W prasie można polemizować, ale nie wolno obrażać
W polemice na łamach prasy nie wolno używać negatywnych określeń wykraczających poza potrzeby krytyki poglądów i opinii przeciwnika - wynika z wyroku Sądu Najwyższego.
Takie działanie jest bezprawne i narusza dobra osobiste krytykowanego - stwierdził Sąd Najwyższy w wyroku z 4 listopada 2011 r. (sygn. I CSK 34/11).
U podstaw sprawy zakończonej tym wyrokiem tkwi spór o kontrolę nad spółką Polska Telefonia Cyfrowa (PTC). W lutym 2005 r. sąd rejestrowy I instancji uwzględnił wniosek tej spółki o wykreślenie z Krajowego Rejestru Sądowego (KRS) m.in. dotychczasowych członków jej zarządu - Jonathana E. i Ryszarda P. oraz wpisanie pięciu innych osób.
Wskutek apelacji Jonathana E. i Ryszarda P. sąd II instancji uchylił to postanowienie i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania.
Po trzech dniach w czterech ogólnopolskich gazetach ukazało się ogłoszenie podpisane przez wykreślonych, w którym informowali, że wpisy w KRS dokonane na postawie uchylonego postanowienia sądu I instancji nie mają już mocy prawnej i tzw. osoby trzecie (np. ewentualni kontrahenci spółki PTC) nie mogą już kierować się tymi wpisami. Z ogłoszenia wynikało, że nadal Jonathan E. i Ryszard P. oraz Wilhelm S. stanowią zarząd spółki.
Do ogłoszenia była dołączona m.in. analiza prawna znanej kancelarii prawniczej.
W reakcji na to oświadczenie, w tych samych gazetach, swoje ogłoszenie zamieściło pięć osób wpisanych do KRS, na podstawie uchylonego postanowienia, jako nowi członkowie zarządu PTC. Polemizowali oni z analizą kancelarii prawnej. Zarzucali staremu zarządowi "próbę nacisku na sąd w trakcie postępowanie sądowego, manipulowanie opinią publiczną, wyjątkowo tendencyjne oceny, prowadzenie kampanii kłamstw i dezinformacji dyktowanej partykularnym interesem."
W oświadczeniu znalazło się stwierdzenie, że w związku z działaniami Ryszarda P. i Jonathana E. "wszczęte zostało postępowanie karne w sprawie popełnienia przestępstwa fałszowania dokumentów PTC w celu przedstawienia sądom rejestrowym".
W pozwie przeciwko autorom tego oświadczenia Ryszard P., Jonatan E. i kancelaria zarzucili naruszenie swoich dóbr osobistych - dobrego imienia, renomy. Domagali się przeprosin w prasie.
Sąd I instancji oddalił ich żądanie. Stwierdził, że analiza prawna nie była zgodna z prawem i orzecznictwem sądowym. W jego ocenie, choć niektóre stwierdzenia zawarte w polemice naruszają dobra osobiste Ryszarda P., Jonatana E. i kancelarii, to jej autorzy (pięciu członków nowego zarządu) działali w ramach obowiązującej swobody wypowiedzi, a więc ich działania nie były bezprawne.
Innego zdania był sąd II instancji. Uznał, że ogłoszenie prasowe zawiera stwierdzenia naruszające dobre imię i renomę kancelarii i naraża ją oraz stary zarząd na utratę zaufania niezbędnego do wykonywania pracy. Słowem, pozwani dopuścili się naruszenia ich dóbr osobistych i muszą za to przeprosić w prasie.
Sąd Najwyższy zgodził się z tym wyrokiem.
- Sprawa ta dotyczy istotnej kwestii dopuszczalnej formy debaty publicznej - powiedziała po rozprawie sędzia Agnieszka Piotrowska uzasadniając wyrok. Wyjaśniła, że chodzi o krytykę trafności wywodów prawnych. Omówienie treści postanowienia zawarte w pierwszym ogłoszeniu odbiegało od powszechnie przyjętej wykładni przepisów prawnych. Nie dawało to jednak podstaw do reakcji zawierającej określenia pejoratywne, wykraczającej poza cele drugiego ogłoszenia, zarówno co do treści, jak i formy.
Sprawdź bieżące informacje z rynku mediów na stronach Biznes INTERIA.PL