UE zaostrza kary za niszczenie środowiska. Polska musi dostosować przepisy
Unia Europejska zaostrza przepisy dotyczące przestępstw przeciwko środowisku naturalnemu. Rozszerzono katalog szkód środowiskowych, za które grozić będzie odpowiedzialność karna - do listy przestępstw dodano m.in. handel nielegalnie pozyskiwanym drewnem, poważne naruszenia unijnych przepisów o chemikaliach oraz zanieczyszczenia powodowane przez statki. W związku z rozszerzeniem katalogu Polska będzie musiała dostosować swoje przepisy - w naszym kraju handel drewnem z nielegalnych źródeł nie jest nawet wykroczeniem.
"Przestępstwa przeciwko środowisku to czwarty najczęściej popełniany rodzaj przestępstw na świecie. To też jedno z głównych źródeł dochodów zorganizowanych organizacji przestępczych - obok handlu narkotykami, bronią i ludźmi" - wskazuje Parlament Europejski (PE) w opublikowanym komunikacie.
Przestępstwa przeciwko środowisku naturalnemu nie są nową kategorią - już teraz w Polsce odpowiedzialność karna grozi m.in. za zaśmiecanie czy zanieczyszczanie świata roślin oraz świata zwierzęcego. W większości przypadków grozi do 5 lat pozbawienia wolności, tylko w szczególnie groźnych przypadkach zagrożenia dla zdrowia ludzi lub środowiska, grożą poważniejsze konsekwencje.
Przyjęta przez PE nowelizacja unijnej dyrektywy aktualizuje wykaz przestępstw przeciwko środowisku poszerzając ten katalog. Dodano do niego wyczerpywanie zasobów wodnych, poważne naruszenia unijnych przepisów o chemikaliach czy zanieczyszczenia powodowane przez statki.
"Dzięki posłom w dyrektywie wprowadzono kategorię tzw. przestępstw kwalifikowanych. To na przykład pożary lasów na dużą skalę lub rozległe zanieczyszczenia powietrza, wody i gleby, które niszczą ekosystem, a zatem są porównywalne z ekobójstwem" - informuje PE.
Z punktu widzenia Polski prawdziwą rewolucją jest dodanie do dyrektywy przestępstwa handlu nielegalnie pozyskiwanym drewnem. Według obowiązujących w Polsce przepisów, handel drewnem na terenie kraju nie jest ani przestępstwem, ani nawet wykroczeniem. Taki proceder jest jedynie "deliktem administracyjnym", za który grozi kara finansowa nakładana przez Inspekcję Ochrony Środowiska. Co więcej, w Polsce kontrole wjeżdżającego drewna, często mają być iluzoryczne.
Dziurawa granica i transport taniego drewna spoza UE jest sporym wyzwaniem dla producentów drewna zarówno w Polsce, jak i całej Europie. Polska jest wręcz zalewana tanim drewnem z zagranicy - najwięcej ma go pochodzić z Białorusi - mimo nałożonych na ten kraj sankcji. Surowiec importujemy także z Kazachstanu - mimo, że tylko 5 proc. terytorium w tym kraju jest zalesiona. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że drewno tak naprawdę pochodzi z Rosji.
UE od dłuższego czasu mierzy się z tym problemem - transportowany surowiec jedzie dalej na Zachód i jest o wiele tańszy od drewna z Polski, które jest najdroższe w całej Europie. Wszystko to sprawia, że polski i europejski przemysł drzewny znalazł się w trudnej sytuacji. Nowe przepisy mają ukrócić ten proceder.
Nowe przepisy mają wyeliminować problem pozorowanych działań na granicy - obligują państwa członkowskie do organizowania szkoleń dla policjantów, sędziów i prokuratorów. Kraje będą też obowiązkowo przygotowywać krajowe strategie zwalczania przestępstw przeciwko środowisku oraz kampanie informacyjne na ten temat. "Dane, które będą zbierać państwa członkowskie, pomogą pozwolą Komisji regularnie aktualizować wykaz przestępstw przeciwko środowisku oraz umożliwią skuteczniejszą walkę z tym zjawiskiem" - podaje PE.
- Najwyższy czas, abyśmy zaczęli zwalczać przestępstwa transgraniczne na szczeblu unijnym. Będzie to możliwe dzięki jednolitym i odstraszającym sankcjom, które będą zapobiegać kolejnym przestępstwom przeciwko środowisku - powiedział sprawozdawca Parlamentu Europejskiego Antonius Manders (EPP, NL). - Zgodnie z porozumieniem to zanieczyszczający będą płacić. Krokiem we właściwym kierunku jest również to, że każda osoba na kierowniczym stanowisku, która odpowiada za zanieczyszczenie, będzie mogła zostać pociągnięta do odpowiedzialności, podobnie jak sama firma. Dzięki obowiązkowi zachowania należytej staranności nie będzie już można powoływać się na zezwolenia lub korzystać z luk prawnych - dodał.
Przestępstwa przeciwko środowisku popełnione przez osoby fizyczne i przedstawicieli firm będą podlegać karze pozbawienia wolności - długość będzie zależeć od tego, jak długotrwałe, poważne i odwracalne są szkody. Za przestępstwa kwalifikowane będzie grozić do ośmiu lat pozbawienia wolności, a za przestępstwa, które spowodowały śmierć jakiejś osoby - nawet dziesięć lat. Za pozostałe przestępstwa sądy będą mogły wymierzać karę do pięciu lat więzienia.
Co więcej, sprawcy będą musieli przywrócić środowisko do stanu poprzedniego, a dodatkowo - zrekompensować powstałe szkody. W związku z tym, będzie można nakładać kary finansowe. "Firmom będzie grozić - w zależności od rodzaju przestępstwa - grzywna w wysokości 3-5 proc. rocznych obrotów lub 24-40 mln euro. Państwa członkowskie będą mogły decydować czy ścigać przestępstwa, które popełniono poza ich granicami" - informuje PE.
Parlament zmiany wprowadził na podstawie uzgodnionej dyrektywy z Radą 16 listopada 2023 roku. Teraz przyjął ją stosunkiem głosów 499 do 100 - 23 posłów wstrzymało się od głosu. Tekst dyrektywy musi jeszcze oficjalnie przegłosować Rada UE, dopiero potem przepisy wejdą w życie.
Państwa członkowskie - w tym również Polska - będą miały dwa lata na przystosowanie się do uchwalonych przepisów i wprowadzenie koniecznych zmian.