Wielki powrót Polaków
Polscy fachowcy pakują walizki i wracają do kraju, gdzie czekają na nich stęsknione rodziny i kwitnąca gospodarka - pisze weekendowy "The Times". Brytyjska prasa dostrzegła to, co zapowiadali od miesięcy polscy eksperci ekonomiczni: praca w Anglii przestała być dla Polaków tak kusząca jak tuż po naszym wejściu do Unii Europejskiej - czytamy w "Dzienniku".
Ludzi takich jak Piotr jest więcej. Brytyjski dziennik "The Times" poświęcił im w swoim weekendowym wydaniu spory tekst. Gazeta twierdzi, że po raz pierwszy od czterech lat liczba Polaków wracających do kraju przewyższa liczbę tych, którzy przyjeżdżają do Wielkiej Brytanii. W trzecim kwartale zeszłego roku brytyjskie władze zarejestrowały nieco ponad 38 i pół tysiąca nowych pracowników z Polski, a więc o 18 proc. mniej niż rok wcześniej. Londyński dziennik powołuje się też na opinię Jana Mokrzyckiego, prezesa Zjednoczenia Polskiego w Wielkiej Brytanii, który jako przyczynę wyjazdów podaje boom gospodarczy w Polsce i słabego funta.
Analitycy rynku pracy, z którym rozmawiał "Dziennik", mówią to samo: recesja i spadek wartości funta w stosunku do złotówki sprawia, że praca na Wyspach nie jest już dla nas tak opłacalna.
- Średnia kwota wysyłana z Wielkiej Brytanii do Polski to 500 funtów miesięcznie. Kilka lat temu w Polsce była to równowartość 3500 złotych, teraz to mniej niż 2500 - mówi Michael Dembinski z Brytyjsko-Polskiej Izby Handlowej. Takie oceny potwierdzają relacje Polaków pracujących za granicą. - W Anglii osiągnąłem już wszystko, co mogłem, mam dobrą pracę w finansach, szefowie mnie cenią - opowiada Szymon Rozbicki, który od kilku miesięcy szuka zajęcia w Polsce. - Ale w kraju są moja żona i dziecko, jest też klimat, za którym tęsknię. A koledzy mówią mi, że mogę zarobić tyle samo co na Wyspach - tłumaczy.
Jeden z pracodawców brytyjskich opowiada reporterce "Dziennika": - Polacy wracają, bo tu tylko szczęście i znajomość języka decydują o lepszych zarobkach. Ich wynagrodzenie często nie pozwala na godne życie, na zdrowe i syte jedzenie, a co najważniejsze, na oszczędzanie. Ci, którzy mają większe ambicje, większe cele, wracają do siebie - kwituje.
Według psychologa biznesu Jacka Santorskiego, na decyzje o powrotach wpływ mają też różnice kulturowe, również te dotyczące życia w korporacji. - Tam są inne reguły, wielu gorzej się w nich odnajduje - mówi. Potwierdzeniem jego słów jest przykład Pawła Małolepszego, który od dwóch lat pracuje w Anglii w sklepie z alkoholem i wciąż pamięta, że jest obcokrajowcem. - Polacy, którzy przychodzą do mnie do sklepu, mówią, że nie można się przyzwyczaić do obcego jedzenia, klimatu, zwyczajów. Skoro teraz w kraju można żyć na dobrym poziomie i bez wyrzeczeń, lepiej jest wrócić.