Uwaga: Kiedy otrzymasz zwrot składki

Przy rozwiązaniu umowy otrzymamy zwrot składki. Z ochrony konsumenckiej skorzystają również mali przedsiębiorcy. Gdy nie zapłacimy raty, ubezpieczyciel nie rozwiąże umowy bez uprzedzenia.

Na rozpoczynającym się w środę posiedzeniu Sejmu odbędzie się drugie czytanie projektu nowelizacji kodeksu cywilnego, który obejmuje umowę ubezpieczenia. Zmianę przepisów przygotowali eksperci z Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego przy Ministerstwie Sprawiedliwości, pod przewodnictwem prof. Zbigniewa Radwańskiego. Projekt wzmacnia pozycję prawną konsumentów w relacji z towarzystwami ubezpieczeniowymi. Obowiązujące przepisy stawiają w lepszej pozycji ubezpieczycieli. Najprawdopodobniej wiele w tym akcie się już nie zmieni, bo w czasie prac sejmowej Komisji Nadzwyczajnej ds. zmian w kodyfikacjach, wszystkie zainteresowane strony czyli Ministerstwo Sprawiedliwości, rzecznik ubezpieczonych, Polska Izba Ubezpieczeń czy Izba Gospodarcza Ubezpieczeń i Obsługi Ryzyka, osiągnęły konsensus.

- Może się jednak zdarzyć, że któryś z posłów zgłosi jakąś poprawkę, na przykład zmieniającą art. 814, który wprowadza obowiązek monitowania klienta o zapłatę kolejnej raty składki - powiedziała GP osoba uczestnicząca w pracach nad ustawą.

To przepis uderzający w duże zakłady ubezpieczeń (szczególnie PZU), które mają najwięcej klientów, bo to one będą miały największy problem z dyscyplinowaniem nierzetelnych płatników. Projekt przewiduje rozwiązanie korzystne dla ubezpieczonych. Jeśli bowiem składka opłacana jest w ratach, to brak płatności w określonym terminie może skutkować ustaniem odpowiedzialności ubezpieczyciela, ale tylko wtedy, gdy po upływie tego terminu wezwał ubezpieczającego do zapłaty. Ubezpieczyciel będzie musiał wyraźnie poinformować klienta, że brak wpłaty w ciągu siedmiu dni od dnia otrzymania wezwania spowoduje ustanie odpowiedzialności.

Profesor Zbigniew Radwański uważa, że najważniejsze jest zapewnienie rzeczywistej równości stron umowy ubezpieczenia

Uwaga na terminy

Obecnie towarzystwa ubezpieczeniowe mogą rozwiązać umowę albo przynajmniej nie udzielać ochrony, jeśli spóźnimy się z opłatą kolejnej raty składki. I większość towarzystw korzysta z tej możliwości, wprowadzając odpowiednie zapisy w OWU. Ma to dyscyplinować klientów, żeby pamiętali o opłacie kolejnej raty. Niektórzy ubezpieczyciele przypominają o płatności, czy to wysyłając blankiety przelewu kolejnej raty, czy telefonicznie. Żaden jednak nie ponosi odpowiedzialności za skuteczność takiego powiadomienia. Efekt jest taki, że wielu klientów zapomina o terminie płatności i wnosi opłatę z opóźnieniem. Dobrze, jeśli warunki towarzystwa przewidują, że do czasu dokonania płatności ochrona jest zawieszona. Gorzej, gdy zapisy przewidują, że umowa w takim wypadku rozwiązuje się. Wpłynięcie składki nie powoduje automatycznego zawiązania nowej umowy. Efekt może być taki, że klient jest pewny, że ma ochronę, ale towarzystwo po szkodzie odmawia wypłaty. Oddaje co prawda wpłacone z opóźnieniem pieniądze, ale to dla poszkodowanych marna pociecha.

Można płacić mniej

Klientom łatwiej też będzie odzyskać pieniądze za niewykorzystany okres ubezpieczenia. Obecnie jeśli umowa jest rozwiązywana na przykład po całkowitym rozbiciu lub kradzieży auta, towarzystwa nie oddają ani grosza. A mogą to być spore kwoty, szczególnie jeśli szkoda wydarzyła się w początkowym okresie ubezpieczenia. Jeśli chcemy rozwiązać umowę na przykład po pół roku, bo sprzedaliśmy auto, to owszem ubezpieczyciel odda nam pieniądze za pozostałe pół roku, ale potrąci tytułem kosztów manipulacyjnych 10 czy 20 proc. składki.

Nie będzie też problemu z rekalkulacją składki, jeśli pojawią się okoliczności pociągające za sobą zmianę prawdopodobieństwa wypadku. Obecnie prawo do zwiększenia składki ma tylko zakład ubezpieczeń. Teraz (zgodnie z art. 816 kodeksu cywilnego) klient będzie mógł zwrócić się o zmniejszenie składki, jeśli np. w trakcie trwania umowy zainstalował alarm z monitoringiem w mieszkaniu (zwykle daje to znaczne zniżki w składce) czy instalację tryskaczową w firmie.

Łatwiej o odszkodowanie

Ułatwienia będą też dotyczyły przypadków podwójnego ubezpieczenia. Najczęściej mamy z tym do czynienia w przypadku zakupu ubezpieczonej nieruchomości, bo razem z nią kupuje się też jej polisę. Niektórzy o tym zapominają i sami ubezpieczają swoje mieszkanie (szczególnie gdy wymaga tego bank kredytujący zakup). Nowe brzmienie art. 824 przewiduje, że w takim wypadku można żądać wypłaty odszkodowania od dowolnie wybranego ubezpieczyciela, i to oni rozliczają się między sobą. Obecnie obowiązuje zasada, że trzeba składać roszczenie u dwóch ubezpieczycieli i każdy z nich wypłaca swoją część odszkodowania.

Boją się desperatów

W praktyce pustym zapisem pozostanie art. 833, który przewiduje, że towarzystwa w warunkach ubezpieczenia mogą przyjąć, że odpowiadają za śmierć w wyniku samobójstwa już po pół roku od zawarcia umowy. W praktyce, nawet dwuletni (obowiązujący obecnie i mający obowiązywać) termin jest i tak niechętnie przyjmowany przez towarzystwa, które boją się desperackich kroków ubezpieczonych, którzy popadli w kłopoty finansowe i uzyskanie odszkodowania traktują jako sposób na uwolnienie od nich swojej rodziny. Wątpliwe więc, żeby którekolwiek towarzystwo dobrowolnie zdecydowało się na obniżenie tego limitu.

Ze strony biznesu

Wprowadzenie obowiązku monitowania o zapłatę kolejnej raty składki może doprowadzić do tego, że towarzystwa zaczną bardziej promować płatność jednorazową. Obecnie, jeśli zapłacimy od razu całą kwotę, możemy liczyć na 5-10 proc. zniżki. Możliwe, że będą one większe, bo dla towarzystw monitowanie o zapłatę kolejnej raty składki to dodatkowe koszty i kłopoty, jeśli klient nie będzie odbierał powiadomienia. Będą wolały ich uniknąć, nakłaniając do zapłacenia całości od razu. Innym rozwiązaniem będzie popularyzacja rozwiązania, które wprowadziła francuska AXA, która w listopadzie weszła na nasz rynek. Firma rozbija składkę nawet na 12 rat, ale pod warunkiem, że ustanowimy w banku polecenie zapłaty. Pod tym samym warunkiem można też płacić w 12 ratach w Link4. Nie wiadomo, czy ta forma płatności się przyjmie, bo nie jest ona jeszcze zbyt popularna wśród Polaków.

Reklama


OPINIE

Marcin Orlicki
ekspert Ministerstwa Sprawiedliwości


Największym wyzwaniem dla twórców projektu było zapewnienie rzeczywistej równości stron umowy ubezpieczenia. Obecnie kodeks cywilny nie traktuje bowiem ubezpieczającego i ubezpieczyciela w sposób równoważny. Regulacje z 1964 roku symetrii takiej gwarantować nie mogły. Chodziło w nich raczej o ustalenie reguł ubezpieczania przez sankcjonowanego przez państwo monopolistę, jakim był w istocie ówczesny Państwowy Zakład Ubezpieczeń. W regulacjach kodeksowych wciąż odnaleźć można reminiscencje układu stosunków, typowego dla relacji urząd - petent. Projektowane zmiany mają wprowadzić równouprawnienie stron umowy. Nie ma w nich nadmiernego i nieuzasadnionego faworyzowania konsumentów.

Aleksander Daszewski
adwokat, radca prawny w Biurze Rzecznika Ubezpieczonych


Jesteśmy zadowoleni z wprowadzenia par. 4 do art. 805, który nadaje status konsumenta nie tylko osobom fizycznym, ubezpieczającym swoje mieszkanie czy samochód, ale też osobom fizycznym prowadzącym działalność gospodarczą, które kupują polisy ubezpieczenia swoich firm czy odpowiedzialności zawodowej. Proponowana pierwotnie zmiana miała na celu przyznanie statusu konsumenta tylko osobom fizycznym, nieprowadzącym działalności. Uznaliśmy jednak, że podobnie powinni być chronieni również mali przedsiębiorcy. To istotne o tyle, że dzięki temu zyskają prawo do wskazywania w umowie ubezpieczenia zapisów, które można uznać za niedozwolone postanowienia umowne, które nie wiążą konsumentów.

Paweł Sukiennik
ekspert Izby Gospodarczej Ubezpieczeń i Obsługi Ryzyka


Dobrze, że został przyjęty zapis art. 826 mówiący o użyciu dostępnych środków w celu ratowania przedmiotu ubezpieczenia, z usunięciem obowiązku formułowania zamkniętego katalogu środków prewencyjnych w ogólnych warunkach ubezpieczenia (np. gaśnice, wezwanie straży pożarnej, odcięcie dopływu powietrza itp.). Projektodawcy chcieli, żeby ubezpieczyciela jako profesjonalistę obciążało ryzyko wyboru tych środków. Byłby to wymóg niewykonalny ze względu na różnorodność przedmiotu ubezpieczenia i dokonujący się szybko postęp techniczny. Tak sformułowany przepis mógłby działać demotywująco (a przez to antyprewencyjnie), zniechęcając ubezpieczonego do stosowania środków prewencyjnych niefigurujących w wykazie ubezpieczyciela, a także do ich modernizacji lub wymiany. Ideą tego przepisu jest, żeby po wykryciu pożaru ubezpieczony nie stał bezczynnie,
patrząc jak płonie jego dom, tylko działał aktywnie - wezwał straż pożarną i sam w miarę możliwości próbował ugasić ogień.

Marcin Jaworski

Gazeta Prawna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »