W stoczni jak w hutach
Stocznia Gdynia przygotowuje projekt specjalnej ustawy, by zredukować zadłużenie.W grę wchodzi emisja obligacji gwarantowanych przez skarb.
Stocznia Gdynia czeka na dokapitalizowanie przez prywatnego inwestora 300 mln zł. Walne ma odbyć się w czerwcu. Już cztery razy skarb państwa blokował emisję. Jest jednak szansa, że tym razem się zgodzi.
Na wniosek Solidarności
Spółka musi jednak się zabezpieczyć, by natychmiast łapy na pieniądzach z dokapitalizowania nie położyli wierzyciele. Środki mają pójść na produkcję i inwestycje w rozwój. Stocznia ma prawie 0,5 mld zł przeterminowanych zobowiązań, więc musi pomyśleć o restrukturyzacji tego długu. Dlatego też przygotowuje projekt specustawy.
- Zespół trójstronny - na wniosek Solidarności - zdecydował, że zostanie przygotowana ustawa dotycząca restrukturyzacji stoczniowych wierzytelności na wzór zastosowanej kilka lat temu w hutnictwie - mówi Kazimierz Smoliński, p.o. prezesa Stoczni Gdynia.
Stocznia mogłaby liczyć na umorzenie części wierzytelności, odroczenie spłaty czy rozłożenie jej na raty. W grę wchodzi również emisja obligacji gwarantowanych przez skarb państwa. Dzięki nim mogłyby zostać wykupione wierzytelności zarówno cywilnoprawne, jak i publicznoprawne.
W przypadku hut takie obligacje emitowała Agencja Rozwoju Przemysłu (ARP), która wykupiła długi, biorąc zastaw na hutniczym majątku. Czy będzie także emitować obligacje dla stoczni? Arkadiusz Krężel, prezes ARP, twierdzi, że nic na ten temat nie wie. Kazimierz Smoliński wyjaśnia, że kwestia emitenta i kwoty obligacji jest jeszcze otwarta. Możliwe, że papiery gwarantowane przez skarb wyemituje sama stocznia.
- Projekt przedstawimy w maju - informuje Kazimierz Smoliński.
Cicha zgoda Brukseli
Stanie się on elementem rządowej strategii, która w czerwcu ma być przedstawiona Komisji Europejskiej (KE). Redukcja publicznoprawnych wierzytelności czy gwarantowanie obligacji muszą być opiniowane przez Brukselę. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że KE jest skłonna zgodzić się nawet na 200 mln USD dodatkowej pomocy publicznej dla polskiego sektora stoczniowego. Większość tej pomocy trafiłaby do Gdyni.
Katarzyna Jaźwińska