UE jeszcze nie zaprasza z poczekalni na pokoje

Niedawno do Brukseli wyprawił się prezydent, a dzisiaj do Nicei leci premier. Zgodnie z narodową racją stanu, nasi najwyżsi przedstawiciele konsekwentnie podtrzymują biznesową ofertę terminową Polski wobec Unii Europejskiej - 1 stycznia 2003 r. Jednak kontrahent ani myśli z tej oferty skorzystać - właśnie dlatego, że już wiele lat temu skończyły się w naszych relacjach sentymenty, a pozostał czysty biznes!

Niedawno do Brukseli wyprawił się prezydent, a dzisiaj do Nicei leci premier. Zgodnie z narodową racją stanu, nasi najwyżsi przedstawiciele konsekwentnie podtrzymują biznesową ofertę terminową Polski wobec Unii Europejskiej - 1 stycznia 2003 r. Jednak kontrahent ani myśli z tej oferty skorzystać - właśnie dlatego, że już wiele lat temu skończyły się w naszych relacjach sentymenty, a pozostał czysty biznes!

Dla uświadomienia miejsca Polski w europejskim szyku przypomnijmy, że w Nicei odbywają się dwie odrębne imprezy. Dzisiaj spotykają się szefowie państw i rządów członków UE oraz państw stowarzyszonych w ramach Konferencji Europejskiej. Potem francuscy gospodarze kandydatom uprzejmie dziękują i wieczorem od bankietu rozpoczyna się właściwy szczyt Rady Europejskiej. Rozpatrzy on przede wszystkim problemy obecnej unijnej piętnastki, a dopiero w ostatniej kolejności zajmie stanowisko wobec spraw rekomendowanych przez Komisję Europejską w ăStrategii RozszerzeniaÓ. Jej hipotetyczny termin - około 1 stycznia 2005 r. - może pojawi się w końcowym komunikacie, a może znowu zostanie rozmydlony w ogólnikowej deklaracji.

Reklama

Przypuszczalnie największym konkretnym osiągnięciem naszego kraju w Nicei będzie oficjalne potwierdzenie przez szefów rządów tego, co wcześniej deklarowali brukselscy komisarze - że ăPolska na pewno nie wypadnie z pierwszej grupy państw kandydackichÓ. Dla strony unijnej jest to określenie wyjątkowo komfortowe, jako że całkowicie nie zobowiązujące. Owa pierwsza grupa stała się obecnie bardzo pojemna i liczy dwanaście (a w wersji z Turcją - trzynaście) państw. Do niedawna peleton składał się z dwóch wyraźnych części. Do faktycznie pierwszej należały przylegające terytorialnie do UE Polska, Czechy, Węgry (członkowie NATO) i Słowenia oraz rozrzucone po kontynencie Estonia i Cypr. Pościgową stanowiły: Bułgaria, Rumunia, Słowacja, Litwa, Łotwa, Malta oraz Turcja - której przypadek (już od 48 lat wiernie służy Europie w NATO) jest szczególny.

Żeby w ogóle myśleć o spełnieniu oczekiwań Polski, Unia musi przede wszystkim zreformować swoje obecne struktury decyzyjne, albowiem z każdym rokiem spada ich sprawność działania, wpływająca na obniżenie się konkurencyjności Europy wobec innych regionów globu. Oczywiście dziesięć mniejszych państw członkowskich nigdy nie zgodzi się na utworzenie czegoś na kształt Rady Bezpieczeństwa, ze stałymi miejscami dla pięciu ludnościowych potentatów (Niemiec, Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch i Hiszpanii). Ale nie może być i tak, że formalnie identyczny wpływ na wspólne decyzje mają 82-milionowe Niemcy oraz liczący nieco ponad 0,4 mln Luksemburg.

Drugi rok naszego członkostwa w NATO jest na razie dla przeciętnego obywatela abstrakcją. Przyjęcie Polski do UE będzie odczuwalne natychmiast - choćby symbolicznie na przejściach granicznych w zjednoczonej Europie, która dla swoich obywateli wydziela osobne bramki. Paszporty strefy NATO do ich przekraczania nie wystarczają. Doczekanie się przez Polaków paszportów unijnych już w roku 2003 byłoby osiągnięciem wręcz niewiarygodnym. Dlatego nie ma co dramatyzować - nawet, jeśli szczyt w Nicei obnaży brutalną prawdę, że integracji z UE możęmy oczekiwać nie wcześniej, niż w roku 2005.

Integracja Polski z UE polega na czymś więcej, niż największej nawet aktywności naszych elit na europejskiej arenie. Gdyby zależała tylko od tego - poszłoby błyskawicznie, jak z Rosją, która najpierw była tylko zapraszana na część posiedzeń G-7, ale wkrótce przez zasiedzenie stała się pełnoprawnym uczestnikiem G-8. Oczywiście dla jej gospodarki oraz poziomu życia obywateli kompletnie nic z tego nie wynika.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: NATO
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »