Większy budżet czy proste procedury

Czy mamy upierać się przy większym budżecie, który trudno będzie uszczknąć, czy prostych procedurach, na które Bruksela się nie zgadza?

Czy mamy upierać się przy większym budżecie, który trudno będzie uszczknąć, czy prostych procedurach, na które Bruksela się nie zgadza?

Czy jeżeli Unia da nam mniej pieniędzy to w Polsce powstanie mniej dróg, firmy będą słabiej się rozwijać, a rolnictwo zacznie chylić się ku upadkowi? Nic bardziej mylnego, choć niektórzy politycy od kilku miliardów euro, które oczywiście są nie do pogardzenia (tyle chcą nam obciąć pragmatyczni Brytyjczycy), uzależniają szybszy rozwój Polski. Wielka Brytania proponuje zaś mniejsze o 10 proc. - i tak wirtualne - wpływy, ale w zamian łatwiejsze warunki absorpcji, co ma gwarantować przedłużony o rok czas na ich wydatkowanie i rozliczenie. Rząd odrzucił brytyjską propozycję budżetu, a premier Kazimierz Marcinkiewicz zapowiada walkę o zasady, w tym przede wszystkim o solidarność.

Reklama

Klucz do sukcesu

Czy rzeczywiście warto bić się o blisko 6 mld wirtualnych euro, których możemy nie wykorzystać, czy też lepiej w drodze negocjacji zagwarantować sobie lepsze warunki dostępu do oferowanych pieniędzy, a może określić cele, na które są one wyjątkowo potrzebne.

Pytanie jest o tyle zasadne, że obecne dane dotyczące wykorzystania unijnych pieniędzy nie napawają optymizmem. Jest dość dużo zatwierdzonych wniosków, ale do beneficjentów trafiło jedynie 4,3 proc. dostępnych funduszy, a rekordzistą jest Sektorowy Program Operacyjny Transport, gdzie stopień wykorzystania wynosi... zero.

Wśród ekonomistów nie ma jednomyślności.

- Powinniśmy się upierać przy tych kilku miliardach euro właśnie dla zasady. To nasze pierwsze poważne starcie, dlatego powinniśmy uczynić wszystko, by nie dać się zepchnąć na pozycje defensywne - przekonuje Bohdan Wyżnikiewicz, wiceprezes Instytutu Badań nad Gospodarka Rynkową.

Zdaniem Andrzeja Sadowskiego z Centrum im. Adama Smitha, nasi politycy i dyplomaci przypisują wirtualnym pieniądzom z Unii jakąś cudowną moc.

- Przykłady Irlandii, która wykorzystuje pomoc po mistrzowsku, czy Grecji, która przez wiele lat ją marnowała, wskazują, że w rozwoju obu krajów unijne fundusze nie odegrały decydującej roli. Klucz do sukcesu gospodarczego leży w mądrej polityce wewnętrznej - podkreśla Andrzej Sadowski.

Koniec hojności

Jego zdaniem, w negocjacjach z Unią ważne są nasze pozycje wyjściowe, w tym stopień dotychczasowej absorpcji.

- Jeżeli unijni politycy wiedzą, że w wyniku regulacji wewnętrznych sami sobie ograniczamy absorpcję unijnej pomocy, to trudno uzasadniać nasze żądania dotyczące jej zwiększenia - twierdzi Andrzej Sadowski.

Wąskich gardeł, które teraz rząd naprędce próbuje ograniczyć, nie brakuje. Po wstępnej diagnozie sytuacji powołano resort rozwoju regionalnego, który będzie odpowiedzialny za unijną pomoc, a Rada Ministrów właśnie przyjęła program mający usprawnić wykorzystanie pieniędzy.

Bohdan Wyżnikiewicz podkreśla, że w ramach negocjacji z Unią powinniśmy starać się uzyskać jak najlepszy dostęp do środków. Jednak takim sugestiom sprzeciwia się Komisja Europejska.

- Unia nie jest tą samą hojną wspólnotą, kiedy wstępowały np. Grecja czy Portugalia, którym trzeba było zapewnić rozwój w obawie przed wpływami radzieckimi. W przypadku nowych krajów członkowskich nie ma już takiej konieczności - mówi Andrzej Sadowski.

Co więcej - politycy z uporem zamykają oczy na to, że zmieniły się możliwości finansowe Unii, która rozwija się w granicach błędu statystycznego.

- Tak jak UE nie zrealizowała celów strategii lizbońskiej, tak nie zrealizuje nawet najbardziej rozdmuchanego i hojnego budżetu. Środki bowiem są ograniczone, a Unia się nie rozwija. Pieniędzy nie można dodrukować - podkreśla Andrzej Sadowski.

Mira Wszelaka

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: prosto | politycy | procedury | budżet | Prosty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »