Wraca pomysł fuzji PML z Totalizatorem
Ministerstwo skarbu znowu chce łączyć Polski Monopol Loteryjny z Totalizatorem Sportowym. Taki pomysł chwali szef Totolotka. Prezes PML uważa jednak, że ten zabieg przyniesie więcej strat niż korzyści.
Józef Woźniakowski, podsekretarz stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa (MSP), opracowuje nowy projekt połączenia dwóch spółek realizujących monopol państwa w sektorze gier i loterii. Akcje Polskiego Monopolu Loteryjnego (PML), spółki starszej, ale w zdecydowanie gorszej kondycji, mają aportem zasilić kapitał Totalizatora Sportowego (TS). Na realizację projektu zgodził się wstępnie minister finansów. W przyszłym tygodniu sprawą ma się zająć kolegium resortu skarbu.
Na zdrowie!
Zdaniem ministra Woźniakowskiego, połączenie może wyjść na zdrowie obu podmiotom.
- PML nie wypracował do tej pory innego produktu oprócz "zdrapek" i nie ma właściwie rozwiniętej sieci ich sprzedaży. Totalizator spełnia te warunki, a ponadto posiada już produkty w tym sektorze gier - mówi Józef Woźniakowski.
Z MSP płyną głosy, że spółce Intralot, greckiemu partnerowi, który od kilku miesięcy współdziała z PML, nie zależy na rozwoju tego przedsiębiorstwa, ale na konkurencji, która osłabi pozycję Totalizatora.
- Nie zamierzamy wyeliminować Greków z działalności w loteriach, ale nie możemy dopuścić, aby utworzyli konkurencję w bardzo intratnych grach liczbowych - wyjaśnia minister Woźniakowski.
Obrona duopolu
W opinii Ryszarda Naleszkiewicza, prezesa PML, który z pięciu oferentów wybrał do współpracy Greków, zerwanie 10- letniego kontraktu wartego 8,5 mln EUR grozi procesem, a w efekcie wielkim odszkodowaniem.
- Jestem przeciwny łączeniu PML z Totalizatorem. Dzięki współpracy z Intralotem w ciągu dwóch lat odbudujemy wyniki i pozycję na rynku gier. Za kilka dni ruszamy z czterema nowymi loteriami, a od września z kolejnymi dziesięcioma. Na koniec roku chcemy mieć 10 tys. punktów sprzedaży. Sieć organizujemy inaczej niż TS - bez odrębnych kolektur. Sprzedaż odbywać się będzie w sklepach spożywczych, kioskach, a nawet "z ręki" od wybranych osób. Zaczęliśmy wychodzić ze strat. 2002 r. zamknęliśmy zyskiem ponad 100 tys. zł. W tym roku do Skarbu Państwa odprowadzimy w formie podatków około 1 mln zł - przekonuje Ryszard Naleszkiewicz.
Jego zdaniem firma wpadła w kłopoty, kiedy TS wszedł w rynek loterii pieniężnych, dotychczas zarezerwowany właśnie dla PML.
Wspólny front
Mirosław Roguski, szef TS, uważa jednak, że to jest argument, który tylko potwierdza zasadność pomysłu skonsolidowania obu firm.
- Dwie spółki to zaprzeczenie idei monopolu. Czy budowanie nowego kosztownego systemu, konkurencyjnego wobec stworzonego w TS, jest uzasadnione? Zwłaszcza, że to nie PML i nie Skarb Państwa, ale przede wszystkim Grecy pod szyldem PML mają zarabiać na loteriach. Obecność jednego podmiotu zagwarantuje zyski dla Skarbu Państwa i uporządkuje rynek, tworząc jeden front przeciw konkurencji prywatnych firm hazardowych - mówi Mirosław Roguski.
- Jeśli właściciel chce zwiększyć obrót w tym sektorze, powinien penetrować rynek przez różne podmioty. Zgodnie z umową PML będzie sprawował kontrolę nad każdym etapem inwestycji, a podatek obrotowy będzie wpływał do polskiego budżetu. Wzięliśmy przykład z systemu, który TS zbudował ze swoim partnerem, G-Tech - twierdzi szef PML.