Uwaga na te wiertarki

Wiertarki udarowe Verto mogą stanowić zagrożenie dla życia jej użytkowników; odnotowano jeden przypadek śmiertelny - poinformował w komunikacie Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK), którego zawiadomił przedstawiciel producenta.

Wiertarki udarowe Verto mogą stanowić  zagrożenie dla życia jej użytkowników; odnotowano jeden przypadek  śmiertelny - poinformował w komunikacie Urząd Ochrony  Konkurencji i Konsumentów (UOKiK), którego zawiadomił  przedstawiciel producenta.

Do Polski trafiło 211 takich urządzeń. "Spółka TOPEX powiadomiła UOKiK, że w wyniku wadliwego montażu obudowy wiertarki może dojść do porażenia prądem osoby obsługującej urządzenie" - czytamy w komunikacie.

Zastrzeżenia dotyczą modeli o numerze identyfikacyjnym 50G502-Z, wyprodukowanych w Chinach w listopadzie 2005 roku.

Jak wyjaśniono w komunikacie, spółka wycofała ze sprzedaży całą partię niebezpiecznych wiertarek. Osoby, które kupiły wadliwe wiertarki, mogą je wymienić w sklepie na nowe lub oddać i otrzymać zwrot pieniędzy.

Reklama

Szczegółowe informacje w tej sprawie można uzyskać na stronie internetowej www.topex.pl oraz pod numerem telefonu (22) 573 03 00 w godzinach od 9-17.

"Przedsiębiorca - zarówno producent, jak i dystrybutor, który uzyskał informację, że produkt wprowadzony przez niego na rynek nie jest bezpieczny - powinien niezwłocznie powiadomić o tym prezesa UOKiK. Niewykonanie tego obowiązku, zgodnie z ustawą o ogólnym bezpieczeństwie produktów, zagrożone jest karą pieniężną w wysokości do 100 tys. zł, którą nakłada prezes Urzędu" - wyjaśnia UOKiK.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Uwaga! | UOKiK
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »