Szefem całej Telewizyjnej Agencji Informacyjnej jest natomiast Tomasz Sandak, wcześniej związany m.in. z TVN24 i TVN Warszawa. Oczywiście łatwo wydać polecenie: "Robimy poważniejszą telewizję". Zmiana nawyków wielu osób trwa miesiącami albo latami.
Na przeszkodzie do zmian w serialach i programach rozrywkowych stanąć może finansowanie TVP. Już niespełna dekadę temu ówczesny prezes Andrzej Urbański mówił: "Tyle misji, ile oglądalności". Z samych przychodów abonamentowych telewizja publiczna nie jest w stanie się utrzymać.
Jej utrzymanie są w stanie zapewnić właśnie wątpliwej jakości produkcje rozrywkowe, bo te trafiają do milionów widzów. Ambitne i poważne produkcje oraz widowiska teatralne nie zarabiają zbyt wiele.
Model brytyjski i niemiecki jest oczywiście możliwy, ale wymagałby ustawowych zmian. Na przykład częściowej lub całkowitej rezygnacji z reklam na rzecz silniejszej pomocy z budżetu państwa. Na to nie ma szans już w tej kadencji Sejmu.
Poza tym nie wiadomo, jak długo Janusz Daszczyński utrzyma się na stanowisku. Teoretycznie ma 4-letnią kadencję przed sobą, ale jesienią wybory parlamentarne może wygrać Prawo i Sprawiedliwość. Możliwe, że dojdzie wtedy do zmiany ustawy o radiofonii i telewizji, a przy okazji zmiany składu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (przechodziliśmy to już po 2005 roku).
Wówczas możliwe będą zmiany w radach nadzorczych TVP i Polskiego Radia, a co za tym idzie zmiany zarządów, szefów poszczególnych anten i programów. Daszczyński musi więc się spieszyć, aby jego prezesurę widzowie zapamiętali jak najlepiej. Może mieć bowiem niewiele czasu.
Daniel Gadomski