Twitter w kolejnych tarapatach. Były pracownik stawia poważne zarzuty firmie
Pośpiech Elona Muska przy przejęciu Twittera za 44 mld dolarów już wcześniej wyglądał na złą decyzję. Próba wycofania się z transakcji to było jakby spóźnione opamiętanie. Tymczasem na jaw wychodzą kolejne fakty, z których wynika, że miliarder chce uniknąć czegoś bliskiego katastrofie.
CNN i The Washington Post opublikowały wczoraj materiał oparty na zeznaniach niejakiego Peitera "Mudge" Zatki, byłego szefa bezpieczeństwa IT w Twitterze. Ten weteran Doliny Krzemowej i bardzo szanowany także w Waszyngtonie spec od cyberbezpieczeństwa (pracował w Pentagonie) twierdzi, że kierownictwo Twittera wprowadziło w błąd regulatorów federalnych i członków zarządu na temat poważnych luk w zabezpieczeniach w całej firmie. Jego zdaniem wrażliwe dane 238 milionów użytkowników (w tym osobistości politycznych i dysydentów) znalazły się w zasięgu hakerów.
Twitter stanowczo zaprzeczył zarzutom w oświadczeniach dla obu mediów, przedstawiając Zatkę jako sfrustrowanego pracownika, którego zwolniono po 15 miesiącach z powodu jego słabej wydajności i przywództwa. Urzędnicy firmy dodali, że wiele z zarzutów Zatki zawiera mnóstwo nieścisłości, choć nie umieją ich punkt po punkcie obalić. Być może więc jest za wcześnie, aby wydać wyrok na temat prawdziwości tych zarzutów. Tym bardziej, że Zatko porusza dość skomplikowane technicznie kwestie, które wymagają obszernego dochodzenia.
Jego zeznania z pewnością tłumaczą jednak próbę wycofania się Elona Muska z transakcji kupna Twittera. Chociaż argumentacja szefa Tesli opiera się rzekomo na tym, jakoby Twitter wprowadził go w błąd na temat wartości firmy poprzez zaniżanie powszechności spamu na platformie, to wiadomo, że Zatko ma zeznawać w sądzie w październiku. Jego zarzuty mogą jednak nie spełniać wymogu prawnego, aby transakcja mogła zostać unieważniona. Przypomnijmy, że Musk musi dowieść, że Twitter złożył fałszywe oświadczenia wywierające istotnie negatywny wpływ na firmę. Musk ma również za mało czasu, aby dokładnie sprawdzić zasadność skargi byłego pracownika Twittera.
Potwierdzają się jednak niektóre z podejrzeń Muska o zaniżaniu przez Twittera liczby botów na platformie. Zdaniem Peitera Zatki, kierownictwo wyższego szczebla nie miało ochoty na dokładne zmierzenie powszechności botów, częściowo dlatego, że dokładne pomiary zaszkodziłyby wizerunkowi i wycenie firmy. Być może równie ważne jest to, że artykuł w Washington Post pokazuje, że wielu obecnych i byłych pracowników Twittera zgadza się z co najmniej niektórymi stwierdzeniami Zatki. To wszystko tworzy obraz Twittera jako źle zarządzanej organizacji.
Najbliższe miesiące pokażą, jak kosztowna dla najbogatszego człowieka na świecie będzie ostatecznie ta historia. Musk może jeszcze wykręcić się z umowy, ale jeśli sąd zmusi go do przepłacenia za firmę, w której występują problemy z bezpieczeństwem, zarządzaniem i botami spamowymi, to miliarder będzie mógł winić wyłącznie siebie.
Krzysztof Maciejewski