Unii Europejskiej grozi upadek?

Jak podaje niemiecki dziennik finansowy "Handelsblatt" naukowcy po obu stronach Atlantyku prognozują upadek grożący Unii Europejskiej. Wprowadzenie euro przyczyniło się do stagnacji, strefa euro dryfuje, a każdy kraj podąża własnym kursem.

Czy Europa jest jeszcze jakimś dobrem, czy też skazana jest na porażkę? Takie pytania zadają sobie politycy i naukowcy. Były premier Finlandii powiedział, że Europa znalazła się na niepewnym gruncie. Wielu ekspertów przedstawia w swoich badaniach naukowych kryzys UE wywołany odrzuceniem konstytucji, ale także "kacem" spowodowanym rozszerzeniem UE na wschód w 2004 roku.

Wiele publikacji wydaje się być odbiciem dyskusji toczącej się w 2000 roku w sprawie Strategii Lizbońskiej. 6 lat po tym wydarzeniu stało się jasne, że Strategia Lizbońska trafiła w próżnię i była zbyt krótkowzroczna. Zamiast założenia, że prywatyzacja i liberalizacja prowadzi do wzrostu, Europa ma za sobą chude lata. Nadzieja na to, że wprowadzenie euro przyczyni się do większej konwergencji legła w gruzach, strefa euro dryfuje. Każdy kraj podąża własnym kursem, nawet Europejski Bank Centralny nie pozwala włączyć się we wspólną strategię. Zamiast tego odżywa ekonomiczny patriotyzm. Jednocześnie europejskie koncerny odwracają się od swojego rynku na rzecz globalnego. Wszystko to prowadzi do zaostrzenia debaty. G. Brown, przewidywany na następcę T. Blaira, opublikował w 2005 roku pamflet, w którym zakwestionował dalszą integrację UE, zażądał radykalnej zmiany kursu.

Reklama

Według niego UE powinna zwrócić się na zewnątrz i w silniejszy sposób uczestniczyć w procesie globalizacji. Coraz więcej badaczy odnosi się do tez Browna, ale na kontynencie nie są one podzielane. Poglądy Browna pokazują, że dotychczasowe naczelne hasło Unii: rynek wewnętrzny traci na znaczeniu w globalnym świecie.

UE musi konkurować z takimi wschodzącymi rynkami jak Chiny czy Indie, ale również przemyśleć, jak zrekompensować spadające zyski komparatywne rynku wewnętrznego. Szukanie "wartości dodanej" UE jest bardzo trudne.

Komisja UE szuka lekarstwa w akcjach korzystnych dla konsumentów, takich jak: przejrzystość cenowa w liniach lotniczych, obniżanie ceny za roaming, a nawet sprawa trujących środków do farbowania włosów. UE musi udowodnić, że jest potrzebna, dlatego powinna bazować na preferencjach jej obywateli. Jednak decydująca jest koherentna polityka gospodarcza, która musi być forsowana w WTO i MFW.

Taką diagnozę podziela belgijski ekspert gospodarczy, P. de Grauwe, który twierdzi, że potrzeba koherencji, jeśli UE nie chce się rozpaść. Grauwe podkreśla, że napięcia rosną, ponieważ w strefie euro brak jest solidarności. Problem może być rozwiązany, jeśli obok Europejskiego Banku Centralnego powstaną silne instytucje. Równie krytycznie do UE odnosi się doradca B. Clintona, Ch. Kupchan. Krytykuje on paternalistyczne państwa dobrobytu: Niemcy, Francję, Włochy. Państwa te nie są zdolne stawić czoła globalizacji i znajdują się na środku drogi między rynkiem a populizmem. Kupchan idzie dalej w swoich ocenach. Przestrzega przed nowymi konfliktami socjalnymi i wrogością wobec obcych, przytaczając przykład nacjonalizmu francuskiego i polskiego, na którym się skupia. Stwierdza on, że europejski projekt jest "w największym kryzysie od II wojny światowej".

Doradca Clintona radzi mniej oderwania od życia i jest za partnerstwem niemiecko-włoskim, w którym A. Merkel i R. Prodi powinni przejąć przywództwo. Krytykuje nie tylko Francję, ale także Wielką Brytanię. Niejasne wydaje się, dlaczego oba kraje, z najniższym wzrostem gospodarczym, mają wieść prym w Europie. Dużym znakiem zapytania jest też rola instytucji: Komisji Europejskiej i Europejskiego Banku Centralnego.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: upadek | naukowcy | strefa | Europa | strefa euro
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »