Węgiel. Ewentualne braki w sprzedaży mają "charakter przejściowy"?

Ewentualne braki węgla opałowego w sprzedaży detalicznej mają charakter przejściowy, związany z wyższym popytem sezonowym - oświadczył w piątek w Sejmie wiceminister aktywów państwowych Maciej Małecki. Jak dodał, wydobycia odpowiedniego węgla nie da się szybko zwiększyć.

Odpowiadając na pytania posłów o docierające do nich sygnały o braku węgla opałowego na składach, wiceminister Małecki przypomniał, że właśnie na okres wrzesień-październik przypada roczne maksimum sprzedaży detalicznej. Spółki Skarbu Państwa prowadzą przewidywalną politykę cenową, ale nie mają wpływu na ceny w większości składów opału - zaznaczył, dodając, że poprawa sytuacji powinna nastąpić w grudniu.

Przypomniał, że Polska Grupa Górnicza wprowadziła ograniczenia w sprzedaży węgla: do 3 ton za gotówkę oraz do 5 ton dziennie w sklepie internetowym, przy czym nie dotyczy to autoryzowanych sprzedawców z którymi Grupa ma umowy.

Reklama

Odnosząc się do cen opału, stwierdził, że widać w nich mocny trend sezonowy, a najwyższe ceny są właśnie w okresie wrzesień-listopad. Podwyżki cen w składach to działania sprzedawców detalicznych, nie związanych ze spółkami Skarbu Państwa - zaznaczył.

Małecki przypomniał, że aktualne zapotrzebowanie na węgiel opałowy jest na poziomie 9 mln ton rocznie i zależy także od pogody, natomiast sprzedaż z polskich kopalń do sektora komunalno-bytowego to ok. 7 mln ton rocznie.

- Tylko 12-14 proc. produkowanego w Polsce węgla spełnia wymagania jakościowe, żeby móc trafić do tego sektora. Nie da się w prosty sposób zwiększyć ilości paliwa dla gospodarstw domowych poprzez przesunięcie sprzedaży z innego segmentu - tłumaczył wiceminister.

Jak wskazał, ewentualne zwiększenie wydobycia także nie jest procesem szybkim. - Żeby zwiększyć moce wydobywcze o 800 tys. ton rocznie trzeba wydać 200 mln zł, a trwa to półtora roku - podkreślił wiceminister, zaznaczając, że dodatkowo nie ma gwarancji, że ta inwestycja się zwróci.

Jak tłumaczył, co prawda obecnie ceny węgla są wysokie, ale nie wiadomo na jak długo to potrwa. Przypomniał, że podobny pik cenowy, w 2008 r. skończył się po 6 miesiącach. Zatem jest to sytuacja rynkowa, jaka zdarza się raz na kilkanaście lat - wskazał Małecki. Zauważył też, że banki i instytucje finansowe nie chcą finansować tego typu przedsięwzięć, co wynika wprost z ich polityki antywęglowej.

***

PAP
Dowiedz się więcej na temat: węgiel | ceny węgla | kopalnie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »