UE dołoży mniej niż planowano
Unia Europejska dołoży o połowę mniej pieniędzy do zakupu szybkich pociągów dla PKP Intercity, niż planowali kolejarze. Jak poinformował prezes PKP Intercity Janusz Malinowski, przewoźnik brakujące środki chce pozyskać z Europejskiego Banku Inwestycyjnego.
Przewoźnik kupił pociągi od koncernu Alstom w maju 2011 r. Kontrakt o wartości 665 mln euro obejmuje dostawę 20 pociągów, które mogą rozwijać prędkość do 250 km/godz., budowę zaplecza technicznego w Warszawie oraz koszty utrzymania technicznego pociągów przez 17 lat. Koszt samych pociągów to ok. 400 mln euro.
Połowę pieniędzy na zakup pociągów (czyli około 200 mln euro) miała dołożyć Unia Europejska. Przewoźnik planował pozyskać połowę pieniędzy na sfinansowanie inwestycji z unijnego programu Infrastruktura i Środowisko, a resztę - z kredytu z Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Sprawa unijnego dofinansowania przeciągała się, ponieważ Bruksela miała obawy, czy współfinansowanie Pendolino z publicznych pieniędzy nie zaburzy konkurencji na polskim rynku przewozowym.
Jak poinformował w środę dziennikarzy Malinowski, przewoźnik otrzymał w tym miesiącu ostateczne stanowisko Brukseli w tej sprawie. - Poziom dofinansowania unijnego to będzie rząd 22-23 proc. wartości projektu. (...) Wcześniej miało być 50 proc. - powiedział Malinowski.
Prezes poinformował także, że szybkie pociągi będą jeździć nie tylko na trasie Gdańsk - Warszawa - Kraków - Katowice, jak planowali kolejarze, ale może też do Wrocławia i prawdopodobnie do Rzeszowa.
- Żeby poprawić rentowność tych pociągów wstępnie uzgodniono nową relację do Wrocławia, jednakże główną osią kursowania tych pociągów będzie linia E-65, czyli ciąg Gdynia - Warszawa - Kraków - Katowice. Ale Wrocław poprzez Częstochowę i Opole zyska też połączenie (z Warszawą - PAP). Szacowany czas przejazdu do Wrocławia to 3 godz. 30 minut. Pociągi te prawdopodobnie pojadą też do Rzeszowa, szacowany czas przejazdu to 3 godz. 48 minut - wyjaśnił Malinowski.
Pytany, skąd przewoźnik chce pozyskać brakujące pieniądze, poinformował, że będzie to pożyczka z Europejskiego Banku Inwestycyjnego. - Rozmowy z EBI są zaawansowane, klimat tych rozmów jest bardzo dobry, w zasadzie nie spodziewamy się tu większych trudności - ocenił Malinowski. Dodał, że spółka na bieżąco realizuje harmonogram płatności do Alstomu.
Pierwszy pociąg dla PKP Intercity jest już prawie gotowy - w kwietniu w fabryce Alstomu w Savigliano we Włoszech, gdzie jest produkowany, mają się rozpocząć jego pierwsze testy. - Za sześć miesięcy, w sierpniu, ten pociąg pojawi się w Polsce na testy - poinformował Malinowski.
Nowe składy mają wyjechać na polskie tory w 2014 r. Regularnie kursować mają od grudnia 2014 r., od wejścia w życie nowego rocznego rozkładu jazdy.
Pendolino ma pokonywać trasę Warszawa - Gdańsk w 2 godz. 30 min., Warszawa - Kraków w 2 godz. 15 min., Warszawa - Katowice w 2 godz. 10 min, natomiast z Krakowa do Gdańska przejedzie w 4 godz. 55 min. By było to możliwe, kolejarze muszą jednak skończyć remont linii E65 Warszawa - Gdańsk, który trwa od lat.
W środę uroczyście wmurowano kamień węgielny pod centrum serwisowe dla Pendolino w Warszawie. Centrum, w którym znajdzie się hala do bieżących napraw, myjnia automatyczna dla pociągów i zaplecze biurowo-socjalne, ma być gotowe do końca roku. Znajdzie w niej zatrudnienie 140 osób.
Realnym terminem odblokowania pieniędzy dla Polski na kontrakty drogowe jest połowa marca - uważa wiceminister transportu Patrycja Wolińska-Bartkiewicz. Według resortu rozwoju decyzja Komisji Europejskiej nie oznacza utraty funduszy europejskich przez Polskę.
Komisja Europejska potwierdziła we wtorek, że przerwała wypłaty funduszy UE na projekty drogowe zarządzane przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad w ramach programów Infrastruktura i Środowisko oraz Rozwój Polski Wschodniej. Chodzi o 3,5 mld zł. Rząd o decyzji wstrzymania wypłat funduszy dowiedział się 21 grudnia ub.r. W piątek z KE mają rozmawiać ministrowie rozwoju regionalnego i transportu - Elżbieta Bieńkowska i Sławomir Nowak. Spotkają się oni z unijnym komisarzem Johannesem Hahnem.
"Umówiliśmy się z urzędnikami z KE w ten sposób, że po wyjaśnieniu wszystkich wątpliwości przez Polskę, Komisja odblokuje do połowy marca wstrzymane płatności na projekty drogowe" - powiedziała w środę na konferencji Wolińska-Bartkiewicz. Dodała, że to dobrze, iż niezgodne z prawem działania dotyczące zmów przetargowych są w Polsce wykrywane, bo to sygnał dla podmiotów, które takie działania podejmują, że nie będą bezkarne.
Zaznaczyła, że decyzja KE nie oznacza "absolutnie" utraty żadnych środków z funduszy UE przez Polskę. "Sprawa została wykryta przez polskie organy powołane do tego typu czynności. System nasz działa sprawnie, jesteśmy na bieżąco w kontakcie z KE, żeby wyjaśnić sprawę i żeby w jak najszybszym terminie odblokować wstrzymane płatności. Decyzja dla nas jest o tyle bezpodstawna, że chodzi o funkcjonowanie polskiego systemu zarządzania i kontroli wykorzystania środków unijnych, które działa sprawnie" - powiedziała.
Wolińska-Bartkiewicz podkreśliła, że kontrakty na budowę dróg współfinansowane z funduszy UE są prowadzone normalnym trybem; wykonawcy przedstawiają faktury, GDDKiA będzie je rozliczała, a ministerstwo będzie je poświadczać do KE, tak jak do tej pory.
"Refundujemy już środki w ramach tych trzech projektów, których dotyczy akt oskarżenia, na które powołuje się Komisja (...). Część w tych projektach została już zrefundowana, czyli zwrócona przez Komisję do Polski. Nie zamierzamy ich zwracać do czasu wyjaśnienia sprawy (...) i nie przewidujemy, by dalsza refundacja była wstrzymana" - powiedziała wiceminister transportu. Chodzi o rozbudowę drogi ekspresowej na odcinku Jeżewo-Białystok, przystosowanie do parametrów drogi ekspresowej drogi krajowej nr 8 na odcinku Piotrków Trybunalski-Rawa Mazowiecka oraz budowę autostrady A4 Radymno-Korczowa.
Wolińska-Bartkiewicz nie spodziewa się żadnych zatorów w płynności Krajowego Funduszy Drogowego, z którego pieniądze są przeznaczane na budowę dróg.
Wiceminister rozwoju regionalnego Adam Zdziebło powiedział, że MRR o sprawie poinformował Komisję Europejską w 2010 r. "I od tego czasu nie było reakcji komisji, stąd ta decyzja jest nagła i niespodziewana i bez zdania racji" - podkreślił. Ocenił, że polski system audytu i służby antykorupcyjne działają sprawnie. "Na bieżąco współpracujemy z Komisją i wyjaśniamy sprawę" - zapewnił.
Zastępca Generalnego Dyrektora w GDDKiA Magdalena Jaworska powiedziała, że Dyrekcja otrzymała status poszkodowanego w tej sprawie.
W środę rzeczniczka KE ds. polityki regionalnej Shirin Wheeler powiedziała, że zamrożone przez KE fundusze unijne na projekty drogowe w Polsce nie są stracone. Finansowanie może być wznowione, gdy wzmocniony zostanie system kontroli wydatków i zamówień publicznych. Jednak do czasu wyjaśnienia możliwych nieprawidłowości przy przetargach drogowych i wzmocnienia systemu kontroli, KE nie zrefunduje żadnych ewentualnych kolejnych płatności dotyczących projektów drogowych zarządzanych przez GDDKiA i realizowanych w ramach programów operacyjnych Infrastruktura i Środowisko oraz Rozwój Polski Wschodniej - poinformowała PAP Wheeler.
KE chce, by Polska dokonała "rewizji systemu kontroli zarządzania", by ograniczyć ryzyko powtórki takich sytuacji. "Chodzi dokładnie o system zamówień publicznych. To, czego oczekujemy, to jego wzmocnienie oraz lepsze, poważne, szczelne kontrole. Wtedy będziemy mogli wznowić płatności" - oświadczyła Wheeler.
Przyznała, że polskie władze już podjęły kroki w tej sprawie i nie ma powodu, by ta sprawa nie została rozwiązana "stosunkowo szybko". Formalnie nasz kraj ma pół roku na reakcję na pismo, które zostało wysłane 21 grudnia. Jeśli działania w tym czasie nie byłyby przeprowadzone i nie satysfakcjonowały KE wówczas fundusze musiałby być zawieszone.
Zamrożone fundusze to część z 11,5 mld euro środków programu operacyjnego Infrastruktura i Środowisko. KE zdecydowała się przerwać 8 płatności na sumę około 3,5 mld zł. W przypadku jednego projektu, w którym jest pewność co do zmowy, KE chce wycofania 100 proc. środków. Ale nie oznacza to, że pieniądze mają wrócić do Brukseli; mogą być ponownie użyte w innym projekcie w tym samym programie.
To nie pierwsze wstrzymanie funduszy unijnych dla Polski. Na początku ubiegłego roku Komisja Europejska wstrzymała wypłatę 312 mln euro (ponad 1,3 mld zł) dla Polski z programu Innowacyjna Gospodarka. Przedstawiciele KE tłumaczyli wówczas, że taka sytuacja zdarza się "niezwykle często" w wielu krajach członkowskich. Pieniądze są odblokowywane po wyjaśnieniu wątpliwości - tak było też w przypadku wstrzymania pieniędzy dla Polski.