Uwaga! Rosną długi!
Gościem wczorajszego programu Puls: Biznes i Giełda w TV Polsat był Janusz Jankowiak, główny ekonomista BRE Banku.
Jarosław Sroka: Jak to jest z polską gospodarką? Z jednej strony bombardowani jesteśmy informacjami o rekordowych wzrostach, świetnych perspektywach, doskonałych wynikach eksportowych, z drugiej strony słyszymy, że grozi nam katastrofa finansów publicznych?
Janusz Jankowiak: Jedno i drugie może być prawdą, zależy od której strony na to popatrzeć. W sferze realnej wszystko wygląda dobrze, natomiast zagrożenia płyną ze strony rynków finansowych. One w dłuższym czasie są w stanie podkopać korzenie tego wzrostu. No i to jest w tej chwili główny, jeden z głównych problemów polskiej gospodarki.
Wojciech Szeląg: Na ile ważne są te sprawy finansowe, bo może się okazać, że zanotujemy gwałtowny wzrost w tej chwili i za jakiś czas po prostu zapłacimy gwałtownym hamowaniem?
Janusz Jankowiak: No, generalnie to chodzi o to, że gospodarka, która jest w stanie takiej nierównowagi, jak nasza, która generuje tak duże deficyty budżetowe, musi oczywiście dużo pożyczać, żeby je sfinansować. Te duże potrzeby pożyczkowe, które notabene z roku na rok rosną, oznaczają, że rząd musi pokryć deficyt pożyczając na coraz krótsze terminy i na coraz większy procent. To oznacza, że te pieniądze, które mogłyby służyć sfinansowaniu inwestycji, służą finansowaniu konsumpcji.
Jarosław Sroka: Mówi się tak, że ten wzrost jest skokowy, okresowy i po wejściu do Unii czeka nas jednak stagnacja.
Janusz Jankowiak: To jest taki wzrost, który ja nazywam wzrostem wrażliwym. On jest wrażliwy w tym sensie, że normalny cykl gospodarczy wygląda tak: najpierw gospodarka zaczyna rozwijać się dzięki szybko, dynamicznie rosnącemu eksportowi, później to się przekłada na wzrost inwestycji, aż wreszcie na wzrost konsumpcji. W Polsce ta pierwsza faza, czyli wzrost eksportu, nie budzi żadnych wątpliwości. Natomiast są wątpliwości dotyczące wzrostu inwestycji i konsumpcji. Konsumpcja w pierwszym kwartale rośnie w tempie ponad 4%, wydawałoby się dosyć dużym, ala trzeba pamiętać, że jakaś część tego - nie wiemy jaka - jest wygenerowana poprzez wzmożone zakupy, które są wywołane obawami konsumentów przed wzrostem cen. Podobnie mają się sprawy z inwestycjami. Inwestycje mamy w pierwszym kwartale prawdopodobnie już realnie dodatnie na poziomie około 4%, ale inwestycje to jest taka część wzrostu, która jest bardzo wrażliwa na politykę, na stopy procentowe, na ryzyko polityczne i nie wiemy na dobrą sprawę, czy uda się utrzymać tą dynamikę w drugim kwartale.
Jarosław Sroka:: Zróbmy krok do przodu. Kwestia najbliższych wyborów i deklaracji potencjalnych zwycięzców, czyli Samoobrony. Wróciła, jak bumerang, kwestia 50% podatku dla najbogatszych. Czy jest się czego bać? Czy Samoobronę da się oswoić?
Janusz Jankowiak: Ja bym powiedział tak: jakaś część tego ryzyka politycznego jest już wkalkulowana w ceny na rynku długu i na rynku walutowym, bo przez ostatnie 3 - 4 tygodnie rentowności wzrosły około 75 punktów bazowych, to jest dosyć dużo. Złoty się osłabił około 5% - to wszyscy widzimy na co dzień. Powiem tak, pewien horror z punktu widzenia rynków finansowych to jest oczywiście koalicja Samoobrony, Ligi Polskich Rodzin i PSL-u. No, ale aż tak daleko, żeby przewidywać wynik wyborów, a nie ich termin, to nie chciałbym się posuwać.
Wojciech Szeląg: A może rynkom zaszkodzi coś, co może wydarzyć się wcześniej, czyli fiasko misji profesora Belki?
Janusz Jankowiak: Bez wątpienia. Sama informacja o tym, że Belka zrezygnował bądź nie udało mu się, spowodowałaby jeszcze jakąś negatywną korektę na rynkach finansowych, podobnie zresztą, jak każda wiadomość dotycząca w tej chwili nawet przedterminowych wyborów.
Wojciech Szeląg: Czyli wciąż ekonomia jest uzależniona w Polsce od polityki?
Janusz Jankowiak: Nie całe ryzyko polityczne jest wkalkulowane w ceny. Tak.
Wojciech Szeląg: Dziękujemy za rozmowę.