Wojna zmieniła podejście firm do bezpieczeństwa danych

Szok geopolityczny i będący jego następstwem szok na rynku energetycznym wymusił na przedsiębiorstwach większą troskę o bezpieczeństwo ich infrastruktury cyfrowej, jak również o koszty związane z przechowywaniem danych – mówi Interii w wywiadzie Adam Ponichtera, dyrektor oddziału DATA4 w Polsce, europejskiej firmy budującej pod Warszawą kampus centrów danych.

Jacek Ramotowski, Interia: Ledwo DATA4 rozpoczęła inwestycję w polskie centrum danych pod Warszawą nakładem miliarda złotych, Rosja napadła na Ukrainę, wybuchła wojna. I co?

Adam Ponichtera, dyrektor oddziału DATA4 w Polsce: - Wojna mocno wpłynęła na decyzje klientów.

Zaburzyła poczucie bezpieczeństwa ich infrastruktury?

- Sytuacja geopolityczna nakłania firmy, żeby coraz częściej myślały o bezpieczeństwie ich infrastruktury cyfrowej. Uświadomiła im, co znaczy dla nich infrastruktura krytyczna, jak bardzo należy o nią dbać i starać się, żeby była wykorzystana jak najbardziej efektywnie. W Polsce widzimy duże inwestycje w rozwiązania chmurowe, stąd też nasza decyzja, bo chmura zaczyna się od centrów danych, a Polska z kolei staje się bramą na Wschód, Północ i Południe. Warszawa znajduje się na skrzyżowaniu dróg telekomunikacyjnych i to, co się dzieje za granicą, powoduje, że Polska staje się miejscem obsługującym wiele instytucji międzynarodowych.

Reklama

Wybuch wojny to także wybuch cyberprzestępczości i trudno nie domyślać się, że za częścią z niej stoi agresywne państwo. Jak europejskie firmy z tym sobie radzą?

- Nasze centrum danych w Jawczycach pod Warszawą jest dopiero w budowie, więc nie odczuwamy jej bezpośrednio. Natomiast nasi przyszli klienci zwiększoną cyberprzestępczość zdecydowanie zauważają, kiedy rozmawiamy z nimi na temat ich infrastruktury i planów. Praktycznie dotyczy to wszystkich sektorów, choć niektóre dotykane są częściej, inne rzadziej. Na koniec marca mamy mieć gotowy budynek i od początku kwietnia 2023 roku rozpoczniemy świadczenie usług dla klientów. Ci, którzy się niecierpliwią, i chcą jak najwcześniej przenieść swoje urządzenia, będą mogli zrobić to już od lutego przyszłego roku.

Wojna spowodowała także szok energetyczny. Ceny prądu szaleją, a centra danych to prądożerny biznes. To w was uderza? 

- Mamy dwa modele działania. Jeden polega na tym, że refakturujemy opłaty za energię i jej rzeczywiste wykorzystanie. Drugi jest taki, że określamy wysokość opłat za kilowaty, które obowiązują przez pewien czas. Przy skokach cen energii na giełdzie trudno utrzymać sztywną cenę. Klienci to widzą. Ci, którzy mają serwerownie w swoich biurach, są tym tak samo dotknięci i płacą zdecydowanie więcej niż do tej pory. Czasy, kiedy stawka wynosiła 50 groszy za kilowat raczej nie powrócą. Mamy więc w jednym modelu zabezpieczenie ceny dla klienta, a w drugim modelu - ile klient wykorzysta, tyle zapłaci. Z tego powodu też widzimy coraz większe zainteresowanie usługami centrów danych, bo centrum danych hurtowo kupuje prąd i może negocjować cenę.

Czy to znaczy, że szok energetyczny jest dla centrów danych neutralny?

- Nie, nie jest neutralny, wszystkich zaskakuje, ale dostosowujemy do tej sytuacji nasze modele działania, m.in. wprowadzamy urządzenia zużywające mniej prądu, rozmawiamy z klientami przy relokacjach o takim rozmieszczeniu serwerów, żeby zużywały go mniej.

Niektóre przedsiębiorstwa budują własne farmy fotowoltaiczne. Też zamierzacie to robić?

- Mamy również pomysły, żeby budować własne farmy fotowoltaiczne, ale wiemy, jakie są z tym związane problemy - przykładowo z podłączeniem do sieci. Wiemy, jaka jest sytuacja z siecią w Polsce. Kładziemy nacisk na inwestowanie w centra danych, natomiast wspieramy firmy, które chcą budować farmy fotowoltaiczne, a my oferujemy im umowy na długie lata gwarantujące pobór prądu i opłacalność inwestycji. W tym przypadku jest to obopólna korzyść. Inwestujemy w dostawców "zielonej" energii, co powoduje też obniżenie cen prądu.

Myślicie o tym, żeby korzystać z "zielonej" energii w 100 proc.?

- Tak. DATA4 Group jest sygnatariuszem paktu na rzecz neutralności klimatycznej centrów przetwarzania danych przy Komisji Europejskiej. Priorytetem jest budowanie naszych budynków w odpowiedzialny sposób, oraz zasilanie naszych centrów z odnawialnych źródeł energii do roku 2030. Całość energii elektrycznej wykorzystywanej w centrach danych DATA4 we Francji, Włoszech i Hiszpanii jest w 100 proc. kompensowana energią pochodzącą ze źródeł odnawialnych, dostarczaną do sieci energetycznej przez naszych dostawców energii. Przyjdzie czas na Polskę. Wiemy o tym, że klienci nie traktują już tego jak modę, tylko jako wymóg

Ja pan rozumie "suwerenność" cyfrową Unii Europejskiej?

- Dane z obszaru danego kraju powinny pozostać w miejscu, w którym są przetwarzane, skoro więc jesteśmy we Francji, we Włoszech w Hiszpanii, to dane naszych klientów pozostają w miejscu ich działalności. I klienci dbają o to, żeby tam pozostały. Jesteśmy w Polsce nie tylko dlatego, że jest bramą na Wschód, ale także dlatego, że nasi klienci wskazują to miejsce i chcą, żeby dane były tutaj przechowywane. Poza tym jesteśmy jedynym graczem data center na kontynencie europejskim finansowanym z europejskich funduszy, gdyż DATA4 Group znajduje się w portfelu funduszu inwestycyjnego należącego do europejskiego ubezpieczyciela Axa.

Czy sektor bankowy dojrzał do tego, żeby swoją infrastrukturę przenieść do centrów danych?

- Tak, bankom świadczymy także usługę kolokacji, czyli udostępnienia naszych serwerowni dla ich systemów operacyjnych i ich danych. Wiemy doskonale, że część banków tę infrastrukturę trzyma u siebie, mają własne centra danych ze względu na bezpieczeństwo. Natomiast my uważamy, że nadszedł moment, kiedy konieczna jest "druga noga", dla odtwarzania awaryjnego, bądź też nawet trzecia. Na przykład w Rekomendacji D Komisja Nadzoru Finansowego doradza bankom, żeby to nie były tylko dwa miejsca dla danych, żeby było jeszcze trzecie. Sytuacja geopolityczna nakłania firmy, żeby myślały właśnie w ten sposób. Banki nie będą raczej podejmowały decyzji, żeby inwestować ogromne pieniądze w zakup sprzętu, na który zresztą czeka się teraz od półtora do dwóch lat, w podtrzymanie dostaw energii, w chłodzenie, tylko przekażą wykonanie tego operatorom, którzy zajmują się profesjonalnie świadczeniem takich usług. Takie rozmowy w Polsce trwają. We Francji i w Hiszpanii naszymi klientami są największe  banki i jest im z nami dobrze.

Jaka część polskiego sektora bankowego korzysta już z usług centrów danych?

- Na rynku polskim zmigrowała już do centrów danych ok. połowa sektora bankowego. To już sporo. Czysty rachunek finansowy pokazuje, że tą drogą podąży drugie 50 proc. Operatorzy telekomunikacyjni wyprzedają swoja infrastrukturę i oddają ją do firm, które się nią profesjonalnie zajmują. Zyskują w ten sposób capex na kolejne inwestycje. Banki podążą tą samą drogą, oczywiście prawdopodobnie zachowując u siebie systemy, które stanowią serce banku. To także uwolni ich możliwości inwestycyjne. To może być spora korzyść, jeśli chodzi o koszty działania. Rachunek finansowy pokazuje, że trzymanie u siebie infrastruktury przestaje się po prostu opłacać.

Rozmawiał: Jacek Ramotowski

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wojna w Ukrainie | centra danych
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »