Wracają do pomocy państwa?

Cztery działające w Kompanii Węglowej związki zawodowe, będące w sporze płacowym z zarządem firmy, zapowiedziały na 10 grudnia referendum strajkowe w kopalniach spółki. Tydzień później miałby odbyć się 24-godzinny strajk.

Związkowcy domagają się większej niż zakładano podwyżki płac w tym roku. Kompania Węglowa tłumaczy, że firmy nie stać na większe podwyżki, nie może też przekroczyć ustalonego przez rząd 4,8-proc. wskaźnika wzrostu wynagrodzeń. Związkowcy domagają się, aby tegoroczny wzrost płac wyniósł 6,9 proc. (wcześniej sama "S" mówiła o 6,7 proc.), a dodatkowo 500 zł tzw. ekwiwalentu barbórkowego. W przyszłym roku płace miałyby wzrosnąć o 14 proc.

O ustaleniach, podjętych podczas czwartkowego spotkania przedstawicieli "Solidarności", Związku Zawodowego Górników w Polsce, "Kadry" oraz związku "Przeróbka", poinformował szef górniczej "S" Dominik Kolorz. Działacze tych związków powołali komitet protestacyjno-strajkowy i zaapelowali do pozostałych organizacji o włączenie się w ich działania.

Reklama

"Górnictwo też pracuje na wzrost gospodarczy kraju. Miliardy złotych wypracowywane przez górników są odprowadzane do budżetu państwa. Przy obecnej koniunkturze na węgiel stać nas na proponowane przez nas podwyżki. Tylko Wasze poparcie dla naszych żądań może spowodować załatwienie naszych postulatów" - napisano w apelu.

Ustalony w czwartek scenariusz protestów to efekt fiaska wtorkowych negocjacji związkowców z zarządem Kompanii Węglowej w sprawie wzrostu wynagrodzeń. Od połowy listopada w kopalniach KW trwa wprowadzone przez górniczą "S" pogotowie strajkowe; kilka dni później pogotowie wprowadziły też Związek Zawodowy Górników w Polsce i "Kadra".

"Wobec postawy zarządu Kompanii groźba strajku jest jak najbardziej realna. W tej chwili to, czy do niego dojdzie, zależy wyłącznie od decyzji zarządu" - podkreślił Kolorz. Zaznaczył, że jest spokojny o wynik referendum. Jego zdaniem, górnicy na pewno poprą strajk.

Przypomniał, że związki są w sporze zbiorowym z zarządem firmy i to zarząd, a nie rząd, jest stroną tego sporu. Kolorz nie oczekuje więc, że spór zostanie rozstrzygnięty na szczeblu resortu gospodarki, choć przyznaje, że swoista mediacja resortu (od dwóch dni za górnictwo odpowiada nowy wiceminister Eugeniusz Postolski z PSL - PAP), mogłaby wpłynąć pozytywnie.

Rzecznik Kompanii Zbigniew Madej powtórzył, że w tym roku spółka jest zobligowana wskaźnikiem wzrostu wynagrodzeń ustalonym przez rząd, który został i tak - za zgodą rządu - podwyższony z pierwotnych 3,4 na 4,8 proc., aby wyrównać dysproporcje płac w różnych kopalniach.Związkowcy przekonują jednak, że jedynie wzrost o 6,9 proc. spowoduje definitywne wyrównanie różnic płacowych. Kilka tygodni temu górnicza "S" zaapelowała do rządu o podwyższenie jeszcze w tym roku wskaźnika wzrostu wynagrodzeń.

Madej przypomniał, że przekroczenie dopuszczalnego wskaźnika wzrostu wynagrodzeń oznaczałoby konieczność zwrotu pomocy publicznej. Jednak - jak wynika z opublikowanego w ubiegłym tygodniu raportu Najwyższej Izby Kontroli - w dwóch minionych latach Kompania także przekroczyła wskaźnik, nie wliczając wydanych górnikom bonów towarowych do wynagrodzeń. Jednak resort gospodarki nie zażądał od firmy zwrotu pomocy, a w piśmie do NIK wytłumaczył, że zniweczyłoby to efekty restrukturyzacji spółki i pogorszyło jej sytuację.

Podkreślił także, iż zarząd Kompanii od dawna deklaruje wyższe podwyżki wynagrodzeń w przyszłym roku. Według nieoficjalnych informacji, spółka jest skłonna zgodzić się na podwyżki do 10 proc.; związkowcy mówią o 14 proc., a związek "Sierpień 80" żąda nawet o 30 proc. wzrostu.

Jednym z najważniejszych argumentów padających w tegorocznych negocjacjach płacowych w KW jest zła kondycja finansowa spółki. Związkowcy uważają, że to kierownictwo Kompanii częściowo za nią odpowiada. Według nich, sytuacja KW nie jest jednak na tyle zła, by pracownikom nie wypłacać podwyżek w zaproponowanej wysokości.

Trzy kwartały tego roku KW zamknęła stratą

na sprzedaży węgla w wysokości 114,2 mln zł (w samym wrześniu strata przyrosła o ok. 10 mln zł) oraz stratą netto rzędu 56,8 mln zł. W samym wrześniu firma miała 4,5 mln zł zysku netto, ale wynikającego z działalności innej niż sprzedaż węgla oraz operacji finansowych. W październiku, w związku ze wzrostem sprzedaży i cen węgla, sytuacja finansowa spółki polepszyła się. Firma zamknęła miesiąc 88,6 mln zł zysku na sprzedaży węgla (18,99 zł na każdej tonie) i 42,6 mln zł zysku netto. Dzięki temu łączny wynik spółki po 10 miesiącach roku to 25,7 mln zł straty na sprzedaży węgla (0,67 zł na tonie) i 14,2 mln zł straty netto. Zakłada się, że cały 2007 rok Kompania zamknie dodatnim wynikiem finansowym.

Kompania Węglowa to największa górnicza firma w Europie. Zatrudnia 63,5 tys. osób w 16 kopalniach, skupionych w czterech centrach wydobywczych.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: związkowcy | firma | firmy | referendum. | strajk | referendum | 10 grudnia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »