UE: Szybkie odejście od rosyjskiego gazu

Czy UE jest przygotowana na nagłe wstrzymanie dostaw gazu z Rosji, jeśli prezydent Władimir Putin spełni swoją groźbę? Istnieją plany awaryjne - i wiele niepewności.

Grupa Polsat Plus i Fundacja Polsat razem dla dzieci z Ukrainy

Prezydent Rosji Władimir Putin nadal domaga się płacenia europejskich rachunków za gaz w rublach, a nie w euro czy dolarach, jak ustalono w umowach. Podpisał stosowny dekret. Jednak premier Włoch Mario Draghi, który jako ostatni z zachodnich przywódców rozmawiał w czwartek, 31 marca, z Putinem telefonicznie, jest przekonany, że Rosja nie zmniejszy eksportu gazu do UE, nawet jeśli ta będzie przekazywać dalej tylko euro lub dolary.

Reklama

Draghi powiedział po rozmowie telefonicznej, iż wymiana na ruble nie będzie łatwa, ale uzgodnił z Putinem, że strona rosyjska będzie musiała sobie z tym poradzić. - Firmy europejskie mogą płacić tak jak dotychczas, więc nie muszą naruszać sankcji, które UE nałożyła na rosyjski sektor bankowy - wyjaśnił.

W przypadku nagłego wstrzymania dostaw rosyjskiego gazu Unia Europejska jest przygotowana. Takie przynajmniej wrażenie stara się wywołać Komisja Europejska w Brukseli, wskazując na obowiązujące od 2017 roku unijne prawo dotyczące bezpieczeństwa dostaw gazu. Wszystkie z 27 państw członkowskich przyjęły własne przepisy i plany oparte na tym dokumencie, które mają obowiązywać w sytuacjach kryzysowych. Niemcy i Austria uruchomiły pierwszy stopień tego planu awaryjnego, który przewiduje przede wszystkim powołanie zespołu kryzysowego i stałą ocenę sytuacji w zakresie dostaw.

Pomoże grupa koordynacyjna

Komisja Europejska na podstawie ustawy o bezpieczeństwie dostaw może ogłosić stan nadzwyczajny w całej UE lub w danym regionie. Następnie dążyłaby do wzmocnienia koordynacji zakupów gazu, jego dystrybucji i poszukiwania zastępczych źródeł zaopatrzenia. Następnie miałaby się zebrać grupa koordynacyjna ds. gazu (Gas Coordination Group), w której reprezentowane byłyby państwa członkowskie, przedsiębiorstwa dostarczające gaz oraz stowarzyszenia branżowe. Grupa ta nie ma jednak prawa do wydawania dyrektyw. Gaz pozyskuje się z Rosji i innych źródeł na podstawie umów prywatnych i dwustronnych.

W przypadku zakłóceń w dostawach we wszystkich państwach UE obowiązywałyby plany awaryjne, a dostawy do tak zwanych "niechronionych" konsumentów, takich jak zakłady przemysłowe, zostałyby zmniejszone. Szpitale i gospodarstwa domowe byłyby ostatnimi odbiorcami, którzy zostaliby odłączeni od sieci. Prawo UE przewiduje "solidarną wymianę gazu". Dotychczas jednak tylko Niemcy, Dania, Austria i Włochy zawarły stosowne umowy w tej sprawie.

Eksperci w Komisji Europejskiej są zgodni, że całkowita utrata dostaw rosyjskiego gazu do UE nie mogłaby zostać zastąpiona z dnia na dzień przez alternatywnych dostawców. Można by się obyć bez przestojów, jeśli opróżni się magazyny gazu, wypełnione w jednej czwartej. Magazyny te trzeba by było napełnić w nadchodzących miesiącach, aby przetrwać okres grzewczy następnej zimy.

Centralne zakupy?

Według brukselskiego ośrodka analitycznego Bruegel zajmującego się polityką gospodarczą, cena gazu na rynku światowym ponownie wzrosłaby i to gwałtownie, ponieważ gaz z Norwegii, USA, Kataru czy Algierii cieszyłby się ogromnym popytem. Premier Włoch Mario Draghi proponuje ograniczenie ceny gazu, jaką można zapłacić już teraz, gdy gaz z Rosji jeszcze płynie. - Nie jest rozsądne, by członkowie UE płacili wygórowane ceny, które finansują wojnę Putina - powiedział Draghi zagranicznym korespondentom w Rzymie. - Jednak, aby wykorzystać swoją siłę rynkową jako największy klient Rosji, UE musiałaby działać jednolicie jako swego rodzaju wspólnota zakupowa - powiedział.

Georg Zachmann, ekspert ds. energii w think tanku Bruegel, domaga się wspólnych, scentralizowanych zakupów gazu przez Europejczyków. Stwierdził, że zwykła koordynacja działań związanych z zakupami, co do której państwa członkowskie jak dotąd się porozumiały, nie jest wystarczająca. - Widzimy, że państwa członkowskie występują jako konkurenci wobec dostawców i przebijają się nawzajem - skrytykował Zachmann podczas dyskusji zorganizowanej przez think tank.

Szefowie państw i rządów UE podjęli również decyzję o wspólnym postaraniu się o zapełnienie magazynów gazu. Zgodnie z projektem ustawy Komisji Europejskiej jesienią 2022 roku zbiorniki gazowe mają być wypełnione w 80 procentach. W kolejnym roku poziom napełnienia na początku sezonu grzewczego ma wynosić 90 procent. Ustawa ta miałaby zastosowanie także do rosyjskiej półpaństwowej spółki Gazprom, która zarządza magazynami gazu w UE i posiada udziały w wielu firmach energetycznych w UE.

Koniec w roku 2026?

Według obliczeń Diederika Samsoma, bliskiego współpracownika wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa, do końca roku UE powinna być w stanie zrezygnować z dwóch trzecich gazu importowanego z Rosji. Obecnie Unia otrzymuje od Rosji 150 mld metrów sześciennych gazu ziemnego rocznie. 50 mld można by zastąpić dodatkowym skroplonym gazem ziemnym z USA i Kataru. Kolejne 50 mld metrów sześciennych musiałoby pochodzić z dodatkowego importu z Algierii, Norwegii, biogazu i oszczędności energii. Według Samsoma całkowite uniezależnienie od rosyjskiego gazu powinno być możliwe do końca 2026 roku lub na początku 2027. - Energia będzie znacznie droższa niż obecnie. W ostatnich dziesięcioleciach była zbyt tania. Cały nasz model ekonomiczny musi się zmienić - mówi Diederik Samsom.

Georg Zachmann krytykuje UE za to, że nie działa jeszcze w trybie kryzysowym. Mówi, że Unia opracowała scenariusz szybkiego i uporządkowanego odejścia od rosyjskiego gazu, ale "scenariusz ten nie odpowiada nieodłącznemu kryzysowi". Zamrożenie dostaw może nastąpić w każdej chwili. - To jest bardzo niebezpieczne - ostrzega.

W krajach członkowskich Unii panuje nieco spokojniejsza atmosfera. Francja otrzymuje z Rosji 20 procent swojego zapotrzebowania na gaz i nie widzi obecnie zagrożenia związanego z brakiem dostaw. Bułgaria otrzymuje ze źródeł rosyjskich 90 procent swojego gazu. W nadchodzącym roku Bułgaria będzie kupować płynny gaz tylko z Azerbejdżanu, a skroplony z Grecji - zapowiedział w wywiadzie szef bułgarskiej spółki gazowej Bulgargaz, Iwan Topchiski. Jednak, jak powiedział, będzie on znacznie droższy niż gaz z Rosji.

Bernd Riegert

Redakcja Polska Deutsche Welle

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Deutsche Welle
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »