Wojny walutowe dotarły do Polski!
Wczorajsza decyzja NBP i jej skala zaskoczyła wielu inwestorów znad Wisły. W zasadzie decyzja ta nie miała większego wpływu na światowe rynki finansowe, ale pokazuje bardzo istotny proces w gospodarce Europy środkowo-wschodniej. Prezes NBP został zmuszony przez swoje ekonomiczne otoczenie do włączenia się w tzw. wojny walutowe.
Przystąpienie do "działań militarnych" oznacza, że w Polsce, bez względu na to co powiedział Marek Belka, nie dzieje się dobrze. Obniżenie stopy procentowej pokazuje chęć rozluźnienia polityki kredytowej przez polskich finansistów. To z kolei oznacza, że aktualny poziom inwestycji Polaków w narodową gospodarkę jest niewystarczający i potrzebny jest dostęp do taniego kredytu, aby ten popyt pobudzić.
Może jakiś czas zobaczymy QE w polskim wydaniu? Politycy ewidentnie szukają metody na rozkręcenie pogrążającej się w stagnacji gospodarki. Recesja w Europie i Niemczech nie pomaga, więc tną stopy procentowe.
Maciej Jędrzejak
Saxo Bank
_ _ _ _ _
W komunikacie po posiedzeniu RPP wskazano, że decyzja RPP "stanowi dopełnienie rozpoczętego w listopadzie 2012 r. cyklu łagodzenia polityki pieniężnej". Prezes NBP Marek Belka wyjaśnił na konferencji po posiedzeniu RPP, że na decyzję miała wpływ projekcja inflacji i PKB, która - zdaniem Rady - pokazała, iż istnieje przestrzeń do bezpiecznego obniżenia stóp.
"Chcieliśmy, aby to obniżenie stóp nastąpiło w sposób możliwie skondensowany w czasie. Rada uznała, że taka jednorazowa obniżka o 50 pkt. jest właściwą odpowiedzią zarówno na projekcję, jak i na chęć, żeby pewną rundę obniżek zakończyć" - powiedział szef banku centralnego. Pytany o ewentualne dalsze obniżki powiedział, że Rada "nie zamyka sobie definitywnie furtki", ale zastrzegł, że aby do tego doszło, dane dotyczące inflacji lub PKB w sposób istotny musiałyby odbiegać od zawartych w projekcji.
Belka poinformował, że projekcja ta przewiduje w 2013 r. bardzo stopniowe zwiększanie dynamiki wzrostu gospodarczego oraz utrzymywanie się inflacji w okolicach 1,5 proc.
Ekonomiści oceniają, że decyzja jest: "dobra", "agresywna", "odważna", ale także "uzasadniona". Mimo zaskoczenia, oceniają ją pozytywnie. Ich zdaniem może ona mieć bowiem korzystny wpływ na gospodarkę.
Główna ekonomistka PKPP Lewiatan Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek uważa, że obniżenie stóp NBP pozwoli na obniżenie kosztów kredytów - nowo zaciąganych, jak i już obsługiwanych. Jej zdaniem skorzystają na tym przedsiębiorcy i gospodarstwa domowe - pod warunkiem, że banki obniżą oprocentowanie kredytów. Zdaniem członka zarządu i eksperta Centrum im. Adama Smitha Ireneusza Jabłońskiego decyzja wpłynie na szybsze obniżenie oprocentowania depozytów bankowych, zaś obniżka oprocentowania kredytów nastąpi o wiele później.
Natomiast główny ekonomista ING Banku Śląskiego Rafał Benecki podkreślił, że obniżka była potrzebna, bowiem Polska gospodarka boryka się w tej chwili z najdłuższym okresem spowolnienia popytu krajowego w ostatnich 20 latach. "Taka obniżka łagodzi te negatywne tendencje w gospodarce i sprzyja jej" - ocenił.
Zgodnie z decyzją RPP od dziś po raz trzeci w tym roku zmaleją odsetki od zaległości podatkowych i od zaległości w składkach ZUS. Wyniosą one 11,5 proc., wobec 12,5 proc. obecnie. Zgodnie z ordynacją podatkową odsetki wynoszą tyle, ile kwota wynikająca ze zsumowania 2 proc. i dwukrotności stopy oprocentowania kredytu lombardowego, ustalanej przez RPP. Zgodnie z decyzją RPP od czwartku wynosi ona 4,75 proc.
Niższe odsetki za zwłokę zapłacą też podatnicy, którzy sami zorientują się, że zapłacili zbyt mało podatku i skorygują deklarację, uzasadniając na piśmie przyczyny korekty, a także zapłacą zaległość w całości w ciągu siedmiu dni od jej złożenia. W takiej sytuacji podatnik ma prawo zapłacić odsetki za zwłokę w wysokości 75 proc. stawki podstawowej. Od czwartku obniżona stawka odsetek za zwłokę będzie wynosić 8,63 proc., a nie - jak dotychczas - 9,38 proc.
Marzec jest piątym miesiącem z rzędu, kiedy Rada zdecydowała się na obniżenie stóp. Począwszy od listopada ubiegłego roku RPP obniżyła je łącznie o 1,5 pkt pro
_ _ _ _ _
Leszek Balcerowicz krytykuje polityków za naciski na Radę Polityki Pieniężnej. Były prezes NBP i minister finansów wskazuje, że są oni niezadowoleni z niskiej inflacji, bo oznacza ona mniejsze wpływy do budżetu. Balcerowicz, kierujący obecnie Fundacją FOR podkreśla, że kiedy Polacy zmagali się z drożyzną, politycy milczeli. Ekonomista dodaje natomiast, że głosy oczekujące obniżek stóp procentowych pojawiły się, kiedy inflacja spadła poniżej celu ustalonego przez Narodowy Bank Polski na poziomie 2,5 proc. - Widać, że to, co niepokoi zwykłych ludzi, nie niepokoi polityków, a to, co dobre dla ludzi, wywołuje ataki rządzących - podsumował Leszek Balcerowicz.
Inflacja spadła poniżej celu w grudniu ubiegłego roku - wyniosła wówczas 2,4 proc. W styczniu roczny wzrost cen wyniósł 1,7 proc.