Uwaga na bankową pułapkę!

Właśnie rusza kolejny po słynnej Max Lokacie kontrowersyjny pomysł PKO BP - Lokata Olimpijska. - To jedna wielka pułapka - ostrzegają analitycy. - To atrakcyjna propozycja - przekonuje bank. Największy pod względem liczby klientów polski bank nigdy nie rozpieszczał swoich klientów oprocentowaniem lokat. Standardowe wynosi obecnie od 2,4 do 3,6 proc. w skali roku. To niewiele w porównaniu z mniejszymi bankami, które za roczne lokaty płacą nawet do 7 proc.

Wyższe oprocentowanie w PKO BP można dostać tylko przy okazji spektakularnych promocji. Takich jak np. ubiegłoroczna Max Lokata, za którą bank płacił aż 6 proc. Bank naraził się wtedy na protesty konkurentów, którym nie podobały się spoty porównujące Max Lokatę do ich ofert. A UOKiK sprawdza, czy nie wprowadzał klientów w błąd reklamami. Ale mimo całego zamieszania PKO BP osiągnął swój cel: lokatę sprzedało się tak dobrze, że trzeba było skrócić zapisy, a i tak bank zebrał - według nieoficjalnych szacunków - 3-4 mld zł.

Na wakacje PKO BP przygotował kolejny hit - Lokatę Olimpijską. Pieniądze trzeba zablokować na 16 miesięcy, w tym czasie zarobek może wynieść do 9,34 proc. (w skali roku to 7 proc.). Zapisy na lokatę ruszyły we wtorek i potrwają do 24 lipca. Osoby, które zapiszą się do 28 czerwca, mogą wygrać sześciodniowy pobyt na igrzyskach olimpijskich w Pekinie.

Reklama

Czy PKO BP może zebrać z Lokaty Olimpijskiej taką górę pieniędzy, jaką dała Max Lokata? - Nie ujawniamy naszych celów biznesowych - mówi nam Marek Ryczkowski z PKO BP.

Zdaniem ekspertów nowy pomysł PKO BP może wzbudzić jeszcze więcej kontrowersji niż Max Lokata. Oprocentowanie pieniędzy nie jest bowiem pewne, zależy od zmian kursów walutowych. Bank będzie co miesiąc obserwował kurs euro i sprawdzał, czy mieści się on w wyznaczonych widełkach.

Za każdy trafiony "strzał" inwestor zarabia 0,58 proc. Jeśli ani razu kurs nie zmieści się w widełkach - inwestor nie dostanie ani grosza odsetek. Przedział, w którym musi się mieścić kurs euro, by "nabijać" odsetki posiadaczowi lokaty, jest - zdaniem ekspertów - niezbyt korzystny dla klienta.

Bank podaje, że widełki wyniosą od minus 48,5 gr do plus 1,5 gr, licząc od kursu euro z 24 lipca. - To oznacza, że klient będzie mógł liczyć na odsetki tylko w przypadku spadku kursu euro. Tymczasem większość ekspertów spodziewa się jego stabilizacji - analizuje Mateusz Ostrowski z Open Finance.

Zgadza się z nim Marek Rogalski, analityk First International Brokers. - Nie zainwestowałbym pieniędzy w lokatę, z której zysk zależy od umocnienia złotego względem euro. Podwyżki stóp procentowych wkrótce się skończą, a to one w dużej mierze windują kurs złotego.

- Zresztą już sama wysokość maksymalnego oprocentowania Lokaty Olimpijskiej każe się zastanowić nad sensem tej inwestycji. Sporo banków oferuje roczne lokaty na 7 proc., dając gwarancję, a nie tylko szansę wypłaty odsetek - dodaje Ostrowski. A co gorsza - klient PKO, zapisując się na Lokatę Olimpijską, nie będzie nawet znał widełek kursów, od których zależy jego zysk. Te zostaną bowiem ustalone dopiero po zakończeniu subskrypcji.

Zapytaliśmy przedstawicieli PKO BP, jak widzą szansę, że klienci zarobią na Lokacie Olimpijskiej. - Nie podajemy takich prognoz - oświadczył Ryczkowski. - Uważamy, że to dla klientów korzystna oferta.

INTERIA.PL/GW
Dowiedz się więcej na temat: PKO BP SA | bank | oprocentowanie | lokaty | Uwaga!
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »